Seven (1/2)

6.8K 385 14
                                    

Nie mogę uwierzyć w to że to robię. Jest dokładnie 12:43 a ja czekam na Averego żebyśmy mogli przedyskutować nasz układ. Nie tylko jest 13 minut spóźniony, ale znalazł sobie nowe hobby - irytowanie mnie kiedy tylko mnie napotka.

Więc jedyne trzy klasy jakie mamy razem, dzięki bogu, wydają się być frajdą dla niego gdy próbuje wytrącić mnie z równowagi w każdy możliwy sposób.

Na angielskim rzucał we mnie kawałkami papieru. Na chemii  nie chciał przestać mnie trącać, dopóki nie zajarzył że mam łaskotki, gdy ja próbowałam zmieszać kwasy. Na w-fie  jakimś cudem piłka do koszykówki cały czas znajdowała drogę do moich pleców. W końcu zdecydowałam się przesiedzieć resztę lekcji na ławce. Nie chciałam iść do domu i tłumaczyć się mamie dlaczego boli mnie gdy siadam, nie żeby w ogóle ją to obchodziło.

Więc oto jestem, czekająca na tego dup-

- No cześć ślicznotko - wyszeptał mi w ucho, a ja będąc tą zaskoczoną osobą, wydałam z siebie pisk gdy ten zawiadomił mnie że już jest.

- Nie rób tego!

- Musisz przyznać, to było słodkie - zaśmiał się.

- Nieważne. Po prostu miejmy to z głowy.

- Widzę że jesteś chętna? - wykrzywił usta w uśmiech.

- Nawet nie wiesz jak.

- Okay, okay. Chodź, idziemy do biblioteki.

- Czemu?

- Bo nikt tam nigdy nie chodzi w czasie lunchu.

Nie będę kłamać. Poczułam lekkie motyle w brzuchu gdy tak powiedział. Wiem że nie możemy siebie lubić w żaden sposób, ale to nadal mnie rani że on nie chce być widziany w moim towarzystwie. Jestem po prostu inna, a nie jakimś kosmitą.

I tak za nim poszłam. Szedł cicho i uniknął kilku ostatnich osób które były na holu. Gdy doszliśmy, bibliotekarka posłała nam dziwne spojrzenie. Poszliśmy na tył biblioteki. Gdy wreszcie doszliśmy do najdalszej części, zaczęło się gadanie.

- Nie uważasz że to trochę przesada?

- Oczywiście że nie. Tak jest najbezpieczniej. Więc zaczynajmy. Myślałem, codziennie o 16:30 oprócz piątków.

- Czemu nie piątków? I co jeśli mam coś zaplanowanego po szkole?

- Ponieważ muszę załatwiać ważne sprawy w ten dzień. A jeśli masz plany to je odwołaj.

Ugryzłam się w język nie dając się ponieść swojej irytacji.

- Nie, jeśli mam plany to odwołam lekcje. Nie będę odbiegać od normalnego życia tylko po to żeby uzbierać parę punktów dla mojego przyszłego chłopaka.

- Jeśli będziesz tak dalej gadać to nie będzie żadnego przyszłego chłopaka.

- Ugh. Po prostu nie, okej? Nie mogę w weekendy.

- Czemu nie?

- Też mam sprawy którymi muszę się zająć - odpowiedziałam używając jego słów. Tak naprawdę nie miałam żadnych spraw. To dni w które odpoczywam.

- W każdym bądź razie, wszystko jest jasne? 

- Taaa, chyba.

- Okej, to dobrze - powiedział po czym się odwrócił i zaczął odchodzić.

- Poczekaj! - krzyknęłam za nim.

- Co?

- Spotykamy się dziś?

- Ta.

- Co będziemy robić? - pytając się czuję jak żołądek skręca mi się w supeł.

- Cuż. Musimy popracować nad twoim całowaniem.

Zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, on pomachał i odszedł. 

Co za dupek. On będzie powodem dla którego będę miała problemy psychiczne, zobaczycie.

The Virgin Lesson [PL] (Powoli tłumaczone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz