I'm Coming Home

1.4K 50 10
                                    

Nazywam się Cindy Krex, jestem, a może byłam zwiadowcą nr. 15, niegdyś przydzielona do lenna Seacliff.

Od 10 lat zamieszkuje Skandię, a raczej las wokół stolicy. Dawniej byłam niewolnicą, ale uciekłam. Jak tu trafiłam? Ratując księżniczkę Cassandre. Kiedyś może powiem o tym więcej. Moim mistrzem był Crowley. Szkoliłam się w czasie gdy Morgharat zagrażał królestwu, jakieś pół roku temu wpłynęło kilka wilczych okrętów. Z tego co słyszałam Skandianie zawarli przymierze z Czarnym Lordem. Mam nadzieję, że przegrali. Chociaż później wrócili z dwójką niewolników, jeden z nich, chłopak, był czeladnikiem zwiadowcy. Will trafił na dziedziniec, biedak. Dziewczyna, Evanlyn do kuchni. Któregoś dnia uciekli pomógł im Erak, jarl.

Moim obecnym celem jest powrót do ojczyzny. Wkrótce będzie okazja, aby to zrobić bowiem oni tu wrócili, ale nie sami. Był z nim rycerz, młody oraz Halt. Okazało się, że temudżeini chcą napaść na Skandię. Halt podejrzewa, że później najadą Araluen, więc pomaga ich powstrzymać.

Któregoś dnia posłuchałam, że Evanlyn to tak naprawdę księżniczka Cassandra. Oberjarl Ragnak chciał ją zabić, jednak tymczasowo uratował ją Halt. Will zaczął szkolić oddział łuczników, zastanawiałam się nad dołączeniem do nich, jednak to był kiepski pomysł. Po prostu kiedy będą odpływać ukryję się na statku.

W dzień bitwy zabrałam mój łuk oraz kołczan, miałam zamiar pomóc, ale nie dołączać do oddziału. Byłam za łucznikami. Strzelałam dość rzadko ponieważ bałam się, że Halt, Will lub księżniczka ujrzą moje strzały. Jednak kiedy do Cassandry zbliżył się jeden z nich strzeliłam, musiała to zobaczyć. Mówi się trudno, złożyłam przysięgę, więc muszę jej dopilnować po prostu gdy nikt nie zwracał uwagi na tą stronę pobiegłam i zabrałam strzałę. Tylko ja używałam tych z fioletowymi lotkami, więc Halt na pewno zaczął by coś podejrzewać.

W trakcie bitwy zginął Ragnak, nowym oberjarlem został Erak.

Na uczcie dowiedziałam się, że został zawarty traktat miedzy tymi krajami oraz, że za za dwa dni wyruszają.

Wczoraj spakowałam moje rzeczy, nie było ich zbyt wiele. Zwiadowcze wyposażenie oraz niezbędne minimum jedzenia i wody. Siedzę na końcu cypla, koło którego będą musieli przepłynąć.

Gdy byli już bardzo blisko słyszałam rozkazy Eraka. Czyli muszę wdrożyć swój plan. Wystrzeliłam, strzała wbiła się dokładnie tam gdzie planowałam, czyli w balkonik na przodzie statku. (Na potrzeby opowiadania po obu stronach łodzi są niewielki schody które prowadzą do "balkoniku" z przodu łodzi, rzadko używane przez kogokolwiek.) Wspiełam się po linie przywionzanej do strzały, usiadłam ze zwisającymi nogami. Rzeczy położyłam obok, zwinęłam linę i ją schowałam. Oparłam się o deski okrętu. Jestem taka szczęśliwa, wreszcie wrócę do domu. Tak bardzo tęsknię za Crowleyem i resztą.

Słyszę kroki, ktoś tu idzie. Kroki są delikatne czyli kobieta lub dziewczyna. A na statku oprócz mnie, jest tylko jedna. Szybko podniosłam się, po chwili wyłoniła się ona. Zauważyła mnie.
- A! - ukłoniłam się.
- Witaj, wasza wysokość.
- Podnieś się i powoli odwróć - usłyszałam głos za plecami. To Halt. Wykonałam polecenie bez zaciągania kaptura.
- Kim jesteś? Co tu robisz? Jak się nazywasz? Czemu masz wyposażenie zwiadowcy? Skąd wiesz kim ona jest? - zarzucił mnie gradem pytań. Obecnie nie zamierzam się ujawniać, więc zaczęłam modulować głos aby brzmieć jak mężczyzna.
- Pochodzę z Araleunu. Z lenna Withby.
- Co tu robisz?
- Odpowiadam na twoje pytania. A tak serio to staram się wrócić do ojczyzny.
- Czemu masz strój zwiadowcy?
- Bo nim jestem.
- Czemu niby mam Ci uwierzyć?
- Daję słowo zwiadowcy, że nim jestem.
- Jakoś kiepski dowód. Pokaż odznakę. - Dobrze, że mam te rękawiczki (skórzane). Sięgnęłam i wyjęłam zza kołnierza mój srebrny liść.
- Hmm... Wygląda na oryginał. Znam wszystkich zwiadowców, więc jeżeli nim jesteś przedstaw się i zdejmij kaptur.
- Możesz mnie nie rozpoznać, wszak dawno się nie widzieliśmy Halcie.
- Ściągaj - warknął.
- No dobrze, skoro tak Ci zależy, zresztą - tu zaczęłam mówić swoim głosem. - Zawsze byłeś taki - wmurowało go. Zaczęłam powoli sięgać do kaptura. - Nazywam się Cindy... - zdjęłam go.
- Krex - dokończył.
- A jednak mnie pamiętasz. - Uśmiechnęłam się. Halt podszedł do mnie i objął. Na początku byłam zdziwiona, on rzadko pokazywał emocje. Też go przytuliłam, po policzku spłynęła mi pojedyncza łza.
- Czemu nie powiedziałaś?
- Bałam się twojej reakcji.
- Chyba się zgubiłem - stwierdził Will.
- Chodźmy na górę - powiedział Halt. Zrobiliśmy to.
- Co ta za dziewczyna? - zapytał jednocześnie Horace i Erak.
- Cindy, zwiadowca.
- Przecież nie ma dziewczyn wśród zwiadowców - zdziwił się rycerski czeladnik. Odwróciłam się do przyjaciela pokazując go palcem.
- On cokolwiek o nas wie?
- Crowley nie przyjmuje dziewczyn do zwiadowców. Stwierdził, że każda będzie kojarzyć mu się z tobą. Nikt z nowych nie wie, że jesteś zwiadowcą. Zabronił o tym mówić.
- Phi! A ja go miałam za inteligentnego.
- Czemu tak po prostu go obrażasz, przecież jest komendantem - zapytał Will.
- Cóż z czasem czeladnik i nauczyciel robią się dla siebie złośliwi i to taki przypadek.
- Byłaś uczennicą Crowleya? A myślałem...
- Jesteś jeszcze uczniem, na myślenie za wcześnie - powiedziałam z Haltem.
- Ach, jak tęskniłam za tymi złotymi myślami...
- Czekaj... - odezwał się Erak. - Czy to nie ty jesteś tą niewolnicą, która kiedyś uciekła? - Podrapałam się niezręcznie po głowie.
- No wiesz, oberjarlu... To taka śmieszna historia...
- Dobra robota. - Zamurowało mnie. Uciekłam, a ten mnie chwali.
- Co?
- Mało komu to się udaje. Wiesz wszędzie czają się zbrojni. Ale widać trening zrobił swoje.
- Masz fioletowe pióra przy strzale - stwierdziła księżniczka. Zdusiłam przekleństwo, chyba mnie rozpoznała.
- Owszem.
- To ty zastrzeliłaś tego temudżeina!
- Tego i kilku innych.
- Czyżby wielka obrończyni księżniczki wracała do akcji? - Posłałam Haltowi zabójcze spojrzenie.
- Milcz! - syknęłam.
- Dziękuję Ci. - Uśmiechnęła się życzliwie.
- Spełniłam swój obowiązek, Cassandro. - Machnęła ręką.
- Mów mi Evanlyn.
- Jak Ci się udało tyle tam wytrzymać? - znowu pytanie padło z ust Willa.
- Największą motywacją była tęsknota. Później uczucie, że jak nie wrócę to zawiodę mistrza. A raczej nikt tego nie chce. No i ostatnie to była "Chata pośród drzew". Hymn zwiadowców - dodałam widząc brak zrozumienia na twarzy Horace'a i Evanlyn.
Ja im powiedziałam o swoim niewolnictwie, o ucieczce, życiu przez owe 10 lat i o tym jak dostałam się na ten statek. Przemilczałam tylko sposób w jaki trafiłam do Skandii.
A oni, w głównej mierze Halt. Co się działo od tego czasu w królestwie.

Zwiadowcy - Powrót Do DomuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz