Witajcie! W końcu jestem i mogę w spokoju zabrać się za pisanie. Oprócz powitania chciałabym powiedzieć trochę o nowej okładce książki, którą zrobiła Julcikx. (Ogromne ''dziękuję'', chyba po raz setny!) Co o niej myślicie? Mi bardzo się podoba, a do tego ''wchodzi'' na wattpada w dobrym momencie, bo właśnie od teraz zacznę częściej dodawać rozdziały, zarówno do Odłamu nieba, jak i Ironii Życia, co umożliwiło mi naprawdę sporo wolnego czasu, jaki zyskałam.
Nie przedłużając - miłego czytania!
*****
Sebastian
Ile pieniędzy może mieć prawie trzydziestoletni mężczyzna, który przez całe swoje życie uważał uleganie zobowiązaniom, takimi jak związki partnerskie, kupowanie drogich upominków oraz przesadna słodycz, mająca zamaskować paskudność ludzkiego charakteru za co najmniej zbędne? A no, okazuje się, że całkiem sporo. Nawet, jeśli utrzymuje się z pensji piercera i tatuatora w jednym.
Choć zarobione tam stawki nie są ani niebotycznie wysokie, ani pokroju minimalnych, pokroju najniższych, są wystarczające, by zapewnić mi godne warunki mieszkalne, spełnianie swoich drobnych przyjemności oraz zadbanie o zdrowy, przystojny wygląd i eleganckie, schludne ubrania. I oczywiście jeszcze całkiem niezła część z tego zostaje. Naprawdę nieźle wyglądająca suma banknotów, za które ludzie mogliby się pozabijać, zostaje nienaruszona, zbierająca się grzecznie na koncie bankowym, rosnąca z każdym miesiącem.
Dosłownym kluczem do moich, ekhem, oszczędności, jest karta kredytowa, która czekająca grzecznie w moim portfelu miała wykazać się pierwszy raz od dawna czymś innym, niż opłaceniem zakupów, czy naprawy samochodu, bez którego swoją drogą dziś się ruszyłem.
Przechodziłem przez pasy głośnej jezdni, spokojnym krokiem udając się do punktu docelowego.
Dawno nie ruszałem się nigdzie inaczej niż autem, więc dziś postanowiłem postawić na zwyczajny, prosty spacer, który - swoją drogą - okazałby się przyjemniejszy, gdyby nie jakieś krzyki w knajpie, obok której przechodziłem.
Nie ukrywam, choć raczej nieczęsto ponoszą mnie nagłe emocje, tak teraz po prostu trochę się zdenerwowałem. Wyszedłem, żeby przy okazji załatwiania spraw, móc zwyczajnie przejść się na krótki spacer, skupić się na tym, jak rośnie trawa, śpiewają ptaszki, i tak dalej, a nie wysłuchiwać krzyków.
Chociaż na takie jednoczenie się z naturą nie mam co liczyć w mieście?... Pomyślę nad tym.
Nie musiałem długo czekać na dźwięk tłuczonego szkła. Część szyby wylądowała na chodniku, przez co głosy mające uspokoić sprzeczkę i te głośne, ociekające jadem i istnym wkurwieniem dotarły do moich uszu.
Przelotnie spojrzałem kątem oka na całą akcję. Szarpanina, wyzwiska, okładanie się po twarzy i krew lejąca się w najlepsze z nosa, brudząca zarówno ubrania bijących się, jak i oczywiście pięść uderzającego.
Cóż, sprawa wyglądała całkiem poważnie. Widać było, że ludzie tam pracujący nie dawali rady zatrzymać awanturników. Pewnie ktoś o mojej posturze jakkolwiek by zainterweniował... ale nie ja.
Ominąłem budynek i znów skupiłem się na drodze, po której szedłem.
Nie moja w tym głowa, żeby interesować się takimi rzeczami. Jak dla mnie mogą się nawet pozabijać na tych stolikach. Każdy ma własne życie i powinien się na nim skupić. Któryś z nich ewidentnie coś spieprzył i musi za to zapłacić, a mnie nic do tego.
CZYTASZ
Odłam nieba
FanfictionSebastian Michaelis jest przystojnym, młodym mężczyzną, który wykorzystuje ludzi dla zakładów starego przyjaciela. Co się stanie, gdy na swojej drodze spotka Ciela? Drobnego, gnębionego przez rówieśników dziewiętnastolatka. Jak potoczy się ich histo...