Jak to jest tęsknić za kimś, kogo nie można nazwać swoim?
Nie znałem wcześniej tego uczucia. Było dla mnie zupełnie obce. Aż do tej jednej, przypadkowej nocy. Wdarło się bez pytania, zabierając całą przestrzeń. Wypełniło po brzegi. Nie ma jej przy mnie, a jednak czuję jej bliskość. Obecność. Tak, jakby już nigdy nie miała mnie opuścić. Jakby moje serce już zawsze miało wołać jej imię.
Siedząc na wciąż wilgotnej trawie, patrzyłem na ścieżkę, na której jeszcze przed kilkoma sekundami lśniła biel aksamitnych włosów. Cudowna postać rozpłynęła się między drzewami. Tak po prostu zniknęła. Pozwoliłem na to. Pozwoliłem jej odejść. Nie mogłem powiedzieć przecież kim jestem. Nie opowiada się, od tak, nowo napotkanej osobie całego swojego życia. Nie obarcza ciężarem, który przyszło nam dźwigać. A jednak... Jest w niej coś takiego. To takie coś, co sprawia, że na chwilę wszystkie zasady stają się nieistotne. I gdy już miałem jej to wszystko wykrzyczeć, gdy moje ciało już rwało się jak szalone, aby być bliżej niej, uciekła.
Być może przestraszyła ją moja postura. Możliwe, że zbyt szybko skracałem dystans. A może chodziło o coś zupełnie innego. Czy była to kwestia opowiastek usłyszanych od starszyzny? Mówiły przecież o niebezpieczeństwie, jakie niesie ze sobą las. O stworzeniach, do których lepiej się nie zbliżać. O terenach, na które lepiej się nie zapuszczać. A co jeśli to los zadecydował za nas? Może relacja pomiędzy wilkiem a człowiekiem nie ma prawa bytu.
—
Zimne powietrze drażni płuca. Nogi stają się coraz bardziej ociężałe, a kroki - niezgrabne. Rozglądając się dookoła zdaję sobie sprawę, że okolica przestała być znana już kilkadziesiąt dobrych kroków temu. I z nagła las przestaje przynosić ukojenie. Nabiera nieznajomych kształtów. I ta przeszywająca myśl z tyłu głowy, szeptająca, że już nigdy nie będzie mi dane wrócić do domu. Uwięziona na zawsze w zielonej gęstwinie.
Każda droga wydaje się obca. Ulubiona polana dawno zniknęła sprzed oczu i teraz tylko rzędy drzew stanowią malujący się przede mną krajobraz. Przechodząc kolejny raz obok zakrzywionej sosny, już wiem. Kręcę się w kółko. Prośby rodziców, aby nigdy nie zapuszczać się samemu tak daleko w las i wskazówki, jak rozpoznać kierunki na postawie Gwiazdy Polarnej, na nic się zdają. Stoję tu, nie wiedząc gdzie jestem. Przepełnionymi łzami oczyma spoglądam na wąskie przestrzenie pomiędzy czubkami drzew, które kryją w sobie rozgwieżdżone niebo. Gdzieś tam, daleko jest mój dom. Moi rodzice patrzący na ten sam księżyc. Czy zauważyli, że ich córka się wymknęła?
Gałęzie tworzą swego rodzaju kopułę, szeleszcząc delikatnie nad głową, jakby próbując mnie uspokoić. Ukoić schowane głęboko obawy. Jest w nich coś pięknego. Pomimo całej sytuacji, nie potrafię gniewać się na las. To nie jego wina, że zabłądziłam. To nie on kazał mi biec przed siebie po spotkaniu twarzą w twarz z wilkiem.Powoli zaczynam tracić kontrolę nad ciężkimi powiekami. Utrudniają drogę i zamazują rzeczywistość. Nie rejestruję nawet momentu, w którym moje ciało opada na coś miękkiego. W końcu mogę odpocząć.
Ciepło lasu otulające moje zmęczone ramiona, jest jak przyjemny dotyk kołdry. Chłonę go całą sobą, tak jakbym odkrywała go po raz pierwszy. Wyobrażam sobie, że jestem w domu. W bezpiecznym łóżku. Mama właśnie weszła do pokoju, aby zgasić lampkę nocną, przy której lubię zasypiać. Całuje mnie na dobranoc i zamyka cichutko drzwi. Pokój jest ciemny, ale nie ma w nim niczego strasznego. Zasłony delikatnie poruszają się przy uchylonym oknie. Wiatr tańczy między uszczelkami, gwiżdżąc kołysankę.Już prawie zasypiając w marzeniach, wyciągam rękę ku górze. Dotyka faktury, która w niczym nie przypomina ani zarośli, ani tym bardziej trawy. Cofam ją gwałtownie, przecierając oczy.
Siedzi obok mnie. Od jak dawna? Jak mogłam go nie zauważyć. Nie poznać charakterystycznego zapachu i miękkości sierści.
Czuję, jak coś zimnego przejeżdża mi po ręce. Podnoszę niepewnie wzrok i teraz widzę go wyraźnie. Siedzi z głową spuszczoną w dół. Dostojną sylwetkę obmywa księżycowa poświata. Czarna jak heban sierść połyskuje, niczym tysiąc malutkich kryształków.Nie porusza się, nie odrywa wzroku od ziemi. Musi czuć moje wyrywające się z klatki serce. Ponawia gest, dotykając zimnym nosem mej drżącej dłoni. Patrzę na niego z niepewnością, jednak nie czuję lęku. Przestałam go czuć już na tamtej polanie. To nie strach kazał mi uciekać. Teraz to rozumiem. Jakaś nieznana siła przyciąga mnie do tej istoty. Jesteśmy jak dwa przeciwne bieguny magnesu. Odnalazł mnie, gdy go opuściłam.
—
Biorę ją na grzbiet. Każdy ruch jest delikatny i przemyślany. Nie mogę pozwolić, aby znów się spłoszyła i uciekła. Nie poradzi sobie sama w lesie.
Ruszamy przed siebie. Doskonale znam drogę. Wiele razy ignorowałem zakazy, aby popatrzeć na kąpiącą się w mroku ludzką wioskę. Uwielbiam przyglądać się ich zwyczajom. Niewiele różnią się od nas. Tak samo jak my, zamykają drzwi na klucz, gdy zmierzcha. Siadają do stołu z rodziną, aby później zaciągnąć zasłony i udać się na zasłużony odpoczynek.Trzyma się mnie kurczowo, ale oddycha już trochę wolniej. Przestała też rozglądać się nerwowo we wszystkich kierunkach. Patrzy przed siebie, pragnąc ujrzeć znajome wzgórze. Po kilku minutach docieramy do granic Lilvalley. Słyszę, jak z ulgą wypuszcza powietrze. Tuli mnie jeszcze mocniej, tym razem jest w tym więcej czułości. I teraz to moje serce nabiera rozpędu. Przyjemny dreszcz przeszywa ciało.
Zatrzymuję się tuż przy końcu uliczki. Stąd już tylko kilka kroków dzieli ją od najbliższego domku.
To tamten. - wskazuje filigranową ręką budynek. - Teraz już trafię, dziękuję.Spuszczam głowę i powoli kieruję się w stronę kniei. Woła za mną, ale jej nie słyszę. Rozpędzam się i tracę kontrolę nad ciałem. Adrenalina wdziera się w nie i już nie mogę zawrócić. Nie powinienem. Pomogłem jej tylko odnaleźć drogę do domu. Inaczej zamarzłaby pośrodku niczego. Muszę jednak pamiętać, że jestem Alfą. Moim zadaniem jest chronić stado i nic nie może stanąć na tej drodze. A już na pewno nie uczucia do człowieka.
CZYTASZ
NAZNACZENI OGNIEM
Hombres Lobo„A dnia wyznaczonego przyjdzie na świat dwoje ludzi. Dwoje charakterów i dwoje umysłów. I będą Oni Naznaczeni przez Tego, który ich powołał. Ród Jej przeklęty będzie i gdy pierwszy śnieg pokryje ziemię, oddana zostanie w ręce przeciwnika. I straci s...