{2}

26 4 3
                                    

It won't be too long before me and you
Are doing what lovers do


Nia stała dokładnie naprzeciw niego, oblizując spierzchnięte wargi. Wystawiła w jego stronę dłoń z papierosem, który od razu przyjął. Zaciągnął się dwa razy, a do jego głowy wpadł pomysł naprawdę warty spróbowania.

— Hmm, to może powiesz mi, czym jest smoke kiss? — uśmiechnął się, jednocześnie pochylając w jej stronę. Calum nie był typem podrywacza, nie miał pojęcia, skąd wzięło się w nim tyle odwagi, jednak reakcja Nii nie pozwoliła mu się wycofać.

— Myślę, że tym, co właśnie zamierzasz zrobić — szepnęła wciąż pewna siebie.

Uważne obserwowała jak chłopak zaciąga się dymem, by po chwili złączyć ich usta. Oboje przymknęli oczy, rozchylając wargi. Czuła jego ręce na swoich bokach. Pozwolił jej odchylić się na moment, żeby tylko wypuściła powietrze z płuc. Później przyciągnął ją do siebie i ponownie pocałował, tym razem odwracając ich tak, żeby Nia oparła się o ścianę.

Czarnowłosa przez cienki materiał bluzki czuła jego ciepłe dłonie ściskające delikatnie jej biodra. Jego miękkie wargi delikatnie poruszały się w rytm jej, przyprawiając ją o ciarki. Wiedziała, że chłopakowi może być niezbyt wygodnie poprzez sporą różnicę wzrostu, więc zarzuciła mu ręce na kark i podciągnęła się lekko do góry. Calum, wyczuwając jej ruchy, mocniej chwycił jej ciało i podniósł, pozwalając, by oplotła go nogami w pasie.

— Tak ładnie pachniesz — mruknął, między pocałunkami, czując brzoskwiniowe perfumy.

— Hmm, dziękuję — szepnęła, chowając twarz w zagłębieniu jego szyj, przez co jej oddech połaskotał to miejsce, a ciałem kiwi chłopca wstrząsnął dreszcz. — Zatańczymy?

Skinął głową, odstawiając ją na ziemię. Chwycił drobną dłoń ciemnowłosej i pociągnął za sobą do środka. Tak naprawdę Calum od dawna pragnął móc to wszystko zrobić, więc, kiedy miał okazję, nie chciał niczego spieprzyć. Powiedzieć, że się starał, to zdecydowanie za mało.

Nia poruszała się w takt muzyki z zamkniętymi oczami w odległości zaledwie kilku centymetrów od Hooda. Niczym zaczarowany nie mógł oderwać od niej wzroku. Kto by pomyślał, że pragnienia dwudziestojednolatka spełnią się, a ona nazwie marzenia rzeczywistością akurat na urodzinach Ashtona?

— Może chwilę odpoczniesz? — zaproponował brązowooki, gdy po kilkunastu piosenkach dziewczyna oparła głowę o jego ramię i przestała tańczyć. — Chodźmy do baru. — Kiwnęła głową na tak.

Calum nie chciał niczego przyspieszać, wiedział, że to, co wydarzyło się tego wieczoru jest niesamowite samo w sobie. Dlatego zignorował chęć czucia ciepła jej ciała, gdyby siedziała na jego kolanach, siadając z nią ramię w ramię i zamawiając dwa niebieskie niskoalkoholowe drinki. Wolał pamiętać wszystko, co już się wydarzyło oraz to, co mogło nadejść.

Siedząc ramię w ramię z Nią, przyglądał się jej twarzy. Na ustach wciąż widniał przepiękny jego zdaniem uśmiech, a w oczach miała iskierki po pocałunku, na który czekała tak długo. Co chwilę delikatnie marszczyła nos, pociągając nosem. Przewiało ją, jednak nie to było w tym momencie najważniejsze. Siedziała obok swojego crusha i już wiedziała co czują wszystkie nastoletnie dziewczyny, kiedy są zakochane. Rozumiała, dlaczego tak bardzo pragną poczuć to coś, sama czekała kilka lat. Mogła nawet powiedzieć, że czasami zachowywała się jak jedna z fanek jego zespołu, która zemdlałaby, jeśli tylko by na nią spojrzał. Rena miała serdecznie dość ciągłego nawijania siostry o basiście, choć z drugiej strony uwielbiała plotkować z Nią o crushach, przystojnych chłopcach i nowej muzyce. A to, że czasami śmiała się, ponieważ starsza stalkowała kiwi chłopca na portalach społecznościowych, było jedynie szczegółem.

— A może chciałabyś umówić się ze mną na kawę w tygodniu? — spytał, dotykając ustami ucha dziewczyny i kładąc dłoń na jej drobnych plecach.

— Bardzo chętnie — odwróciła twarz w jego kierunku, ich nosy niemal się stukały — dobre towarzystwo i Starbucks to najlepsze, co leczy kaca.

— Więc sugerujesz jutro? Cieszę się — mruknął, po czym się wyprostował.

Wypili razem jeszcze dwa lub trzy drinki, śmiejąc się, rozmawiając i skradając niewinne pocałunki. Czuli się dobrze, jakby to od zawsze było ich właściwe miejsce. Patrzyła w brązowe oczy, rozpływając się pod tym delikatnym spojrzeniem, a on nie mógł nacieszyć się jej obecnością. Trzymał Nię za rękę, upewniając się, że to wszystko nie jest snem, a ona chichotała zauroczona jego osobą. Wszystko wydawało się być tak piękne, tak idealne.

Nieco po trzeciej, gdy ostatni z gości Hemmingsa decydowali się wychodzić. Mocno pijani Michael, Iain, Casey, Rena i Ashton znaleźli Hooda i starszą Lovelis siedzących wciąż na barowych stołkach. Zataczający się Luke i Mitchy śpiewali nowo wydane piosenki debiutanckiego zespołu, a Nia śmiała się, poprawiając większość ich pomyłek w tekstach. Calum trzymał ją za rękę, kiedy czekali na taksówki, ale wydawało się, że nikt tego nie zauważył.

— Dobranoc — szepnął jej na ucho, przyciągnąwszy wcześniej do siebie za nadgarstek, po chwili wsiadła do samochodu, uśmiechając się do niego i niemo odpowiadając „napiszę".

like lovers do Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz