Rozdział 5

40 3 5
                                    

Obudziło mnie szturchanie Michael'a.

-Wstawaj królewno.- zrobiłabym wszystko by ten głos by przy mnie na zawsze... Przeciągnęłam się i spojrzałam w okno. To co tam zobaczyłam zamurowało mnie totalnie. Mały skromny domek (uwielbiam takie) przy którym stała już Vans z P. Eve (tak,dowiedziałam się jak ma na imię zanim odpłynęłam) i wypakowywały bagaże. Obróciłam głowę w drugą stronę i... Pocałował mnie! Awww motylki w brzuchu uspokójcie się. Awww jego usta są cudowne. Przymknęłam oczy i chciałam by ta chwila trwała wiecznie. Oderwał się ode mnie gdy usłyszał krzyk Vans.

-O boziu Catty! Tu jest piesek!- odwróciłam głowę w stronę przyjaciółki która niosła małego owczarka kaukaskiego. O jaki słodziaaak.

-To Neron- odpowiedział Michael i otworzył mi drzwi. Uśmiechnęłam się i podbiegłam do Vans. Wzięłam Nerona na ręce. Uhh taka mała puchata kulka. Usłyszałam głos za sobą.- To taki prezent. Ode mnie dla Ciebie...no bo wiesz... 11 miesięcy nie?

-O Matko dziękujeee!- odłożyłam mojego nowego przyjaciela i objełam go.- Nie musiałeś naprawdę. A ja...-kurcze ja dla niego nie nie mam...szlag...- no ja...nie mam prezentu- zmieszanie lvl ja tak bardzo.

-Nie szkodzi. Ty jesteś moim prezentem słońce!- odzwajemnił uścisk i szepnął.- Chodźmy do środka.

Stanęłam przed drzwiami z ciemnego sosnowego drewna i pociągnęłam za klamkę. Przed sobą ujrzałam mały przedpokój. Mały ale jednak pakowny bowiem znajdowały się tam szafa narożna, szafka na buty, wieszaki i lustro. Po drugiej stronie były drzwi a naprzeciwko wejścia schody na górę. Z zachwytem weszłam do salonu z aneksem kuchennym i kominkiem. Pachniało tu hmmm żywicą? Palonym drewnem i...perfumami Michael'a! (Hah nieźle).

- Catty pomóż z bagażami!- z zamyśleń wyrwała mnie Vans która stała przy schodach ze swoją torbą i walizką. Podeszłam, wzięłam swoje rzeczy i zaczęłyśmy wchodzić po schodach. Na Ścianach przy skręcie schodów wisiał obraz przedstawiający pasące się owce. Na górze znajdowały się trzy pokoje i łazienka. Vans zabrała pokój od prawej a ja naprzeciwko. Odłożyłam bagaże i spojrzałam na zegarek. 22:10. Byłam okropnie zmęczona więc padłam jak długa na łóżko i zasnęłam.

Ohayo! Dość długo mnie nie było za co przepraszam. Ale teraz powracamy z nową dawką Internetowej Miłości! Vans padnięta śpi, Catty również. No cóż podróż do chłopaka bywa męcząca... Do kolejnego rozdziału trzymajcie się i Bayooo~~ :)

Internetowa miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz