Pobudka o 5:30. Niedziela... Ehhh szybko minął ten weekend.. Wstałam,posprzątałam,umyłam się i spakowałam rzeczy. Zeszłam na dół i wpadłam na mamę Michael'a.
-O jak dobrze że wstałaś. Zabierz rzeczy i siadaj do samochodu. Po drodze Michael chciałby Ci coś pokazać...-powiedziała i uśmiechnęła się tajemniczo.
-Emm dobrze- również się uśmiechnęłam i wyszłam zabierając po drodze Runa (pieska od Michael'a). Przywitałam się z Vans i poczekałam na resztę. O 5:45 wyjechaliśmy.
-Too dokąd jedziemy?- spytałam sie Michael'a, który podawał mi chrupki.
-Zobaczysz Kotku- w lusterku zobaczyłam jego piękny uśmiech.
Przez resztę drogi siedziałam spięta.
Po dziesięciu minutach samochód się zatrzymał a Michael otworzył mi drzwi. Wyszłam i pozwoliłam zawiązać sobie oczy. Chwycił mnie za rękę i kawałek podprowadził a następnie zdjął chustkę. Moim oczom ukazał się...duży domek na drzewie! Nie wiedziałam co powiedzieć. Dla niewtajemniczonych-jestem dziecinna(BARDZO) i zawsze marzyłam o swoim własnym domku na drzewie,oczywiście Michael o tym wiedział. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.-D....dziękujee- wydukałam i uściskałam go.
-Hah,zobaczysz co jest w środku,wchodź-pociągnął mnie pod drabinkę. Zaczęłam wchodzić a tuż za mną mój chłopak. Gdy weszłam zobaczyłam piękny pokój o szafirowym kolorze ścian. Po środku stało łóżko wodne ( w ciuuul drogie!),a obok stolik z dwoma krzesłami. W rogu była biblioteczka z książkami a w drugim rogu biurko z zeszytem i długopisem. Na wierzchu zeszytu pisało "Pamiętnik". Uśmiechnęłam się.
-To moje..-zaczerwienił się i podszedł do mnie.-Lubię tu siadywać, rozmyślać i pisać w rym pamiętniku. Pozwalam Ci go zabrać i poczytać.-podniósł go i mi podał. Zabrałam go i spojrzałam za okno. Rozciągał się piękny widok a niedaleko było widać auto i czekające tam Vans razem z Mamą Michael'a. Pomału zaczęliśmy schodzić i iść w kierunku auta,w ciszy, trzymając się za ręce. Wsiedliśmy i pojechaliśmy na lotnisko. Mocno się pożegnaliśmy- nie obyło się bez łez!- i poszłyśmy z bagażami do barierek. Przechodząc przez nie i odbierając bagaż podręczny jeszcze raz odwróciłam się i spojrzałam na Michael'a. Wierzchem dłoni wytarł policzek po czym wnioskowałam,że nie tylko ja płakałam. Pomachałam mu i zniknęłam za ścianą kierując się za poganiającą mnie Vans.
Ohayoo~~~przepraszam że rozdział tak późno ale mnie nie było. Nie będzie mnie również do końca wakacji więc przepraszam. Mam nadzieję że się podoba. Serdeczne Arigato (*po japońsku " dziękuje"*) za każdą gwiazdkę-nawet nie wiecie jak mnie motywujecie! Do zobaczyska! Bayoo~~