We śnie, jego loki opadały niechlujne po obu stronach twarzy, a ich ciemny kolor przypominał mi moje własne proste pasma. Stał w najdalszym kącie pokoju, którego nigdy wcześniej nie widziałam, jego dłonie wsunięte były w kieszenie ciasnych, czarnych jeansów. Ich przód pokryty był warstwą kurzu, przez co wydawały się jeszcze starsze niż to, co było na podłodze.
Gorzko-słodki uśmieszek wymalowany na jego twarzy odsłaniał głębokie dołeczki po obydwu stronach ust, a ja nie mogłam nic poradzić na to, że uśmiechnęłam się na tę jego subtelną cechę charakterystyczną. Jednak, coś innego wywracało mój brzuch do góry nogami. Jego oczy. Jasnozielona barwa podkreślała zewnętrzną część, wokół źrenicy przechodząc w ciemny kolor szmaragdu.
Jego intensywny wzrok skierowany był na mnie, ale oczy zwęził tak, że dystans uniemożliwiał mi lepsze przyjrzenie się im. Czekałam, aż to on się odezwie, bo kiedy rozchyliłam usta, nie znalazłam w sobie słów, aby utworzyć zdanie. Albo przynajmniej chociaż jedno, czy dwa słowa.
Zamiast powiedzieć cokolwiek, wskazał swoją głową w przód, a ja instynktownie się obróciłam. Mała część kuchenna, nie większa niż spiżarnia, była schowana w rogu pokoju. Moje dłonie sięgnęły w kierunku jedzenia wyłożonego na ladzie, jakbym już dłużej nie potrafiła kontrolować swojego ciała.
Dwa jajka i patelnia leżały gotowe do użycia na małej kuchence, a moje małe dłonie zaczęły pracować z tymi produktami. Kiedy tylko skwierczący tłuszcz zaczął syczeć, szczypiąc moją nagą skórę, wbiłam obydwa jajka na patelnię.
Obserwowałam jedzenie, trochę oszołomiona dziwnością tej sytuacji, kiedy dwie wielkie dłonie owinęły się wokół mojej talii. Ta czynność sprawiła, że podskoczyłam z zaskoczenia chwilę przed tym, gdy jego ręce przyciągnęły mnie do jego twardego, ale wygodnego ciała.
Kiedy pochylił głowę tak, aby móc pocałować wrażliwą skórę tuż poniżej mojego ucha, łaskocząc lokami mój policzek, zauważyłam dlaczego czułam się tak dziwnie. Owszem byłam dziewczyną, ale to było tak, jakbym nie była w swoim własnym ciele. Wydawało się, jakbym stała naprzeciwko tych dwóch osób, ale doświadczała każdego uczucia, którego doznawała ta dziewczyna.
Stwierdziłam, że moje ciało nie usłyszało, kiedy spróbowałam do niego coś powiedzieć, ani nie widziało, że zmierzam w jego stronę. To przypominało mi Scrooge’a i to, jak był zabierany przez duchy przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.
Przypuszczałam, że to była przyszłość.
***
Obudziłam się wraz z rozpoczęciem pukania mojej głowy o szybę pasażera w samochodzie.
- O co chodzi Rosie? – zapytała moja mama z siedzenia kierowcy. To imię irytowało mnie i pomimo nadchodzącego bólu głowy, przewróciłam z niesmakiem oczami.
- Mówiłam ci, że nie masz mnie tak nazywać. – wymamrotałam, kręcąc się na swoim siedzeniu, aby znaleźć bardziej wygodną pozycję.
- Przecież to jest twoje imię. – powiedziała, broniąc się.
- Taa, wiem. Mówiłam ci, że chcę być nazywana Rose. Rosie jest dziecinne i głupie.
Moja mama skrzywiła się na moje słowa i zwróciła swoją uwagę z powrotem na drogę. Było wąsko i jazda wymagała skupienia. Z dziur w ulicy wyrastała trawa, a w niektórych miejscach, do których nie dosięgały opony samochodów bywały nawet i kwiaty.
Nie chciałam jechać tą drogą. Nie chciałam zaczynać życia od początku w nowym mieście z nowymi ludźmi, którzy zaraz wyrobią mi opinię dziwaka i zrobią ze mnie wyrzutka, zanim pierwszy dzień dobiegnie końca. Ale oczywiście moja mama, ta sama, która siedzi po mojej prawej stronie, zdecydowała, że przeprowadzka to dobry pomysł.
CZYTASZ
The Boy In The Attic - tłumaczenie
FanfictionUczucie, które do niego żywiłam, było inne od uczuć, których doświadczałam kiedykolwiek wcześniej. To nie tak, że chciałam oddać mu swoje serce, w zamian biorąc jego. Chodziło tylko o jedną prostą rzecz, a dokładniej mówiąc o to, że mogłam dotrzeć d...