Wpatrywałam się w jedzenie przede mną, próbując sprawić, aby jego mdły kolor jakoś mnie zainteresował. Wydawać by się mogło, że to był pierwszy raz, kiedy jedzenie przed moim nosem całkowicie nie zajmowało moich myśli. Szczególnie, że należało ono do jednego z moich ulubionych.
Ale to, co powiedział Harry i w jaki sposób zniknął po wypowiedzeniu tych słów było tym, co teraz przykuwało całą moją uwagę. Nie zniknął zwyczajnie na kilka sekund, po czym nie pojawił się i nie stwierdził, że to był żart. Nie było go, kiedy obróciłam się naokoło. Później także go nie zobaczyłam, ani nie miałam pojęcia gdzie mógłby być.
Wraz z Connerem udało nam się ustawić łóżko i szybko skończyć sprzątanie strychu, po czym zeszliśmy na dół, doprowadzając do porządku resztę i wychodząc na kolację. To była jedyna rzecz, która powstrzymywała mnie od krzyczenia do ścian, aby zmusić Harry’ego do pojawienia się i wyjaśnienia tego, co powiedział. Gdyby Connera tam nie było, prawdopodobnie tak właśnie bym zrobiła.
- Nie zmierzasz zjeść swojego sernika? – zapytała moja mama z drugiej strony stołu, zerkając na Connera spojrzeniem pełnym troski.
- Nie jestem głodna. – wymamrotałam, odpychając od siebie talerz i odkładając na niego widelec. Ten ruch wywołał głośny brzęk i moja mama zmrużyła oczy w dezaprobacie.
- Rosie… - zaczęła, ale przerwałam jej.
- Rose mamo. Jestem Rose.
- Sądzę, że nie powinnaś odzywać się do twojej mamy takim tonem. – wtrącił się Conner i w tamtym momencie byłam szczęśliwa, że w moim pobliżu nie leżał nóż, bo rzuciłabym nim najpierw w jedno, a potem w drugie.
- Wiecie co? Dlaczego po prostu nie wrócimy do tamtego głupiego budynku, żebym mogła pójść do łóżka? – wypowiedziane przeze mnie słowa zabrzmiały dziwnie, ale słowo dom nigdy nie wyjdzie z moich ust. Sprawa była prosta. To nigdy nie będzie mój dom. Nie zamierzałam nazywać tak czegoś, co na to nie zasługiwało.
- Cóż, właściwie to jesteśmy tu, aby poznać jednego z naszych współlokatorów.
- Współlokatorów? – powtórzyłam zaskoczona.
- Tak. – rozpromieniła się moja mama, nieświadoma złości, która wręcz kipiała wewnątrz mnie. – Ma na imię Lisa i zostanie z nami. Ma brata, Charliego, który do niej dołączy.
Zacisnęłam szczękę, przypominając sobie, że to była moja mama i byłyśmy w miejscu publicznym. Jeśli tak by nie było, prawdopodobnie rzuciłabym w nią sernikiem, wraz z talerzem.
- Oh, już tu jest! – zawiwatowała mama, spoglądając ponad mną i ignorując piorunujące spojrzenie, które jej posłałam.
Spojrzałam na Connera, żeby nie obracać się do Lisy, która prawdopodobnie była za mną, biorąc pod uwagę miejsce, w które patrzyła moja mama. Ułożył usta w ciche: będzie dobrze, po czym spojrzał w tym samym kierunku, co ona i uśmiechnął się.
- Hej. – odezwał się cichy głos za moimi plecami i doceniłam fakt, że nie brzmiał on jak głosy innych ludzi w restauracji. Nie był wysoki i snobistyczny. W kąciku mojego oka pojawiła się sylwetka dziewczyny, kiedy zajęła miejsce obok mnie i mojej mamy.
- Cześć Lisa! – uśmiechnęła się moja mama, wyciągając rękę do dziewczyny, którą tamta chętnie uścisnęła. Spojrzałam na nią, próbując stwierdzić, czy ją lubię. Wydawała się spokojna, kiedy potrząsnęła głową na cokolwiek, co właśnie powiedziała moja mama.
Jej długie, jasnobrązowe włosy zebrane były w pleciony kok i miała na sobie lekki makijaż, który rozjaśniał jej ostre rysy twarzy. Jej skóra była delikatnie opalona, a nos przyozdobiony piegami. Jasnoniebieskie oczy zwróciły się na mnie i uśmiechnęła się, jej zęby były ładne i proste.
CZYTASZ
The Boy In The Attic - tłumaczenie
FanfictionUczucie, które do niego żywiłam, było inne od uczuć, których doświadczałam kiedykolwiek wcześniej. To nie tak, że chciałam oddać mu swoje serce, w zamian biorąc jego. Chodziło tylko o jedną prostą rzecz, a dokładniej mówiąc o to, że mogłam dotrzeć d...