vierundvierzig➵die Becher

2.1K 204 52
                                    

- God kveld, [Twoje imię] - wypowiedziała perfekcyjnym norweskim Celina Robertsen idąc w twą stronę.

- Oh, dzień dobry Celina - odpowiedziałaś jej po polsku uśmiechając się przy tym delikatnie.

- Hvordan går det? - zapytała, lecz jedyne na co było cię stać to spojrzenie wypełnione lekkim zażenowaniem - To oznacza "jak się masz" - przemówiła po angielsku, a ty odetchnęłaś z ulgą.

- U mnie wszystko w jak najlepszym porządku, a u ciebie? - uśmiechnęłaś sie.

- U mnie też - odezwała się ukochana Johanna Forfanga. Na jej głowie królowała szarobura, wełniana czapka, kurtka nie wyróżniała się niczym specjalnym, była zaledwie lekko jaśniejsza od koloru czapki, zwykłe, przetarte dżinsy, zapewne z rajstopami pod ich spodem, żółtawe buty trapery, czarne rękawiczki bez palców oraz niebieski, wzorkowany szal. Jej rozpuszczone, brązowe włosy okalały jej policzki, twarz mieniła jej się promiennym uśmiechem.

- Johann oddał przed chwilą bardzo dobry skok - sięgnęłaś w głowie pamięcią do kilku mineut wwstecz, w których norweski skoczek wylądował na 127 metrze. Upiłaś łyka kakao. Celina skrzywiła się lekko i włożyła dłonie do kieszeni kurtki.

- Powiedziałabym raczej, że całkiem niezły - spojrzała ukradkiem na skocznię. Z niedaleka słychać było odgłosy trąb, gwizdków, a także śpiewów. Komentator ogłosił zasiadającego na belce Karla Geigera, a niemiecka publiczność w niewielkim stopniu się ożywiła.

- Jest jak narazie na prowadzeniu - podkreśliłaś prostując palec wskazujący dłoni prawej.

- A żeby się na nim utrzymać, dwudziestu sześciu skoczków musiałoby skoczyć od niego gorzej - ścisnęła kąciki ust - Johannowi nie idzie w tym sezonie jakoś rewelacyjnie.

- Może ma po prostu gorsze dni albo coś w tym stylu - próbowałaś to jakoś wyeksplikować.

- Od początku sezonu? - odparła pytaniem retorycznym kierując swój wzrok prosto w twe oczy i rozchyliła lekko wargi z wewnętrznego poirytowania - Mówię ci, [Twoje imię], coś jest nie tak z jego techniką. Może nie skupia się dostatecznie na treningach albo trener daje... A zresztą jestem na jego każdym treningu, zapewne coś bym zauważyła - mlasnęła przez zęby.

"Mam nową koleżankę do zwierzeń, jupi ja jej!" - pomyślałaś, po czym skarciłaś się w duchu - "Wydaje się być fajną osobą, nie schrzań tego"

- Spadek formy? - zgadywałaś dalej, a na zeskoku wylądował Stephan Leyhe.

- Możliwe, ale aż taki? Zresztą z kim ja o tym rozmawiam...

"Czy to miało mnie urazić?"

- ...w końcu rozmawiam z najbliższą osobą skoczka, który jest bohaterem kadry niemieckiej w tym sezonie! - odrzekła. Podskoczyła i rozłożyłą nogi i ręce na najdłuższe odległości, na jakie pozwalały jej stawy i mięśnie. Zwróciłaś uwagę, iż wygląda trochę jak człowiek wirtuwiański.

- Oj tam - zaśmiałąś się. Czułaś, że się rumienisz. Celina powróciła do swej pozy, w której po prostu stoi z dłońmi włożonymi do kieszeni.

- Widziałam to zdjęcie na Instagramie, które wrzucił Andi - bąknęła - jest takie słooodkie, i jeszcze ten opis - westchnęła - ale on jest romantyczny! - odparła żywiołowo zupełnie zmieniając ton - Powiedz, gdzie najczęściej cię zabiera?

- Eee, no wiesz, hmm - zaśmiałaś się nerwowo.

"I co ja mam niby powiedzieć? O Bryggerikjeleren i piciu mleka z miodem? O wymianie groźnych spojrzeń z jego hotkami w Engelbergu? O jakimś dziwnym facecie, który pojawia się i znika? O imprezie Sylwestrowej, na której Andi w peruce wziętej wprost z anime tańczy przed tobą jakiś układ? O przebraniu się za wiewiórkę i papugę i uciekaniu przed niemiecką policją? O jego niezapowiedzianej wizycie w moim domu? O paradowaniu po ulicach [miasto, w którym mieszkasz] w dość niekonwencjonalnym stroju?"

- Eee często zabiera mnie do bar... restauracji - powiedziałaś wewnętrznie klupiąc się dłonią w czoło. Wyszczerzyłaś zęby w niemrawym uśmiechu, a twe dłonie ścisnęły kubek z podwojoną siłą.

- Oooo, naprawdę? Jakież to uczuciowe! - zaklaskała w dłonie, po czym w ekspresowym tempie na powrót znalazły się w kieszeniach - Wiesz, Johann również jest dość romantyczny, ale jednak czegoś mu w tym brakuje, jakiejś iskierki.

- W Internecie pełno się wala waszych zdjęć jako wzory "couple goali".

"Mam nadzieję, że wie co to znaczy"

- Niby tak, ale - zastanowiła się - ale czasem mam już dośc ilości tych wszystkich zdjęć. Oczywiście, są słodkie i fajnie się na nie patrzy przez pryzmat tapety na smartfonie, ale brakuje mi takiej swoistej... spontaniczności - odparła zadowolona, że w końcu przypomniała sobie, jak po angielsku rzmi słowo "spontaniczność".

"No akurat Andi ma tego w sobie aż za dużo" - w twojej głowie stanął obraz Wellingera za drzwiami twojego domu.

- To miło, że w końcu sobie kogoś znalazł - patrzyła w głęboką dal, którą zdawały się być narty Domena Prevca oparte o słoweński domek - w końcu w pełni odżył.

- Dlaczego tak mówisz? - zapytałaś i dopiłaś do końca brązowy napój. Wyrzuciłaś styropianowy kubek do kosza stojącego zaledwie kilka metró od was.

- Po jego wypadku w 2014 i, no wiesz, po Giselle - przystanęła, jakby chciała się upewnić, czy znasz tą historię, kiwnęłaś głową na znak, że może kontynuować - niby był radosny i w ogóle, ale widać było, że to nie jest to, że to nie jest normalny Andreas Wellinger. Johann próbował się z nim nawet swego rodzaju zaprzyjaźnić, lecz nie potrafili znaleźć wspólnych tematów pomimo tak silnej, wspólnej pasji. Andi często po prostu go zbywał, więc Forfi po prostu odpuścił. Ja sama wolałam nie denerwować go obecnością dziewczyny swojego kolegi po fachu. Odkąd do wiadomości europejskich zaczęła docierać informacja, że niemiecki skoczek nie jest już stanu wolnego, wszyscy zgodnie zauważyliśmy, że nareszcie Andi zachowuje się jak w chwilach, kiedy miał przy sobie Giselle.

"To zbacza na zły tor"

Wiatr fiknął w powietrzu koziołka, czym rozwiał włosy młodej Norweżki.

- Niektórzy stwierdzili nawet, iż mają czasem wrażenie, jakby Giselle czekała na niego za trybunami - uśmiechnęła się do niewidzialnej postaci przed sobą.

Czułaś, że musisz uciąć tę rozmowę.

- Wiesz, bardzo miło mi się z tobą rozmawia, ale muszę już udać się na sektor A7, ma tam czekać moja koleżanka, której obiecałam autograf od Welliego - mówiąc, kroczyłaś powoli do tyłu uważne stawiając podeszwy butów na śliskim śniegu.

- O, jasne, w porządku, to cześć! - zamachała prawą ręką na pożegnanie. Odmachałaś jej, tracąc przy tym na chwilę równowagę, przez co wyglądałaś jak osoba, która pierwszy raz zetknęła łyżwy z lodowiskiem. Celina wydała z siebie cichy jęk, jednak gdy upewniła się, że nie runiesz jak długa na biały śnieg, uniosła kąciki ust, wyciągnęła z tylnej kieszeni spodni swojego smartfona i jak zaczarowana zaczęła wpatrywać się w świecącą cegłę.

Andreas wylądował na zeskoku. Wiedziałaś, że podium nie należy dziś do niego. Postanowiłaś poczekać na Niemca przy wejściu na sektor A7, wysyłając mu uprzednio esemesa.

Zastanawiałaś się nad zupełnie nową opcją wyjaśniającą działania Andreasa. Nie chciałaś dopuścić jej do wiadomości, jednak była bardzo prawdopodobna.

- Nie jestem nową Giselle i nigdy nią nie będę - poprzysiągłaś sobie, kiedy tłumy kibiców schodzących z terenu skoczni mijało istotę w kolorowej czpace, którą byłaś ty.

➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵ 

Bam bam bam!✨

Wbił kolejny rozdział😎

Jak się podobał?😁

LGP po pierwszym konkursie satysfakcjonujące?🙌

Auf Wiedersehen!💃

➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵ 

Milka boy = [reader] x [andreas wellinger] 🍫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz