sechsundzwanzig➵die Kindel

2.5K 262 166
                                    

1 stycznia, Oberstdorf, Niemcy

- To naprawdę bardzo miłe z waszej strony, że udostępniliście mi miejsce w waszym busiku - odparłaś siadając przy oknie na siedzeniach przeznaczonych dla Andreasa Wanka i Wellingera.

- To był pomysł naszego dzidziusia, więc podziękowania kieruj w jego stronę - oznajmił Stephan Leyhe opierając się łokciami o oparcie twojego siedzenia.

- Dzidziusia? - zmarszczyłaś brwi.

- No wiesz, on w tym swoim kasku z Milki wygląda jak taki mały, uroczy dzidziuś - Freitag zaczął naśladować dziecięcy głosik. Parsknęłaś.

- No co, nieprawda? - zapytał - Popatrz tylko - wyciągnął z kieszeni jaskrawozielonej kurtki telefon komórkowy, wykonał kilka maźnięć palcem wskazującym prawej ręki i skierował ekran w twoją stronę.

- No co, nieprawda? - zapytał - Popatrz tylko - wyciągnął z  kieszeni jaskrawozielonej kurtki telefon komórkowy, wykonał kilka maźnięć palcem wskazującym prawej ręki i skierował ekran w twoją stronę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Plasnęłaś swą dłonią w czoło, twój lekki uśmieszek nie umknął uwadze Niemców.

- Ha! Czyli to prawda, że Andreas numer dwa wygląda jak dziecko! Nawet jego dziewczyna to potwierdziła! - uniósł zwycięsko pięść do góry, a reszta zaklaskała w dłonie.

- Gdzie on się właściwie podziewa? Odjeżdżamy za... - Wank spojrzał na swój zegarek, który niewątpliwie cierpiał z powodu jakiejś śmiertelnej choroby - ...za dokładnie 3 minuty!

- Ktoś coś mówił? - usłyszałaś znajomy głos blondyna o niebieskich oczach. Odwróciłaś się w jego stronę. Odstawił swój plecak na jeden z wolnych siedzeń z przodu, po czym zajął miejsce obok ciebie.

- Tak, oni - wskazałaś na jego kolegów z kadry - stwierdzili, że w kasku...

- ANI SIĘ WAŻ TEGO MÓWIĆ! - krzyknął Wank. Nastała chwilowa cisza. Wellinger wybałuszył oczy i pochylił głowę w twoją stronę.

- Że w kasku..? - powtórzył przedłużając samogłoskę. Kątem oka spojrzałaś na resztę. Leyhe złożył ręce jakby do paciorka, Freitag kiwał głową przecząco, a Wank powstrzymywał się od obgryzania skórek wokoło paznokci.

"Serio? Nie biorą tego na żarty?"

Westchnęłaś.

- Że w kasku zyskujesz na majestacie - Niemcy odetchnęli z ulgą. Andi zmarszczył brwi.

- I to tego miała mi nie mówić? - zwrócił się do swojego imiennika z powątpiewaniem.

- Em, no... - podrapał się po tyle głowy - No właściwie to, to tak.

- Okej, niech wam będzie - uśmiechnął się, przewrócił oczami, po czym skierował swój wzrok na ciebie. Wasz twarze były oddalone od siebie dosłownie o 11 centymetrów. Studiowałaś każdą osobną plamkę na jego tęczówkach w kolorze nieba. Przysunęłaś policzek do jego policzka, a twe usta znajdowały się tuż przy jego uchu. Poczułaś dreszcz na plecach z powodu nadzwyczajnej bliskości między wami.

- Że w kasku wyglądasz jak dzidziuś - wyszeptałaś oddzielając dokładnie każdy wyraz. Natychmiastowo poderwał się z miejsca.

- Że niby jak wyglądam?! Który to powiedział?! - gwałtownie wstał i zaczął błądzić po zmieszanych twarzach Niemców.

- Noo, eee, no bo to tak, eh - żaden nie potrafił odpowiedzieć na jego pytanie.

- Wellinger, z łaski swojej usiądź już na miejscu, bo masz aktualnie większe ADHD niż Eisenbischler po nieudanym skoku - Andreas czym prędzej usiadł z powrotem na miejsce, jakby za chwilę miał zostać porażony prądem. Wychyliłaś głowę znad siedzeń, aby móc dojrzeć źródło głosu.

Werner Schuster.

Usłyszałaś Markusa, który siedział gdzieś na przednich siedzeniach. Dostrzegłaś w jego niemieckim głosie wyraźne zdenerwowanie, jednakże jakiekolwiek jego argumenty nie byłyby dobre, Schuster zgasił go perfekcyjną ripostą, na co wszyscy skoczkowie wybuchnęli śmiechem.

- Mogę się dowiedzieć, co takiego powiedział trener? - Andi wyprostował nogi na wewnętrzne przejście wzdłuż siedzeń. Pokiwał przecząco głową uśmiechając się. Jego sporych gabarytów nogi po prostu nie mieściły się w wąskich przestrzeniach pomiędzy oparciami siedzeń przed wami a waszymi siedziskami. W efekcie, Andi w połowie był obrócony bokiem do ciebie. Zauważył to.

- Czy mógłbym, jak by to powiedzieć, oprzeć się? - zapytał, a jego gałki oczne lekko się zalśniły. Miałaś wrażenie, jakbyś była topiącym się sorbetem.

- Do usług - odrzekłaś, a Andi oparł swe plecy na twoim prawym ramieniu.


ten sam dzień, Garmisch-Partenkirschen, Niemcy

Nie mogłaś narzekać na miejsca, które załatwił dla ciebie Andreas. Pomijając sam fakt, iż wcale nie miałaś planu na przyjazd do Ga-Pa, znajdowałaś się w miejscu, gdzie kończy każdy skoczek. Stałaś tuż za bramką, którą skoczkowie wychodzili z terenu dojazdu. Po pierwszej serii prowadził sam Wellinger i to właśnie on oddawał ostatni konkursowy skok. Ściskałaś mocno barierki oddzielające teren skoczni od miejsca na przebiórkę skoczków. Czułaś na sobie świdrujące wokół kamery. Miałaś ochotę stłuc wszystkie obiektywy, lecz wiedziałaś, że zbytnio ci się to nie opłaci.

Poza tym, byłaś w zmowie z Wellingerem, czyż nie?

Spiker wywołał nazwisko Andreasa.

Za chwilę miało się okazać, czy dzisiejszy konkurs wygra Kamil Stoch, czy też właśnie Wellinger.

Odbił się.

Leci, leci!

Przystawiłaś dłonie do swych ust.

Wylądował.

Tuż na zielonej linii.

"Uda mu się?" - zapytałaś siebie w duchu.

- Polka, a lata za Niemcem - usłyszałaś czyjś pogardliwy głos zza siebie. Odwróciłaś się. Uśmiechnięty Maciek Kot niemal niezauważalnie kiwał głową na lewo i na prawo. Uniósł znacząco prawy kącik ust, po czym ruszył w stronę Kamila stojącego w miejscu przeznaczonego dla aktualnego lidera.

Poczułaś się bardzo dziwnie. Tak, jakby nie liczyły się już dla ciebie wyniki polskich skoczków. Twa mina zrzedła.

Wellinger podjechał pod barierkę szeroko się uśmiechając. Przegnałaś ponure myśli i skupiłaś swój wzrok na jego dłoniach odpinających buty od nart.

- Ściągnij kask, dzidziusiu - odparłaś, przewrócił oczami dosyć zauważalnie. Odpiął zapięcie swego hełmu, po czym przełożył go na barierkę na pobliskie krzesło.

Spojrzeliście na tablicę wyników. Serce podeszło ci do gardła.

"Uda mu się, czy nie?"

Twój wzrok podążył za rosnącym słupkiem.

"Da radę?"

Nagle twe uszy wypełnił głośny okrzyk radości. Do twoich oczu jeszcze nie dotarła cyferka "1" wyświetlona na ekranie, lecz Andreas już doskonale wiedział, że kolejne podium w sezonie należy do niego.

- Jeeeeest! - uniosłaś dłonie w geście radości, przeciągnęłaś samogłoskę "e", lecz nie na długo, gdyż twoje rozradowanie zostało skutecznie przerwane z chwilą, z którą poczułaś na swych wargach jego aksamitne usta.

➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵

huhuhu😏

Auf Wiedersehen! 💃

➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵

Milka boy = [reader] x [andreas wellinger] 🍫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz