Rozdział 1.1

522 45 5
                                    


            Pogoda dzisiaj była wyjątkowo nieładna. Nieprzyjemna. Padał deszcz. Ludzie biegli, by uchronić się przed kroplami, spadającymi z nieba.

Przed czym uciekali?

To tylko woda.

Kochałem deszcz. Kochałem patrzeć przez okno na widok moknących ludzi oraz tych z kolorowymi parasolkami. Właśnie w deszczowy dzień poznałem Jagodę.

Pamiętam tylko to.

Ale czy to istotne?

Kochałem ją,

Kochałem ją tak mocno!

Tak mocno,

Tak bardzo!

Ach, co ja mówię. Przecież nadal ją kocham. Ona też mnie kocha.

*

Złożyłem czerwoną parasolkę, wchodząc do cukierni. Ukłoniłem się sprzedawczyni, która uśmiechnęła się do mnie ciepło. Znała mnie. Przychodziłem tu często, by kupić Jagodzie jej ulubione ciasteczka z orzechami.

Zawsze tak się cieszyła, gdy je przynosiłem. Lubiłem patrzeć, jak szybko je pochłania. Dobrze wiedziała, że nigdy ich nie zjem, a i tak niemiłosiernie się spieszyła. Miałem uczulenie na orzechy. Ona na mleko.

*

Rakowiecka* znowu była taka zatłoczona. Dlaczego młodzież nie była w szkołach? Dlaczego dorośli nie byli w pracy? Lubiłem obserwować innych.

O! Tamta kobieta być może spieszy się do męża, któremu coś się stało.

O! Tamta grupka nastolatków być może właśnie wagaruje. Czy ich rodzice o tym wiedzą? Jak zareagowali nauczyciele? Przejęli się?

Zapewne nie. Ludzie są egoistami. Chociaż co ja mówię!

Często nie obchodzi nas nawet nasze życie!

Więc po co żyjemy?

Dlaczego?

Dla kogo?

O! Tamten młodzieniec być może biegnie spóźniony na randkę ze swoją dziewczyną.

Biegnij, może poczeka.

Lub nie.

Zostawi Cię.

Samego.

A może to ty ją zostawiłeś i dlatego tak biegniesz?

Ludzie kochają uciekać przez problemami.

Przed rzeczywistością,

Gdy boli tak bardzo,

Że tylko to jesteśmy w stanie robić.

Przepraszam! — krzyknęła jakaś dziewczyna, na którą wpadłem. Znów się zamyśliłem. Nie zdążyłem nawet nic odpowiedzieć, zniknęła za rogiem, skręcając w Asfaltową*. Przeszedłem na drugą stronę ulicy. Kwiaciarnia**? Wcześniej jej tu nie było. Zamiast niej stał całodobowy sklep z alkoholem.

Ach, wiem!

Kupię jej kwiaty.

W naszym mieszkaniu ich brakuje

Jest takie zimne,

Takie nieprzyjemne,

Niczym dzisiejsza pogoda.

Kwiaciarnia była mała, ledwo co mieściło się w niej pięć osób. Spodziewałem się zobaczyć jakąś starszą panią sprzedającą przepiękne rośliny, ale zamiast niej ujrzałem jego. To był pierwszy raz, kiedy się spotkaliśmy. Nasze pierwsze spotkanie.

Pierwsze, ale nie ostatnie.

---

* nazwy ulic w Warszawie, gdzie rozgrywa się akcja

** po drugiej stronie Rakowieckiej rzeczywiście jest jakaś kwiaciarnia. (Zignorujmy to, że nazywa się „Kwiaciarnia Rakowiecka Urszula Winiarska"). Z map google wygląda to tak, jakby była w budynku Prokuratury Krajowej....... Nie wiem, jak jest w rzeczywistości, jeśli ktoś mieszka w tamtych okolicach, może mi podpowiedzieć :P Natomiast czy rzeczywiście był tam sklep z alkoholem to nie wiem, to akurat wymyśliłam xD

---

Hej, hej, hej

Dajcie znać, czy jest okej, jest to dla mnie naprawdę ważne.

Pozdrawiam cieplutko!

Goździki | boyxboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz