- 13 -

228 21 3
                                    

Oddech Clarisse jest płytki i urwany. Nie potrafi skupić się na niczym innym oprócz brązowego wilka. Myśli w jej głowie wywołują burze, ale nic nie może z nich zrozumieć. Jakiś głos w głębi świadomości krzyczy na nią, żeby uciekała.

Gdy zwierzę zatrzymuje się kawałek przed nią, wstrzymuje oddech. Tonie w oczach zmiecha barwy gorącej czekolady, którą tak polubiła. Nie myśląc jasno, powoli unosi lewą dłoń wyciągając ją lekko przed siebie. Wypuszcza drżący oddech, przełyka głośno ślinę zatrzymując rękę w połowie drogi do pyska wilka. Czeka cierpliwie z trudem wytrzymując jego spojrzenie. Zafascynowana patrzy jak wilczysko podsuwa łeb do jej dłoni przymykając oczy. Z zadziwiającą ulgą wypuszcza powietrze delikatnie przejeżdżając po miękkiej sierści z leciutkim uśmiechem na ustach. Po kilku chwilach zmiech odsuwa się od niej i idzie z powrotem w stronę pozostałej dwójki zwierząt. Przystaje na chwilę odwracając łeb w jej stronę i macha do niej zachęcająco. Clarisse niepewnie stawia kroki wyrównując się z wilkiem.

Powoli podchodzi do leżącego ciała chłopaka nie zważając na obecność zmutowanych zwierząt. Usta jej drgają, a w oczach pojawiają się łzy. Czuje jak wszystko co do tej pory zjadła podchodzi jej do gardła. Upada na kolana tuż obok trybuta z Dwójki. Patrzy na nieruchomą klatkę piersiową, a następnie spogląda w górę. Na twarzy widać wiele ran, oczy wciąż otwarte, a prawa strona szyi jest rozerwana. Clarisse zakrywa usta i nos przed wstrętnym zapachem, ale to nie pomaga. Stara się zatrzymać jedzenie w środku. Nie udaje jej się to. Szybko odsuwa się od martwego chłopaka i wypróżnia zawartość żołądka na trawę metr dalej. Po jej policzkach spływają łzy. Wymiotuje dopóki nie pojawia się żółć. Oddycha ciężko, jakby dopiero co skończyła wyczerpujący bieg. Ponownie zbliża się do ciała. Drżącą ręką sięga do jego twarzy. Wstrzymuje oddech, po chwili niepewności zabiera sztylet z jego zaciśniętej pięści i wsuwa go za pasek. Przemieszcza się bliżej głowy chłopaka.

- Przykro mi - szepcze, kiedy opuszkami palców zmusza jego powieki do ukrycia błękitnych oczu. Głos jej się załamuje, gdy ponownie się odzywa. - Tak bardzo mi przykro.

Kilka łez spływa po jej policzkach. Nie przejmuje się tym, że zapewne właśnie ta scena jest pokazywana w całym Panem. Nie chodzi jej o rozgłos. Właśnie widziała śmierć człowieka, to się teraz liczy. Człowieka na którego w domu czeka rodzina, przyjaciele, a może nawet ukochana.

Po minucie zbiera się w sobie i wstaje. Spogląda w stronę leżącego wilka i zaczyna powoli do niego podchodzić. Gdy słyszy jego warkot uświadamia sobie, że nadal trzyma w ręce swój nóż. Chowa go za pas i podchodzi bliżej pod czują obserwacją całej trójki zwierząt.

- Mogę wyjąć oszczep? - pyta wilka, gdy klęka tuż obok jego tylnej łapy.

Zmiech nieufnie na nią spogląda, ale potakuje łbem. Clarisse bierze głęboki wdech, gdy zaciska palce na srebrzystej broni. Zamyka oczy. Silnie i sprawnie ciągnie włócznie w górę. Kładzie ją tuż obok siebie. Spogląda niepewnie w oczy zwierzęcia, ale nie widzi w nich nienawiści, a wdzięczność.

Oddycha z ulgą.

Zwierzę lirze ranę. Podskakuje w miejscu, gdy wilk zrywa się na łapy. Zdziwiona patrzy na miejsce skąd przed chwilą wyciągnęła oszczep, jednak nie ma tam żadnej rany. Jedyną pozostałością po jakimkolwiek okaleczeniu jest czerwona plama na czarnym futrze. Usta dziewczynki otwierają się ze zdziwienia.

- Niesamowite - uśmiecha się patrząc na zmianę w oczach czarnego wilka i tylna łapę.

Ogląda się za siebie, gdy słyszy za sobą oddech. Wilk o szarym futrze stoi tuż za nią, a w pysku trzyma poturbowany plecak chłopaka z Dwójki. Dziewczynka niepewnie sięga po niego, a zwierzę ostrożnie go puszcza. Clarisse odpina zamek i zaczyna przeglądać jego zawartość. Dwie paczki suszonej wołowiny w paskach. Okulary przeciwsłoneczne. Paczka krakersów. Litrowa butelka, w połowie pełna. Jak na zawodowca to mało. Dlatego zaczyna podejrzewać, że ich sojusz musi mieć gdzieś obozowisko. Podejrzewa, że znajduje się ono przy Rogu Obfitości. Pakuje wszystko z powrotem i zakłada go na swój plecak. Powoli wstaje.

ISKRA NADZIEI: Nadzieja silniejsza niż strachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz