- 19 -

202 22 3
                                    

Nie czuje bólu. Nie czuje emocjonalnej walki wewnątrz siebie. Nie czuje wokół siebie wody. Zupełnie nic nie czuje. Nie wie co takiego się wydarzyło. Jej umysł nie jest jeszcze na tyle wybudzony, żeby normalnie funkcjonować. Nie wie, gdzie jest, ale jedno wie na pewno - nie umarła. Nadal oddycha, nadal żyje. Po kilku, a może nawet kilkudziesięciu, minutach powoli dochodzi do siebie. Słyszy równy oddech, potrzebuje chwili na uświadomienie sobie, że należy on do niej. Nie licząc tego panuje cisza. Ostrożnie porusza palcami rąk przygotowując się na szczypanie, lecz nic takiego się nie dzieje. Boi się otworzyć oczy. Bierze głęboki wdech i zbiera się na odwagę. Początkowo obraz jest zamazany, ale po chwili jej wzrok się wyostrza. Sufit pokoju jest w całości wykonany z kwadratowych lamp, które dają przygaszone światło. Dzięki nim Clarisse pojmuje, że jest w sterylnie białym pomieszczeniu bez żadnych okien i drzwi. nic prócz łóżka, na którym leży. wodzi zdezorientowanym wzrokiem po pokoju. Nagle dochodzi do niej to, co się wydarzyło.

Dożynki.

Pobyt w Kapitolu.

Otwarcie Głodowych Igrzysk.

Treningi.

Rzeź przy Rogu Obfitości.

Drzewa-zabójcy.

Spotkanie z ogromnymi wilkami.

Przyjaźń ze zmiechami.

Odnalezienie Chestera.

Bitwa, w której umiera przyjaciel.

Jej nóż wbijający się w głowę chłopaka z Jedynki.

Rozpacz i ból.

Ucieczka przed pożarem.

Wybuch i rwący ból.

Chłopak o kamiennej twarzy.

Lśniący oszczep lecący wprost na nią.

Czarny zmiech atakujący chłopaka.

Brązowy wilk przed nią.

Spada w dół.

Woda.

A potem nastaje ciemność.

Uratował mnie, myśli Clarisse biegną coraz szybciej, Gdyby nie on, byłabym martwa. Uratował mnie.

W jej oczach pojawiają się łzy. Oddech staje się szybszy i płytszy. Zaczyna szlochać. Nie potrafi tego zatrzymać. Tak dużo się wydarzyło w ciągu kilku dni. Dostała przyjaźń od Chestera i zmiechów, ale ich straciła. Cała czwórka nie żyje. Ona też nie jest bez winy. Zabiła, Jest mordercą. Jest dwunastoletnią morderczynią.

Czuje ból w klatce piersiowej. Serce zaczyna zwiększać liczbę uderzeń. Ciało drży. Nie dobrze jej. Oddech przyśpiesza jeszcze bardziej. Robi jej się duszno i za gorąco. Zaczyna się pocić. łzy nie chcą przestać lecieć, a ona nie może nabrać tchu. Udusi się. Nie może teraz umrzeć. Przecież obiecała Chesterowi, że zrobi wszystko, żeby przeżyć. Czuje jakby to wszystko nie działo się naprawdę. Coś jest nie tak, i to bardzo nie tak.

Do pomieszczenia nagle wpada dwójka mężczyzn w sterylnie białych ubraniach. Wbiegają prostokątnym otworem w ścianie, którego jeszcze sekundę temu nie było. Oboje materializują się tuż obok łóżka dziewczynki, która patrzy na nich z przerażeniem w odach. Jeden z nich. brunet, coś do niej mówi, ale nie ma pojęcia o co mu chodzi. Po paru próbach skontaktowania się z Clarisse odpuszcza. Mówi coś do drugiego mężczyzny, który natychmiast wybiega z pokoju. Brunet dotyka jej czoła przez cały czas poruszający ustami, zapewne chcąc ją uspokoić. Nie przynosi to zamierzonych rezultatów, a wręcz odwrotne. Ucieka od jego dotyku. Dziewczynka czuje mrowienie w nogach i rękach. Serce wali tak mocno, że zwiększa ból w klatce. Oczy mężczyzny rozszerzają się, jakby nie dowierzając co się dzieje. Odwraca na chwilę twarz do miejsca, gdzie znikł jego kompan i coś krzyczy. Do Clarisse dochodzi tylko przytłumiony dźwięk jego głosu. Nadal płacze próbując złapać oddech, ale bez skutku. Wydaje jej się, że jest coraz gorzej. Nagle pojawia się drugi mężczyzna z czymś w dłoni. Brunet utrzymuje głowę dziewczynki odsłaniając lewy bok szyi. Człowiek, który dopiero co wrócił, wbija długą igłę w widoczną żyłę. Kilka sekund potem ciało dziewczynki uspokaja się. Nie czuje bólu, a serce zwalnia. Opada ze wszystkich sił. Oczy same jej się zamykają. Znowu widzi tylko czerń.

ISKRA NADZIEI: Nadzieja silniejsza niż strachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz