rozdział 6

8K 158 8
                                    


- Kurwa! Zamknij te oczy! - Krzyczę na Tony'ego, gdy ten chce pocałować mnie z otwartymi oczyma. - Rozmawialiśmy o tym!

- A tak, sorry - kręcę lekko głową po czym oblizuje czubkiem języka wargi i przybliżam się do chłopaka.

- Tak dobrze? - przerwa mi po raz kolejny.

- Cholera Tony! Nigdy nie pocałujesz dziewczyny jak będziesz tyle gadał! Całujesz czy nie?

- No tak, okej. - Głośno przełyka ślinę.

Nasze wargi się spotykają. Otwieram na chwile oczy, by upewnić się, czy aby na pewno przyjaciel zamkną powieki.

Odnajduje jego dłonie i kładę je na swoje biodra. Po czym zatapiam palce w jego czarne włosy.

Językiem przyjeżdżam po dolnej wardzę. Natychmiastowo otwiera szerzej usta.

Dotykam językiem jego język i mocniej targami go za czuprynę.

- Ał ał ał! - Grymas pojawia się na twarzy kolegi.

Odsuwam się od niego z niezrozumieniem wpisanym na twarzy.

- Moje włosy. To bolało - drapie się po głowie.

- Sorry? - Mowie uśmiechając się niczym jebany aniołek.

- Jestem do dupy! - mówi Tony wypuszczając ze świstem powietrze. - Umrę jako prawiczek. - rzuca się na łóżko zakrywając twarz łokciem.

Idę w jego ślady i siadam po turecku obok niego.

- Przestań - zaczynam odgarniać mu włosy z twarzy. - Trochę poćwiczysz i będziesz jak pieprzony James Bond!

- Taaa, no już to widzę. - Parska śmiechem i ciągnie mnie za rękę, więc kładę się na poduszce obok. - Porozmawiajmy o czymś innym, na przykład o twojej przeprowadzce.

Mruczę z niezadowoleniem i przewracam oczyma tak, że aż mnie boli.

- O czym mam ci jeszcze powiedzieć? Rodzice mnie nienawidzą, więc postanowili się mnie pozbyć. Tyle w temacie.

- No jak można nienawidzić takiej słodkiej dziewczynki? - Pyta a ja wzruszam tylko  ramionami.

- Jak wrócę za dwa miesiące na ferie to masz już nie być dziewicą. Rozumiesz? - szybko zmieniam temat.

- Nie wiem czy mi się uda - wzdycha ciężko.

- Pozwól, że ci wyjaśnię na podstawie pszczółek i kwiatków... - Oboje wybuchamy śmiechem.

- Rodzice mi to już wyjaśnili, ale ni chuj tego nie rozumiem.

- No to inaczej. Dziewczynki i chłopcy...

- Dobra Megan, nie jestem dzieckiem, wiem co do czego.

Przez chwilę nikt nic nie mówi. Tony uparcie wpatruje się w sufit, a mnie nagle zainteresowały moje paznokcie.

- Wiesz - zaczyna chłopak, znów poruszają temat mojej przeprowadzki - będę za tobą cholernie tęsknił.

- Też bym za sobą tęskniła - odpowiadam sarkastycznie, kładąc sobie dłonie na piersi.

- Gdyby twój starty mi nie płacił, chętnie wpierdolił bym mu w ten poważny ryj.

- Gdyby nie płacił za moje zachcianki, też bym to chętnie zrobiła.

- Może gdybyś obiecała poprawę...

- Nie Tony! - przerywam od razu. - Nie mam zamiaru płaszczyć się przed nimi jak przed Królową Angielską!

- Czasem lepiej schować dumę do kieszeni. Nie chciałbyś zostać tu ze mną?

- Szczere mówiąc - zaczynam biorąc w dłonie jedną z moich puchowych poduszek. - Z jednej strony chce tu zostać, ale z drugiej zaczynam myśleć, że ten wyjazd nie musi być taki zły - chłopak podnosi się do pozycji siedzącej i przypatruje się mi z zmarszczonymi brwiami.

- Co może być dobrego w tym wyjeździe?

- Tam nikt mnie nie zna, może w końcu przestanę być postrzegana tylko jako bogata, rozwydrzona córeczka. Nie mam tu tak naprawdę żadnych przyjaciół, oprócz ciebie oczywiście.

- Więc, myślisz, że wyjazd pozwoli ci się oderwać od łatki "rozwydrzona suka" - robi cudzysłów w powietrzu.

- Mniej więcej - wzruszam ramionami.

- Ech, szkoda, że mnie nie ma w tym wszystkim.

- Przestań! Zawsze byłeś i będziesz moim ulubionym prawiczkiem! - uderzam go na żarty w bark, czym zaraz odpłaca mi się z podwójną siłą. - Ej! Przystopuj kolego!

- Nie, jeśli dalej będziesz nazywać mnie prawiczkiem!

- To niech ktoś cię w końcu rozdziewiczy, wtedy porozmawiajmy nad zmianą twojej ksywki - mruży oczy i odwraca głowę zupełnie jak obrażona dziewczynka. - Mogę ci kogoś załatwić jeśli chcesz - proponuję.

- Nie, nikogo mi nie załatwiaj! Twoje koleżanki są dziwne, BARDZO dziwne - kładzie szczególny nacisk na słowo bardzo.

- Jacy znajomi, taki człowiek - rzucam krótko. - Będzie mi cię bardzo brakowało - przytulam się do chłopaka.

- Mi ciebie też Meg, naprawdę bardzo.

Sex WspółlokatorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz