rozdział 7

9.3K 185 56
                                    

Wieczór zaczynam od pakowania się, jutro wyjeżdżam i nie chce robić tego w ostatnim momencie. Gdy moje walizki jakimś cudem jednak domykają się kładę się zrezygnowana na łóżko. Czuję się wykończona. Cały dzień latałam po galerii handlowej w nadziei na wydanie jak najwięcej pieniędzy z karty kredytowej ojca by wkurwić go jeszcze bardziej. Chyba mi się udało, ponieważ gdy wróciłam zastałam jego wściekłe spojrzenie, co szczerze mówiąc poprawiło mi humor.

Spojrzałam na zegarek stojący na półce nocnej obok łóżka.

21:34

Dobra godzina by wyjść na imprezę. Szybko obmyślam w co mogłabym się ubrać. Ale przypominam sobie, że wszystkie najlepsze ubrana i kosmetyki już spakowałam i naprawdę nie mam ochoty na rozpakowywanie tego całego gówna.

Wstaje więc leniwie i kieruje się w stronę łazienki. Swojej długie kasztanowe włosy związuje w niechlujny kok na czubku głowy i napuszczam gorącej wody do wanny.

Zanim woda wypełnia wannę do pełna rozbieranie się do naga oglądając swoje atuty w wielkim lustrze. Jeżdżę opuszkami palców po swoich piersiach. Co trochę mnie podnieca. Czuję przyjemne uczucie w dolnej części brzucha, więc robię to coraz szybciej. Odwracam wzrok na wannę i wypuszczam ciche "kurwa" widząc, że woda zaczyna się już z niej wylewać

Zakręcamy szybko wodę i wlewam do wanny kremowe mydło o zapachu czekolady, mieszając energiczne ręką by wytworzyła się piana.

Wchodzę w końcu do wanny i cicho jękam, to właśnie jest to! Zaczynam czuć jak moje ciało zaczyna się rozluźniać.

Szeroko rozstawiam nogi i wędruje ręką stronę mojej pochwy. Drugą dłonią ciągle masując swoje piersi.

Energicznie wkładam i wykładam palce do mojej cipki, czując niesamowitą przyjemność. Jękam i głośno dysze fantazjując o drugiej dziewczynie, która robi mi dobrze ustami.

Ręką zaczyna mi już trochę boleć, ale nie przestaje czując, że jestem naprawdę blisko.

W końcu nadchodzi kulminacyjny moment w którym zaczynam lekko drżeć a całe moje ciało zalewa czysta przyjemność. Dysze cała gorąca i rozluźniona.

Czuje się zaspokojona, senna i wykończona, więc szybko kończę kąpiel i kładę się całkowicie naga, ponieważ tak mi się najlepiej śpi, do łóżka i od razu zasypiam.

***

Stoję obładowana walizkami na lotnisku, a moja cała pewność siebie zaczyna gdzieś powoli wyparowywać.

Zaczynam się bać innego życia, w pieprzonym Nowym Jorku, gdzie wszystko wydaje się większe, trudniejsze i bardziej skąplikowane.

W chwili totalnego załamania jestem nawet skłonna przeprosić rodziców za wszystkie moje wtopy, byle by nie wysyłali mnie samej do innego miasta.

Ale nie byłabym Megan Parker, jeśli bym to zrobiła!

- Jak tam nastroje? - pyta cicho Tony uśmiechając się pocieszająco.

- Nawet nie pytaj - kręcę lekko głową. - Jadę do kompletnie obcego miejsca, obładowana walizkami, kompletnie zdezorientowana, a moi rodzice nawet nie pofatygowali się, żeby się że mną pożegnać.

- Kicha - rzuca po chwili chłopak.

Więcej nie rozmawiamy, zawsze mamy mnóstwo tematów do rozmów a teraz zupełnie nic.

- Samolot do Nowego Jorku odlatuje za 15 minut, wszyscy pasażerowie proszeni są do terminalu 16b. - kobiecy głos rozbrzmiewa we wszystkich możliwych głośnikach, a mój brzuch zaczyna wywracać koziołki.

Wstaje obładowana bagażami a mój wzrok pada na Toniego.

- Chyba pora się przegnać - mówi krótko podchodząc bliżej mnie. Obejmujemy się dość długo. Szczerze mówiąc to ja przytulam. Kurczowo trzymam jego ramiona w nadziei, że zrekompensuje mi to ten cały stres. - Hej, będzie dobrze! - mówi pocieszająco pocierając mogę plecy.

- Kocham cię - mówię całując go w policzek. Dopiero po chwili łapie, że może potraktować to na poważnie więc dodaje szybko "jak przyjaciela" i uśmiecham się smutno.

- Też cię kocham - przełyka ślinę. - Jak przyjaciółkę. - uśmiecha się blado.

- Mam złe przeczucia, chyba się boje, kurwa, cholernie się boje!

- Skarbie, rozpiepieprzysz system, tego jestem pewny! - wybuchamy w tym samym czasie śmiechem. - Tylko nie zmieniaj się na jeszcze gorsze.

- Jestem zajebista.

- Samolot do Nowego Jorku odlatuje za 10 minut, wszyscy pasażerowie proszeni są do terminalu 16b.

Słysząc po raz kolejny ten zachrypnięty głos ruszam w stronę terminalu zostawiając Toniego za sobą.

***
Siadam w końcu na swoje miejsce w samolocie. Biznes klasa okazuje się całkiem niezła. Nawet stiuardessy przynoszące co chwilę drinki i przekąski uśmiechają się sztucznie tworząc przyjemną atmosferę.

Opieram głowę o fotel a w moich uszach rozbrzmiewają smutne piosenki.

Co chwila bezsensownie przeglądam telefon w nadziei na znalezienie czegoś ciekawego.

W końcu przy chyba setnym memie odpuszczam i ucinam sobie krótką drzemkę w nadziei, że gdy się już obudzę będę na miejscu.

- Nowy Jork, nadchodzę - mówię cicho do siebie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 06, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Sex WspółlokatorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz