Mój drogi!
Przychodzisz do mnie tą żelazową czerwienią, jakbyś znał tylko takie barwy. Twoje atramentowe oczy sprawiają, że policzki pokrywają mi granatowe kleksy. Uśmiech masz taki jak chłopcy z dawnych lat. Uwielbiam, gdy razem śmiejemy się z żartów, które nie mają dziś sensu.
Jesteś bardzo odważny, że akurat ze mną przebywasz. W końcu nie każdy ufa rudowłosym, prawda? W dodatku te Twoje włosy. Wiesz, że lubię naturę, wiec raz masz je niczym łany zbóż, a innym razem pokrywa je szarość Tatr. Jesteś wyższy ode mnie, by móc czasem popukać mnie w głowę z ojcowskim: „dziecko, co ty robisz".
Wbijasz się w serce, jak pocisk, całujesz w skroń świstem swoich myśli.
Kochany, Ty nigdy mnie nie opuszczasz. Zawsze migniesz mi przed oczami nowym pomysłem, jakimś zdaniem. Często odwiedzasz mnie nocą, choć wiesz, że nie mam wtedy dla Ciebie czasu. Drażnisz moje oczy, aż muszę je przymykać, ale to właśnie pod powiekami ukrywasz mi cząstki siebie i moich wyrazowych dzieci. Znasz ich imiona jak najlepszy ojciec. Szkoda tylko, że czasem bledniesz na mój widok i nie możesz wydusić z siebie słowa. A jak mówisz, to ciągle o tym, co było. Może powinniśmy iść na jakiś kurs rozmów o XXI wieku?
Zanim znów stracisz swe barwy, to chodź, dziś przecież mamy tyle do zrobienia.Pozdrawiam Cię,
twoja Autorka.
CZYTASZ
Narysuj mnie słowami
Cerita PendekWena budzi kontrowersje, niektórzy jej nie uznają, inni praktykują i na stałe włączają do swojego słownictwa. Jednym wspólnym mianownikiem obu stron jest to przyjemne uczucie, gdy tworzenie rozdziału/opowiadania/poezji nie sprawia nam trudności, pis...