Dojechałam na parking ośrodka. Nie chciałam wysiadać z pojazdu. Było mi tu ciepło i przyjemnie, a powrót do znajomych oznaczałby tylko kolejną serię kłamstw. W głębi duszy liczyłam na to, że wszyscy poszli spać. Może dostali wycisk na wieczornym treningu i nie mają siły, żeby chodzić po korytarzu. Nawet ja nie wierzyłam w swoje słowa. Kogo chciałam oszukać? Chcąc ominąć kontaktu ze wszystkimi postanowiłam wejść schodami przez salon. Dopiero jutro rano zamierzałam oddać kluczyki wujkowi, więc nie musiałam zatrzymywać się na niższym piętrze. Kiedy tylko znalazłam się w salonie poczułam bijące ciepło od kominka. Zatrzymałam się, żeby ściągnąć skórzaną kurtkę, którą później złapałam do lewej ręki, a prawą zaczęłam szukać karty do pokoju.
- Już jesteś- stwierdził Ethan siadając na kanapie.
-Jeszcze nie śpisz?
-Nie mogłem zasnąć, wiedząc, że nie ma cię w ośrodku. – uśmiechnęłam się po czym usiadłam obok niego. – Nie widziałem, żebyś zakładała tą kurtkę przed wyjściem. Nie wygląda na nową. –powiedział wskazując na przetarcia na ramieniu.
- W pobliskim lumpeksie była przecena. – chłopak tylko kiwnął głową, ale widziałam, że nie czuje się w stu procentach przekonany.
- A jak meble? Wybrałaś coś?
- Nic ciekawego nie znalazłam, pewnie będę musiała pojechać tam jeszcze raz.- Matko, wszystko o czym z nim rozmawiałam nie było prawdą. – A co ty robiłeś?
- Nic szczególnego. Mieliśmy trening na siłowni, więc Tom już dawno śpi.
- Ty też już powinieneś iść. Zaraz Tom zacznie chrapać i nici ze spania. Jak chcesz to mogę cię odprowadzić.
- Aż tak ci zależy żebym poszedł już spać. Boisz się, że będę cię wypytywał. – na te słowa zamarłam.
- Nie mam przed tobą nic do ukrycia. Idziesz ze mną czy zostajesz?
-Chodź już lepiej. –chłopak złapał mnie za rękę i razem poszliśmy w stronę jego pokoju. Zatrzymaliśmy się tuż pod drzwiami. Ethan spojrzał na mnie i odgarnął ten sam niesforny kosmyk włosów, który zawsze spadał mi na twarz. – Emily, wszystko u ciebie dobrze?
- Tak, czemu pytasz? – szepnęłam.
- Bo się o ciebie martwię. Ostatnio inaczej się zachowujesz. Ciągle chodzisz spięta, jakby coś się stało...
- Nic się nie stało. – odpowiedziałam szybko.
- Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć..
- Wiem – odpowiedziałam mocno go przytulając. Nawet nie wiesz jak bardzo tego chciałam... - Dobranoc Ethan.
-Dobranoc, śliczna. – powiedział dając mi buziaka.
Siedziałam na łóżku. Wiedziałam, że dzisiaj nie zasnę. Nie po tym co widziałam... Matko Lucy. Jak mogłam do tego wszystkiego dopuścić?! Luck wszystko kontrolował, a ja nie miałam nic do gadania. Za dużo też nie zobaczyłam z rozmowy wideo. Lucy znajdowała się w jakimś miejscu, gdzie są betonowe ściany. Czyli wiem tyle ile nic. Mogę jednie wykluczyć możliwość, że Luck nie blefował i naprawdę ma Lucy. Miałam całkowity mętlik w głowie, przecież ja tak długo nie pociągnę. Kiedy pojechałam do Lucy mówiła, że chłopak znalazł jej pracę. Nie wydaję mi się, żeby noszenie torby doprowadziło do jej worów pod oczami i tak nagłej zmiany wizerunku, ale może to co było w środku. Kiedy jechałam odwieść przesyłkę wiele razy zastanawiałam się co wiozę ze sobą. Nie wydawało to, żadnego konkretnego dźwięku. Przy następnej okazji nie będę się nawet zastanawiać i kiedy zostanę sama sprawdzę zawartość torby.
Popatrzyłam się na skurzaną kurtkę wiszącą na krześle. Wydaje mi się jakbym kiedyś już ją widziała. Wstałam z łóżka i podeszłam sprawdzić czy coś znajduję się w jej kieszeniach. Kiedy miałam ją na sobie, czułam, że coś się w nich jest. Najpierw wyciągnęłam kilka chusteczek, które od razu powędrowały do kosza. Kiedy znowu moja dłoń zanurkowała do kieszeni moje palce zetknęły się z małym plastikowym, podłużnym opakowaniem. Wyciągnęłam je na powierzchnie. Była to malinowa pomadka. Znam jedną osobę, która wręcz ubóstwiała ten smak, kolor i zapach. Kurtka należała do Lucy. Nie chciałam zajmować jej miejsca w tej dziwnej grupie. Zanim się obejrzą, mnie już nie będzie w mieście.
Moje sny nawiedzał Luck razem z tajemniczym mężczyzną, któremu wręczałam torbę. Każdy z nich celował do mnie z broni blokując drogę ucieczki. Pojawiali się wszędzie, przed każdymi drzwiami, oknami, wyskakiwali zza ściany. Kiedy zmęczyła mnie ucieczka upadłam na kola i zostałam postrzelona kilkukrotnie w to samo miejsce. Obudziłam się łapiąc się za klatkę piersiową z której parę minut wcześniej zdawało mi się, że tryska krew. Przeczesałam włosy ręką i weszłam do łazienki, żeby przemyć spoconą twarz. Wychodząc na korytarz wpadłam na Toma.
-Hej – powiedział łapiąc mnie za ramiona. – Wyglądasz jakbyś nic nie spała przez noc.
-Miałam koszmar.
- Kiedy spaliśmy u ciebie nie miałaś ich. Zostawiam ci ten temat do rozważenia.
- A co masz za małe łóżko?
- Rzeczywiście, dopiero teraz widzę w jakim luksusie żyjesz.
- Taa życie jak z bajki... Ethan już poszedł?
- Poszedł?! On pobiegł na stołówkę. Całą noc tak burczało mu w brzuchu, że kiedy obudziłem się w nocy nie mogłem zasnąć. Musiał w końcu nakarmić bestie. – zaśmiał się chłopak. – A poza tym jak jest głodny to robi się zły i nie można z nim wytrzymać, więc dobrze, że pobiegł przodem.
Rzeczywiście, kiedy weszliśmy chłopak siedział już przy stole z prawie pustym talerzem. Uśmiechnęłam się do niego i sama postanowiłam wziąć coś dla siebie. Zbyt duży wybór jedzenia do wyboru dla niektórych jest rajem, a dla mnie przekleństwem. Czuję jakby wszyscy patrzyli się jak stoję i nie mogę się zdecydować co wybrać. Zawsze się kończy tym samym: kanapką z serem lub musli z jogurtem i herbatą. Tym razem jednak wzięłam kawę i sałatkę, która kusiła swoim kolorem. Dosiadłam się do chłopaków i słuchałam o najnowszych wiadomościach sportowych ze świata. Później wróciłam do pokoju i pobiegłam spóźniona na trening. Chłopcy zaczęli się już rozgrzewać, a ja miałam do wykonania dziesięć karnych okrążeni wokół boisk. Dzisiejszy trening polegał głównie na doskonaleniu celności w ataku i lepszym przyjęci. Nie wiem ile razy podskoczyłam dzisiaj, ale czułam jakby moje nogi miały mi zaraz odpaść. Mój telefon ciągle leżał na ławce. Bałam się, że dostanę kolejną wiadomość. Nie chciałam znowu jechać w to dziwne miejsce do gościa, którego nie potrafiłabym powstrzymać podczas ataku. Chyba nigdy w życiu nie czułam się tak bezradnie jak teraz.
~~~~
Trochę spokojniejszy rozdział :)
Miłej nocy :>
CZYTASZ
Summer camp
Teen FictionŻycie Emily zdawało się dla niej idealne. Jedna impreza, jeden chłopak zniszczył jej dotychczasowe życie. Oszukana i zdradzona dziewczyna postanawia wyjechać do swojego wujka na obóz podczas wakacji, żeby zapomnieć o wszelkich problemach. Czy jej lo...