Rozdział IV

365 34 7
                                    

Znowu to samo.
Wrócił nawalony i znowu mi się oberwie. Najpierw będzie słodki i czarujący, a gdy mu odmówię lub każe się położyć wpadnie w furię. Wepchnie mnie do mojej sypialni i albo mnie rzuci na łóżko, i zacznie rozbierać, albo uderzy, żeby pokazać że ma nade mną władzę.
Zapukał do drzwi, dając mi szansę na jego łaskawość. Czy chciałam to zrobić? Oddać mu się unikając siniaków? A może odmówić i oberwać, jak za każdym razem?
– Scarlett– jego głos był stłumiony alkoholem, a ton był przesłodzony.– Kochanie, otwórz drzwi.
– Daj mi sekundę Nate!– nie zdradzałam swojego niepokoju, bo wtedy jest brutalniejszy. Oskarżał mnie o brak zaufania i domniemane zdrady, które nie mają miejsca.
– Już?– wybełkotał zataczając się zapewne przed drzwiami. Podeszłam do drzwi i przekręciłam w nich zamek. Nathaniel otworzył je i od razu wszedł do środka. Był delikatny i uprzejmy, żeby nie zrazić mnie do seksu z nim.
– Cześć Nate– chłopak rozłożył ramiona i czekał aż się do niego przytulę. Nie chciałam go dziś denerwować i zaczynać urlopu z siniakami. Wtuliłam się w niego wmawiając sobie, że jego objęcia zapewnią mi bezpieczeństwo. Gładził mnie po plecach i wsuwał co jakiś czas palce pod moją luźną koszulkę, którą nakładam do spania.
– Tęskniłem– wyszeptał mi do ucha i mocniej mnie do siebie przytulił. Odchyliłam głowę, żeby na niego spojrzeć, jego oczy były zamglone od alkoholu i narkotyków. Ćpał dzisiaj i dlatego jest taki miły. Poczułam jego popękane usta na swoich, a odór wódki i papierosów uderzył w moje nozdrza. Było mi niedobrze, ale nie mogłam tego okazać, bo nie skończyło by się to dla mnie dobrze. Starałam się oddać mu pocałunek, ale jak zwykle mnie zdominował. Na początku był jak zwykle uroczy, ale z czasem zaczął być nachalny i gwałtowny.
– Nate– odsunęłam się od niego, ale nie wypuszczałam ze swoich objęć. Dziś ja też będę inna– chodźmy do łóżka, naszego wspólnego– przygryzłam dolną wargę wiedząc jak doprowadza go to do szaleństwa.
– Taką cię lubię– puścił mnie i bez zbędnych słów poszedł do sypialni piętro wyżej. Poprosiłam go o chwilę dla mnie, którą łaskawie, ale niechętnie mi podarował. Weszłam do łazienki i pochyliłam się nad umywalką.
Co ja wyprawiam? Czy na pewno tego chcę? Znając jego nie będzie to przyjemny seks, będzie myślał o sobie tylko. Boże, sama zgotowałam sobie teraz piekło. Pojedyncza
łza frustracji spłynęła po mojej twarzy, za nią spływały kolejne i kolejne, dopóki Nathaniel mnie nie zawołał.
Weszłam do sypialni, gdzie Nate już leżał rozebrany na materacu.
To będzie najgorsza, ale i najlepsza noc... Nie pobije mnie, ale będę musiała się z nim kochać. Szczęście w nieszczęściu.

Through The Void[A.B]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz