Rozdział Pierwszy

1.6K 117 66
                                    

Naruto

Poranne słońce lekko muskało nasze twarze. Staliśmy na przeciwko siebie, ja na posagu Hashiramy, on - Madary. Dwóch wielkich shinobi, którymi sami teraz jesteśmy. Wiatr milczał, przyroda podobnie, ale oboje dobrze wiedzieliśmy co za chwilę się zacznie. Szczerze wierzyłem, że w zimnym sercu Sasuke jest płomyczek dobra, a jedynym który może go rozpalić, jestem ja.

Sasuke

Jedyne o czym myślałem to tytuł Hokage. Zrównam Liść z ziemią i odbuduje na moich zasadach, a nazwisko rodu Uchiha wróci do pełni świetlności. Lecz tym razem zamiast dobra i miłości będzie strach. Mają się nas bać. Bać i cierpieć. Tak jak kiedyś cierpieliśmy my.

Bez żadnego słowa, niczym osoba i jego własny cień ruszyliśmy na siebie. To ja wygram. Ja. Jestem od niego silniejszy. Zniszcze go.

Naruto

Zmierzyliśmy swoje siły. Sasuke był wspaniałym ninja.

-Dlaczego wciąż próbujesz mnie uwolnić od ciemności Naruto? - Zapytał brunet z agresją w głosie

-Czy to dla Ciebie nie jest oczywiste?

Sasuke milczał, a my wymienialiśmy coraz silniejsze ataki. W momencie, w którym doszło do walki w zawarciu oboje odskoczyliśmy od siebie na kamienne posągi. Patrzyłem chwilę na niego i otworzyłem usta z zamiarem powiedzenia czegoś, ale Uchiha mnie wyprzedził. Zawiązał niezbyt skomplikowaną pieczęć, a kula ognia z dużą prędkością ruszyła w moim kierunku. Sprawnie uniknąłem ataku przy pomocy jednego z moich klonów cienia. Swobodnie skoczyłem na tafle wody. Sasuke zrobił to samo.

-Rewolucja. Rewolucja jest tyn czego pragnę. Zamierzam zostać Hokage. Zrównam Liść z ziemią i odbuduje go na własnych zasadach. Masz dwie drogi. Pozwolić mi na to i umrzeć z mojej ręki, albo mnie zabić i zostać bohaterem wioski. Co wybierasz.. Naruto? - Wykrzyczał pełen gniewu

-Ja widzę jeszcze jedną drogę. Wróć ze mną do wioski i wszystko będzie jak dawniej. To nie poprzez zdobycie tytułu Hokage zyskuje się uznanie ludzi, ale poprzez uznania zostaje się Hokage. - Odpowiedziałem łagodnie i szeroko się się uśmiechałem rozkładając ramiona

-NARUTOOO - Zawiązał pieczęć, wykrzyczał i ruszył z atakiem - CHIDORIII

-SASUKEEE - Odpowiedzialem tym samym - RASEENGAAN

Oboje nie dawaliśmy za wygraną, a nasze jutsu splotły się. Wiatr dookoła nas szalał. Doszło do eksplozji energii, jak za każdym razem jak chidori i rasengan stają na przeciw sobie. Fala uderzeniowa odrzuciła nas w przeciwnych kierunkach.

Sasuke

Naruto jak zawsze był głupio uparty. Sam nie wiedziałem czy mam się śmiać czy płakać. Dlaczego nie może się po prostu odwalić. W mojej głowie panował mętlik.

Naruto

Powolnym krokiem zbliżaliśmy ku sobie. W odległości nie większej niż kilka metrów zatrzymaliśmy się nie odrywając wzroku. Wciąż patrząc na mnie swoimi karmazynowymi oczyma zapytał, a wręcz wykrzyczał, jakby obwiniał mnie za cały ból tego świata po czym ponownie zawiązał pieczęć, kumulując i formując chakre w swojej lewej ręce, tworząc chidori.

-Dlaczego.. DLACZEGO TO ROBISZ NARUTO

Milczałem.

-DLACZEGO, DLACZEGO, DLACZEGO - powtarzał niczym zapętlony mechanizm

Wciąż milczałem.

-DLACZEGO MILCZYSZ? - W kąciku jednego z jego oczu zaszkliła się łza, a wcześniej uformowane justu zostało zatrzymane -Dlaczego wciąż o mnie walczysz.. dlaczego nie pozwolisz mi się stoczyć jeszcze bardziej i dać pochłonąć się ciemności? DLACZEGO? -W jego oczach widać było jak bardzo jest zagubiony i jak bardzo cierpi

-Bo Cię kocham Sasuke

Wyznanie Miłości [SasuNaru]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz