Rozdział Czwarty

947 84 5
                                    

Naruto

Walka trwała. Cios, cios, unik, skok. Monotonny wręcz do znudzenia schemat walki wciąż zataczał koło, ale żaden z nas nie miał zamiaru odpuścić. Trwaliśmy w tańcu walki wymieniając myśli, uczucia i siłę. Prawdą byłoby rzec, iż z każdym ciosem byliśmy słabsi. Nie obchodziło nas to, żaden nie chciał dać za wygraną. Spokojny wcześniej chłodny wiatr zmienił się w porywczy huragan, co dodatkowo utrudniało potyczkę. Ilekroć próbowałem zbliżyć się do Saske ten robił sprawny unik.

W końcu obaj opadliśmy z sił.

Nawet nie wiem kiedy wyczerpałem praktycznie całą moją chakre. Z tą należącą do karmazyno okiego wcale nie było lepiej. Oboje byliśmy wykończeni i każdy cios oznaczał upadek na ziemię. Oparty o skałę patrzyłem na wbitego w skalną ściane bruneta. Dobrze wiedzieliśmy, że... Następny atak, będzie ostatnim.
Nagle obraz przeniusł się do mojej głowy.

-Nie mam już ani grama chakry - Rzekł Kurama patrząc na mnie.

Nie odpowiedziałem nic mojemu kompanowi, po prostu wystawiłem rękę w celu przybicia żółwika. Mój lisi przyjaciel zaśmiał się, a nasze pięści się złączyły. Obraz znowu wrócił do rzeczywistości.

Sasuke zawiązał pieczęć chidori. Nic nie mówił, nie ruszał się. Stał i patrzył. Zawiązałem pieczęć, a rasengan pojawił w mojej prawej ręce. Czułem jak każda bliska mi osoba dodaje mi sił. Ci, których kochałem zawsze byli i będą w moim sercu. Są najsilniejszą bronią jaką posiadam. Dają mi nadzieję na lepsze jutro, a z każdą chwilą jestem coraz bardziej pewny w przekonaniu, że, nasze szczęście może być możliwe. Czułem jak bliscy podsycają moją technikę i dają mi otuchy. Nawet rodzice byli ze mną. W tym samym momencie ruszyliśmy na siebie. Wszystkie wspomnienia przechodziły mi w tym momencie przez głowę.

Sasuke

Zero litości. Nie zawacham się. Za kogo on się w ogóle uważa?

Naruto.

Naruto

Sasuke.

Sasuke

Zmiażdże cie.

Naruto

Kocham cie.

Wyznanie Miłości [SasuNaru]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz