Rozdział 7

482 52 2
                                    

Drzwi do pokoju Otabeka zatrzasnęły się z cichym trzaskiem, który ani troche nie speszył ciężko dyszących przybyszy. Właściciel pokoju usiadł na swoim łóżku nie bardzo wiedząc co zrobić dalej. Chciał jak najlepiej wykorzystać czas, który udało mu się wypracować. Jednak, mimo że zaplanował każdą chwilę kiedy przyszło co do czego, w stresie z jego głowy wyleciały wszystkie wizje, które wcześniej przywołał. Ostatecznie więc tylko patrzył w nieco zaczerwienionego blondyna, który niepewnie stał w progu pokoju.

Przerażenie kryjące się w jego oczach próbowało nie wyjść na powierzchnie, jednak te ciemne oczy wykryły je i chciały wycisnąć aż do końca. Drobne, drżące ciało kuliło się niepewnie krzyżując nogi i nerwowo skubiąc swoje dłonie, a jasne włosy niesfornie opadały na twarz by ukryć jak najwięcej rumieńca.

Zielone oczy łypały spokojnie spod włosów na chłopaka siedzącego na łóżku. Wyraźnie było widać, że nie wie co zrobić i nerwowo błądzi wzrokiem po pokoju co chwile zerkając na gościa. Oddychał głęboko, jakby próbując się uspokoić, by następnie zacząć stukać stopą o podłogę i szukać w głowie odpowiednich słów.

A mimo to nic nie zdradzało rzeczywistych myśli obu chłopców. Altina - niesfornych, próbującego znaleźć sens obecnej sytuacji. I Plisetskyego, który starał się wyczuć odpowiedni momemt na zrobienie ruchu - w stronę kolegi lub za drzwi.

Stukot odzianej w trampek stopy roznosił się po pomieszczeniu razem z przyśpieszonymi oddechami. Wedle zasad niższy wlaśnie powinien uklęknąć przwd drugim i zrobić mu jak najlepiej, jednak nikt z tej dwójki nie miał na tyle odwagi by choć poruszyć temat spotkania przez obawę, że drugi mógł to uważać tylko jako "koleżeńskie" spotkanie w sprawie wyjaśnień.

Napięcie między chłopcami rosło z każdą chwilą. W końcu to Kazach nie wytrzymał i wstał o drżących nogach by powoli i niemal bezgłośnie zbliżyć się do bacznie go obserwującego Rosjanina. Dzielił ich conajwyżej metr, nawet mniej. Atmosfera w pokoju jeszcze bardziej zgęstniała sprawiając, że zaczęli dyszeć jeszcze ciężej i potrafili wyczuć jak drży drugi. Kto miał wykonać następny krok?

   — No więc... — zaczął Otabek nadal nie wiedząc jakich słów użyć, jednak większy problem stanowił fakt, że nie miał pojęcia czego chce. Rozmowy, po której wszystko będzie jasne? Czy zbliżenia z tym na swój sposób atrakcyjnym blondynem, który nie miałby wyboru i musiałby mu ulec?

   — Po co chciałeś bym z tobą poszedł? — zapytał Jurij decydując się na proste pytania, jednak nie uniusł głowy unikając kontaktu wzrokowego z kazachskimi oczami.

   — Wiesz... — jednak Altin nie miał pojęcia co odpowiedzieć. Schował twarz w dłoniach by pozbierać myśli i skleić logiczne zdanie a tu nic. Stał zupełnie rozbrojony przed blondwłosym chłopakiem i nie wiedział co odpowiedzieć.

   — Nie wiem — Plisetsky oparł się o drzwi, które znajdowały się za nim. Zrobiło mu się słabo. Czy w tym pokoju na prawdę było tak duszno?

I wtedy Kazachstańczyk zrobił to, czego później będzie długo żałował... Albo nie. Zrobił krok by jeszcze bardziej zmniejszyć odległość między nimi. Nachylił się nad niższym chłopakiem by po chwili wahania złożyć na jego ustach delikatny pocałunek i pogłębić go gdy tylko zielonooki rozchylił lekko usta w osłupieniu.

Rosjanin jednak uległ pieszczocie i pozwolił sobie nieznacznie odwzajemnić. To nie zmieniło jednak szoku w jakim się znajdował. Szoku, przez który jego nogi nie potrafiły utrzymać ciała w pionie w czym musiały mu pomóc silne ramiona Otabeka.

Dopiero gdy wyższy podniusł Jurija by wkrótce posadzić go na łóżku w jego głowie zaświeciło się czerwone światło. Brak wiedzy czego oczekuje jego kolega spowodował, że mniejsze dłonie ułożyły się na ramionach by silnie odepchnąć towarzysza. To jednak poskutkowało jedynie niezadowolonym pomrukiem Altina, który na powrót oplutł blondyna w pasie i przycisnął do siebie pozwalając mu położyć się na łóżku, a samemu sobie zawisnąć nad drobnym ciałem.

Sytuacja zdawała się być dla młodszego co raz to bardziej niepokojąca, tym bardziej, że inicjator nie dawał pozorów chęci przystopowania. Całkowicie oddał się temu co robił. Plisetsky był przekonany co zaraz nastąpi, a najgorsze było to, że nie mógł zaprotestować. W końcu dla Altina zapewne to było tylko spotkanie papierowe, dla zasady, jaką ustalono na tej cholernej stronie, na której Jurij zmuszony był pracować. W prawdzie w regulaminie było zapisane, że "same" nie może zrobić zupełnie nic więcej, chłopak był pewien, że Kazacha to nie zastopuje. Więc tak miał wyglądać jego pierwszy raz?

Zielonooki zaczął obwiniać się, że sam tu przyszedł, mimo że doskonale o wszystkim pamiętał. I w ten sposób musiał leżać pod swoim prześladowcą całkowicie mu się oddając.

——————————————

Witam was po tej jakże długiej nieobecności xD wybaczcie, że rozdział jest jakby niedokończony, jednak nie lubie pisać rozdziałów powyżej 1000 słów ponieważ potem wydaje mi się że już za dużo się powtarza, np określeń bohaterów itp. no i wam też pewnie się to gorzej czyta (ten ma tylko troche ponad 700) więc wolałam uciąć tu bo następna scena będzie również długa (tak myślę).
Możecie mi zarzucić, że nagle przeskoczyłam sytuacje ale uznałam, że pisanie wszystkiego pokolei, jak się umówili, spotkali itp byłoby zbyt nudne i zupełnie nie miałam pomysłu jak to napisać.

Jak ja się tłumacze... No trudno ^^ miłego dnia i do następnego ^^

Godzina UkeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz