in the bathroom •hanjoo•

481 38 35
                                    



Hansol nie lubił miejsc, w których jest dużo ludzi i takich, które wymagają dużo interakcji z nimi. Wszelkie imprezy definitywnie wpasowywały się w obie kategorie, a mimo to stał właśnie na środku pokoju z kubkiem pełnym niedobrego soku, który ktoś wcisnął mu do ręki i nie nazwałby tego, co się wokół niego działo inaczej niż właśnie imprezą. Przyszedł tu razem ze swoim współlokatorem, ale gdy tylko weszli do środka, pomimo wcześniejszych zapewnień, że nie zostawi go ani na chwilę samego, Byungjoo zniknął z jego pola widzenia krótko po przekroczeniu drzwi. Hansol czuł się, jakby miał zemdleć, patrząc na wszystkich otaczających go ludzi, więc przemknęła mu przez głowę myśl o powrocie do pokoju. Jednak szybko sobie uświadomił, że zostawił klucz w mieszkaniu, więc jedyną opcją zostawało znalezienie przyjaciela. Wziął jeszcze jednego łyka trzymanego w ręce napoju, od razu czując, że to był błąd. Skrzywił się i odstawił kubek na stolik, kątem oka widząc znajomą twarz. Prawie podbiegł do Yano, omal nie przewracając po drodze jakiegoś pierwszoroczniaka.

— Hyung! Jednak przyszedłeś. — Chłopak uśmiechnął się, odwracając w jego stronę. Hansol pokiwał głową, starając się to odwzajemnić, ale przychodziło mu to z trudem.

— Mhm, przez Bjoo. A, à propos, widziałeś go może? — spytał, nie chcąc niepotrzebnie przeciągać rozmowy. Nie, żeby nie lubił Yano, ale teraz miał swój priorytet, którym było znalezienie przyjaciela i wysępienie od niego klucza. Młodszy przygryzł na chwilę wargę, zastanawiając się i w końcu powoli pokiwał głową.

— Mhm, chyba był na górze z Xero — powiedział w końcu. Hansol pokiwał głową, cicho mu dziękując i idąc już w odpowiednim kierunku, starając się przy tym ignorować dziwne uczucie, które obudził w nim fakt, że Byungjoo zostawił go samego, bo wolał bawić się z kimś innym. Przecież on nie był aż tak beznadziejnym towarzyszem do zabawy, prawda? Jak nie zostawał sam, to umiał korzystać z imprez. Potrząsnął głową, jakby chcąc wyrzucić z niej myśli i szybko ruszył na górę, rozglądając się za chłopakiem.

Ku jego nieszczęściu na piętrze było jeszcze więcej ludzi niż na dole, przez co od razu zrobiło mu się duszno. Przełknął nerwowo ślinę, czując, jak zaczyna kręcić mu się w głowie. Albo tylko mu się wydawało? Muzyka nagle była za głośna, a każda osoba, która przypadkiem się o niego otarła, sprawiała, że miał ochotę krzyczeć albo płakać. Spróbował wziąć głębszy oddech, żeby jakoś się uspokoić, ale na nic się to nie zdało. Podniósł głowę ostatni raz, w panice szukając przyjaciela i zauważył go na drugim końcu korytarza. Jak powiedział Yano, stał razem z Xero, najwyraźniej świetnie się bawiąc, bo właśnie oboje głośno się z czegoś śmiali. Zbyt głośno. Hansol zaczął powoli iść w ich kierunku, wciąż starając się uspokoić oddech, ale nie bardzo mu to wychodziło. Miał wrażenie, że zaraz się rozpłacze, więc w jego oczach błysnęła nadzieja, że Byungjoo zrozumie i do niego podejdzie, kiedy ten oderwał wzrok od swojego rozmówcy, ale chłopak tylko beznamiętnie prześlizgnął po nim spojrzeniem. Hansol czuł, jak robi mu się od tego niedobrze, więc szybko zawrócił i prawie biegiem ruszył do łazienki, ignorując to, ile osób po drodze potrącił. Dopiero gdy wpadł na parę całującą się pod ścianą, wymamrotał ciche „przepraszam", ale nie zwolnił kroku, dopóki nie znalazł się za aktualnie wydającymi się najbezpieczniejszymi drzwiami. Szybko przekręcił zamek i osunął się na ziemię, opierając o ścianę obok. Łzy mimowolnie zaczęły wypływać mu z oczu, a oddech wciąż nie chciał wrócić do regularnego rytmu. Spodziewał się, że to skończy się kolejnym atakiem paniki, więc nie powinien był w ogóle przychodzić.

Nagle usłyszał głośne pukanie do drzwi, ale miał wrażenie, że jego myśli i tak były głośniejsze. Skulił się, poddając w końcu swojemu umysłowi.

Czemu posłuchał Byungjoo?
Pukanie znowu się powtórzyło.
Czemu Byungjoo złamał obietnicę?
I po raz kolejny, tym razem głośniej.
Czemu go zostawił?
Tym razem miał wrażenie, że aż drzwi się zatrzęsły.
Czemu tak łatwo zastąpił go kimś lepszym?
Znowu pukanie, jeszcze głośniejsze i bardziej agresywne.
Czemu wszyscy zawsze go zostawiają?
I kolejny raz, sprawiając, że aż schował twarz w dłoniach, tłumiąc przy okazji szloch.
Czemu jest aż tak beznadziejny?
Pukanie się nasiliło i czuł, że za chwilę dołączą do niego krzyki.
Czemu w ogóle musiał się urodzić?
Teraz przypominało to już bardziej dobijanie się do drzwi dzikiego zwierzęcia.
Czy nie łatwiej byłoby dla wszystkich jakby po prostu...

one shots [GOT7, BAP, Day6 & more]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz