To nie tak, że Jae nie lubił imprez. Nie miał nic przeciwko nim oprócz tego, że czasami po prostu nie miał ochoty na nie iść. Wolał przesiedzieć wieczór sam w domu wraz z kubkiem herbaty i internetem niż się bawiąc. Pech chciał, że akurat w taki dzień Wonpil postanowił zaciągnąć go ze sobą.
— Chyba coś ci padło na mózg, nigdzie dzisiaj nie wychodzę. Mam pobrany cały sezon „The Office" i zamierzam spędzić przy nim noc — powiedział, mierząc przyjaciela lodowatym, co najmniej jego zdaniem, spojrzeniem.
— Jae, proszę. I tak znasz już każdy odcinek na pamięć... — Wonpil, ku irytacji Jae, wciąż stał w drzwiach jego mieszkania.
— Czemu w ogóle aż tak ci zależy? Nie przypominam sobie, żebyś był aż tak zakochany w imprezowaniu, żeby nie móc sobie odpuścić jednego razu... — Widząc, jak jego przyjaciel ucieka spojrzeniem, Jae od razu zorientował się, o co chodzi.
— Ach, perkusista?
Wonpil z ociąganiem pokiwał głową.
— Świetnie, ale wciąż nie zamierzam ruszać się z domu po to, żeby stać gdzieś przy ścianie, patrząc, jak próbujesz rozkochać w sobie tego dzieciaka — stwierdził, krzyżując ręce na piersi.
— Hyung, proszę. — Zachowanie Wonpila powoli przypominało już błaganie.
— Skoro jesteś tak zdesperowany, to czemu nie pójdziesz tam sam? — prychnął Jae.
— Nie umiem tak... — mruknął. — Proszę, zrobię w zamian, co tylko będziesz chciał.
Jaehyung, który już miał zamknąć mu drzwi przed nosem, zamarł. Czy pójście na jedną imprezę to naprawdę aż tak duża cena za coś takiego? Przygryzł wargę, ale w końcu westchnął ciężko, kiwając głową.
— Niech będzie. Pójdę — powiedział, na co Wonpil spojrzał na niego z czystym szczęściem wypisanym na twarzy.
— Jesteś najlepszy, hyung.
Jae przewrócił oczami i tylko znowu westchnął. Miał świadomość, że może uda mu się wymknąć wcześniej, a Wonpil będzie sprzątał mu mieszkanie i kupował obiady przez kilka najbliższych tygodni, więc próbował wprowadzić, chociaż odrobinę optymizmu do swoich wizji przyjęcia.
— Co to w ogóle za impreza? — spytał w momencie, gdy jechali już na miejsce.
— Jeszcze ci nie powiedziałem? Domówka, ale jedna z tych dużych, gdzie każdy bierze ze sobą, kogo chce, więc właściciel mieszkania nie zna połowy gości. Mój znajomy z zajęć mnie zaprosił — wyjaśnił Wonpil. Nie pomogło to Jae w nastawieniu się bardziej pozytywnie i nawet nie starał się tego ukryć.
Gdy tylko dotarli na miejsce, tak jak przewidywał, jego przyjaciel od razu zniknął mu w tłumie, szukając swojego perkusisty. On natomiast po szybkim rozejrzeniu się po mieszkaniu, które swoją drogą było całkiem przytulne, skierował się w stronę miejsca, które najbardziej go zaciekawiło: stolika z jedzeniem. Złapał piwo i miskę chipsów, po czym zajął chlubne miejsce na kanapie. Planował zostać tam aż do wyjścia, zajmując się jedzeniem, piciem i obserwowaniem innych dobrze bawiących się osób, ale kiedy był w połowie pierwszej butelki piwa, ktoś zasłonił mu widok. Podniósł wzrok już gotowy, żeby rzucić niezbyt miły komentarz w stronę ów osoby, ale widząc jakby lekko nieśmiały uśmiech chłopaka, zrezygnował.
— Hej — powiedział nieznajomy na tyle głośno, aby było go słychać przez grającą muzykę.
— Hej — rzucił Jae, nie zamierzając kontynuować rozmowy, ale chłopak najwyraźniej miał inne plany, bo przysiadł na podłokietniku kanapy obok niego.

CZYTASZ
one shots [GOT7, BAP, Day6 & more]
Fanfiction{"And when we're together, no one could ever tell me to leave. And that's how I know, wherever we are, We're never apart"} Kpopowe, gejowe oneshoty. Na chwilę obecną w środku znajduje się: ★yugbam x8 ★jaehyungparkian ★daejae ★banglo...