Pierwsza sprawa.

198 10 0
                                    


Oczy gapiów niechętnie odprowadziły go pod schody. Nieznajoma rzuciła krótkim spojrzeniem zielonych tęczówek w kierunku rudego karła, który przez zaszklone oczy odprowadzał wzrokiem butelkę trunku podstępnie wykradzioną spod jego pachy. Tupnęła butami o drewniane panele strącając resztki błota i ruszyła za odzianym w czerń osobnikiem. Dokładnie tak wyobrażała sobie pokój samotnika. Dookoła panował ogólny bałagan, nie licząc stojaka na ubrania, był chyba jedyną zadbaną rzeczą w tym miejscu. Okno przesłonięte było wielką, czarną zasłoną, pojedyncze pasma światła przedzierały się przez ciemność niczym deszcz przez gęsty las. Kilka regałów z książkami pokrytymi kołderką z kurzu, sofa, łóżko, biurko i fotel. Rozmyślała nad życiem codziennym w tym miejscu i bytującym tutaj osobnikiem, rozważania przerwał przemykający przed jej oczami cień. Mężczyzna delikatnie chwycił jej ramię, nieswojo się wzdrygnęła.
-Mogę? - spytał głos za jej plecami, a dłoń mężczyzny zsunęła kawałek płaszcza.
-Tak, dziękuję.
Jego oddech załaskotał jej kark, ale nawet nie drgnęła, kącik jej ust nieznacznie się uniósł. Sięgnął do jej włosów, lazurowa spinka cicho strzeliła i jej ramiona przykryła lawina wciąż wilgotnych, blond włosów.
-Nieco lepiej, prawda? - Uśmiechnął się taktownie
Spinkę odłożył na biurko tonące w ciemności. Wskazał dłonią na sofę, sugerując by usiadła. Szybkim krokiem dopadł się do szafki i zaczął dziko w niej przebierać ze złowieszczym grymasem na twarzy. Po chwili wyjął dwie świeczki, obie zapalił, jedną ustawił na biurku, drugą zaś wręczył kobiecie.
-Nazywam się...
-Cii, jeszcze nie, nie psuj nastroju - szybko przerwał.

Wstał jak rażony prądem, z żywym przerażeniem wybiegł przez drzwi, po chwili wrócił już nieco spokojniejszy niosąc dwie szklanki w rękach i metalowe pudełko upchane pod pachę. Do jednej szklanki wlał świeżo ukradzionego bimbru i przesunął ją znacząco w stronę swojego gościa.
-Proszę, Klaro, częstuj się.
Nieco zdezorientowana sięgnęła po szklankę, miała zbyt wiele pytań, ale przeczuwała, że nie otrzyma zadowalających odpowiedzi. Druga szklanka stała pusta. Otworzył pudełeczko, odchylił skrawek koszuli i z precyzją chirurga celował malutkim plasterkiem na rozcięty fragment skóry. Pomimo wszechobecnej ciemności mrużył przy tym oczy, kącik jej ust uniósł się po raz kolejny.
-Tak, tak, teraz mogę. - Sięgnął po butelkę i pociągnął zdrowego łyka, odwrócił wzrok i ręką zrzucił szklankę z biurka. Kobieta wyraźnie podskoczyła, rudy karzeł wbiegł do pokoju prawie z drzwiami, mogłoby się wydawać, że udaremniła mu to tylko bojowa miotła, którą trzymał w rękach.
-Proszę, Aaron, tu jest Twój skarb. - Podał barmanowi butlę.
Aaron chętnie porwał trunek i zmiótł szkło z rozbitej szklanki, uśmiechnął się żywo, zwycięsko pocałował butelczynę i grzecznie wyszedł, zamykając za sobą drzwi.

-Przyszłam żeby poprosić Cię o pomoc - zagaiła kobieta.
-Tak, wiem, wszystko wiem. Kiedy zdejmowałem Twój płaszcz, opróżniłem Ci kieszenie. Nazywasz się Klara i jesteś Ukraińskiego pochodzenia, większość życia natomiast spędziłaś w Polsce, nie ma śladu akcentu. W portfelu masz zdjęcie z jakimś mężczyzną, na Twojej dłoni nie ma obrączki, w sprawie chłopaka poszłabyś na policję nie do mnie. Ta kwestia i widoczne podobieństwo na zdjęciu, grawer na spince z Twoimi inicjałami, rzadka, stara robota, grawer jest nowy, ale sama spinka jest wiekowa, nie wydaje mi się żeby to był prezent dla miłości, sentymenty rodzinne zbyt często zostają w rodzinie. Zatem jest to ktoś z rodziny, bardzo bliski, biorąc pod uwagę wiek, prawdopodobnie jest to Twój brat. W płaszczu masz list, nie mieliście zatem kontaktu, problemem była odległość, został on nadany z Ukrainy, spokojnie, nie czytałem go. Gdyby go porwali, nie przyszłabyś do mnie, w kwestii śmierci wynajęłabyś zwykłego detektywa, zatem zniknął w tajemniczych okolicznościach, a Ty chyba wiesz co mogło mu się stać, koperta ma liczne wytarcia i jest wymięta, oznacza to, że list był źle przechowywany, albo celowo ukrywany, ale gdyby nie był tak istotny, nie niosłabyś go tutaj ze sobą. Klara patrzyła na niego z narastającym przerażeniem.
-Oddaję Ci Twój nożyk, portfel, dowód osobisty, zdjęcie i zapałki, nie były istotne w sprawie, ale czymś musiałem zapalić świeczki, spinkę zabrałaś zaraz po tym jak odłożyłem ją na biurko, chyba to już wszystko. Ah, przy okazji, ładny lakier, niebieski, pasuje Ci do bielizny.

Podniósł się zza biurka, palcami ścisnął płomyk tańczący na knocie świecy i podszedł do stojaka z ubraniami. Zdjął koszulę i założył nową, również czarną, pomimo panującego półmroku, którym się otoczył zdążyła zauważyć dwa dołeczki w jego plecach.
-Dopij to co Ci zostało i chodźmy, proszę. - Lewą ręką dopinał guzik koszuli a prawą zdjął jej płaszcz z wieszaka.

KrukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz