Wstęp 3 EPRIS "Straszne nam będą szczyty gór"

38 5 1
                                    

Poczułem mrowienie na całym ciele, a świat wokół mnie zaczął rozjaśniać się jak na obrazach Moneta. Światło przenikało i buzowało we wszystkim naokoło mnie. Unosiliśmy się pośród gęstwiny iglastych drzew, zupełnie jakby Eter nie znał pojęcia grawitacji. Poszukałem wzrokiem East, wiedząc, że ona również niezbyt dobrze znosi przechodzenie między rzeczywistościami. Niepewnie rozglądała się wokół siebie, nasłuchując Głosu, który śmiał się rubasznie.

W pewnej chwili poczułem, że uderza w nas fala mroźnego wiatru, po czym zaczęliśmy spadać, wirując między gałęziami przerośniętych sosen. Jak zawsze czułem lekkie przerażenie, ponieważ nie wiedziałem, co tym razem nasz nieobliczalny Eter dla nas szykuje. 

Na pewno nie miękkie lądowanie pomyślałem, widząc kamienną, pełną nierówności powierzchnię pod nami, o którą po chwili uderzyłem z dość dużą siłą. Usłyszałem ciche jęki, kiedy moi towarzysze podnosili się z kamieni i rozcierali obolałe miejsca.

- Witajcie, moi kochaniutcy i ŻYWI uczestnicy! Bałem się, że po spotkaniu z królową już nigdy nie przyjdzie mi ujrzeć waszych pociesznych twarzyczek!- Usłyszeliśmy przepełnione sympatią powitanie. - Pewnie chcielibyście odpocząć? - spytał po chwili Głos z dającą się wyczuć troską, na co odpowiedział mu pomruk aprobaty.

-Jestem zmęczony jak nigdy...- Luke ziewnął przeciągle, odsłaniając białe zęby.

-Niestety, moi najsłodsi, nie tym razem! Czeka na was nowe zadanie i radziłbym wam z nim nie zwlekać! - Rzucił Głos z udawanym żalem. - Jesteście gotowi na zagadkę?- Po kilkusekundowej przerwie usłyszeliśmy pytanie wypowiedziane radosnym tonem.

- Jak nigdy - mruknęła ze znużeniem Iza, która siedziała po turecku w towarzystwie East, podpierając dłonią podbródek.

Posłałem hybrydzie i dziewczynie pokrzepiający uśmiech, widząc ich zmęczenie.

-Cudownie! Czas zacząć nową przygodę! - Krzyk rozszedł się po otaczającym nas lesie i wrócił do nas donośnym echem. - Zawsze jestem bardzo podekscytowany przed ujawnieniem wam zagadki - dodał Głos nieco ciszej, po czym odchrząknął i poważnym, głębokim głosem wyrecytował:

Gdzie po szczytach gór wiatr hula,

na karkonoskich grzbietach przedmiot ustawili.

Nie je, nie pije, oczyma nie mruga, 

serce mu w piersi od lat nie kołacze.

Któż dzielny stanie z nim twarzą w twarz

 i z prawdziwą legendą w szranki stanie?

Przynieście mi moi drodzy kostur Liczyrzepy!

- "Liczyrzepa"?- spytała Emily, marszcząc czoło. - Co to w ogóle jest?

-Myślę, moja droga, że od Eteru niczego się nie dowiesz- odparł kpiąco ViX, obracając w palcach uschniętą gałązkę.

-Przynajmniej powiedzieli nam wprost, czego mamy szukać. A że najprawdopodobniej nikt nie wie o co chodzi, to już inna sprawa - westchnął Luke, marszcząc nos.

Niestety ja dobrze wiedziałem, czym jest Liczyrzepa, z racji mojej dziecięcej fascynacji legendami i mitami. East popatrzyła na mnie pytająco, najwyraźniej widząc moją niezbyt zadowoloną minę. Miałem nadzieję, że będziemy mieli do czynienia z nieco milszym Duchem Gór niż tym ze starych opowieści.

-Coraz mniej mi się to wszystko podoba - rzuciłem, głośno nabierając powietrza w płuca.

-Mnie również, Prisie - odparła East, smętnie szurając ogonami po kamienistym podłożu.

- Mnie szczególnie przeraża część ze stawaniem w szranki. Mam dosyć pojedynków...- Iza pokręciła głową, robiąc zniesmaczoną minę.

Wszyscy pokiwaliśmy głowami ze zrozumieniem, po czym z nieba spadły na nas górskie plecaki z pełnym wyposażeniem, sądząc po ich wypchaniu i ciężarze. Zdjąłem z siebie ciężki bagaż, rozmasowując udo. Czyżby Eter zaczął o nas dbać? Może i "teleportacje" staną się milsze?przeszło mi przez myśl, jednak po chwili mocno odczułem, że przeliczyłem dobroć Eteru. 

  Świat zaczął drgać i się rozjaśniać, a wszystkie otaczające nas drzewa zdematerializowały się z głośnym trzaskiem. Złapaliśmy się za ręce, aby  potężny wiatr, który pojawił się nie wiadomo kiedy, przypadkiem nas nie rozdzielił.

-Po-wo-dze-nia!- Usłyszeliśmy jeszcze Głos, po czym wszystko zagłuszył nieprzyjemny szum, a jasność osiągnęła tak wysoki poziom, że nawet z zamkniętymi oczami czułem się, jakbym patrzył prosto na słońce w upalny, bezchmurny dzień.

Ścisnąłem mocniej powieki i dłoń East.  Hej przygodo! pomyślałem, chcąc jakoś się pocieszyć.

Kathalae



Zadania w EterzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz