Siema siema kurwa witam wielki powrót, brak weny i czasu, wracamy do regularnosci.
-Mówiłem że wpadnę.
Gdy dotarło do mnie co próbuje zrobić, chłopak był już w połowie drogi do mojego domu.-Pogięło cię chyba - odpowiedziałam próbując go dogonić, lecz wypite procenty nieźle mi to utrudniały.
Nawet mimo nietrzeźwości wiedziałam że Luke i mój dom to bardzo złe połączenie i nie skończy się dobrze. Nigdy nie było u mnie żadnego chłopaka i on nie będzie wyjątkiem.-Czemu? - uśmiechnął się Luke odwracając się w moją stronę, ale nadal nie zwalniając kroku. Jeśli moja mama by go zobaczyła, nie odciągnęłabym się od niej do przyszłego miesiąca.
-B-bo nie? A dlaczego tak? - nielogiczne i głupie odpowiedzi to standard w rozmowie z tym idiotą, i już się nawet zaczęłam przyzwyczajać.
-Nie dramatyzuj, będzie fajnie - rzekł zaledwie parę metrów od moich drzwi. Zatrzymał się i czekał aż wreszcie dojdę, a że mi się nie uśmiechało być obok niego, zatrzymałam się dalej.
-Nieźle się bawię, ale musisz już iść, serio - powiedziałam tak poważnie, jak tylko mnie stać, lecz w odpowiedzi Luke zaczął się śmiać i do mnie podszedł.
-Możemy tak stać, albo pójść niepostrzeżenie do twojego pokoju i się dobrze bawić - odpowiedział opierając się o ścianę domu.
-Co masz na myśli dobrze się bawiąc? - zapytałam czując znajome uczucie w brzuchu. To pewnie od alkoholu.
Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko.-No nie wiem, co wolisz. Warcaby czy szachy?
Zaniemówiłam, z krążącą po mojej głowie myślą czy on mówi poważnie czy się zgrywa. Bo naprawdę czasem ciężko to odczytać po jego zachowaniu.
-Ja na przykład wolę szachy - dopowiedział widząc moją dezorientacje.
-Dobra, masz pół godziny, nie rozgaszczaj się za bardzo.
-Wiesz, kulturalni ludzie mówią żeby się rozgoscić - poprawił mnie gdy otwierałam drzwi. Spiorunowałam go wzrokiem mówiącym zamknij pysk, i chyba zrozumiał przekaz bo był cicho przez całą drogę do pokoju.
Zamknęłam moje białe drzwi na klucz, i odetchnęłam czując o wiele większą swobodę ruchu i rozmowy. Przynajmniej do chwili aż zorientowałam się że przecież on jest tu ze mną.
-Nie dotykaj nic, nie dotykaj mnie, nie bądź za głośno, i odliczaj swój czas - powiedziałam siadając na łóżko i włączając telefon. Snap był przepełniony setką zdjęć z naszego spotkania, do ktorego później dołączyło sporo osób ze szkoły. Nie powiem, że nie było fajnie, chociaż nie czuje się ani trochę dobrze, napieprzają mnie plecy, głowa, i brzuch. Czułam ogromną senność.
Nagle nastąpiło wielkie poruszenie, i przez chwilę byłam w powietrzu. Luke skoczył koło mnie na łóżko, wywołując niemały hałas.
-Co ty robisz idioto? - zapytałam głośno, wstając do pozycji siedzącej.
-Czemu mnie wyzywasz? - zapytał leżąc na plecach i patrząc na mnie z dołu.
-Bo tylko to mi przychodzi na myśl gdy na ciebie patrzę - powiedziałam zirytowana, i chciałam już wstać z łóżka po jakieś tabletki, gdy chłopak wstał do pozycji siedzącej i przyciągnął mnie na swoje kolana.
CZYTASZ
Your hugs are my favorite.
Teen Fiction-W czymś mogę pomóc? -powiedziałam ze spokojem, nie zważając na tłum gapiów z tyłu. Mam coś na plecach? -Udzielam korków z biologii zaawansowanej, tylko praktyka. Jesteś chętna? Mówiąc to uśmiechnął się jednym kącikiem ust. Minęła chwilą zanim zro...