Shea's P.O.V
Szłam z moim małym braciszkiem przed siebie, musieliśmy znowu coś ukraść, ale się do tego przyzwyczailiśmy. Nieszczęsne życie bezdomnego, ale przyrzekłam mamie kiedyś, że nigdy nie będę żebrać a ja zawsze obietnic dotrzymuję.
- Dobra, młody. Ty stoisz z boku, ja działam. Jak coś pójdzie nie tak na mój znak wiejesz i nie zatrzymujesz się dopóki nie będziesz pod domem. Jasne?
- A co jeśli zgubię cię z zasięgu wzroku?
- Nie zatrzymujesz się, jasne? Cokolwiek by nie było masz biec, zrozumiałeś?- pokiwał niechętnie głową na zgodę i rozdzieliliśmy się, po chwili założyłam na siebie moją białą maskę z dwoma pięknymi niebieskimi kreskami po lewej stronie i naciągnęłam na głowę kaptór mojej bluzy, która kiedyś była biała.
Zaczęłam przechadzać się pomiędzy ludźmi obserwując stragany w poszukiwaniu dobrego celu, aż moje oczy zatrzymały się na telefonie. Uśmiechnęłam się do siebie pod maską i bez chwili wahania podeszłam do stoiska, sprzedawca spojrzał na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.
- W czym mogę pomóc?- zapytał, w odpowiedzi chwyciłam telefon i zaczęłam uciekać, krzyczał za mną i nie musiałam się obracać aby wiedzieć, że mnie goni więc bez skrupułów przyspieszyłam wbiegając w zakręt, biegłam coraz szybciej i nie mogłam się oprzeć aby się nie obejrzeć za siebie.
-Spróbuj mnie dogonić mięczaku!- krzyknęłam przez ramię odwracając się za siebie przyspieszyłam ze śmiechem widząc jak nic nie mogący wskórać sprzedawca nie wyrobił na zakręcie wpadając w kubły śmietników, znów skręciłam wciąż patrząc za siebie aż uderzyłam z ogromną siłą w coś twardego, odleciałam od tyłu z łoskotem boleśnie upadając na ziemię.
-Spróbuj mnie dogonić mięczaku!- krzyknęłam przez ramię nie odwracając się do sprzedawcy i ze śmiechem pognałam przed siebie.
- Ah!- syknęłam i spojrzałam przed siebie widząc również leżącego na ziemi ognistowłosego chłopaka trochę starszego ode mnie, za nim stali zaskoczeni trochę czterej chłopacy też widocznie starsi ode mnie. Jeden z ogromnym afro, drugi z śmiesznie uczesanymi włosami, trzeci starszy od pozostałych z dredami i brodą, oraz ostatni o długich uczesanych w kucyka czarnych włosach. Spojrzałam na czerwonowłosego jednocześnie co on na mnie tak, że nasze oczy się spotkały, przez chwilę mi się zdawało, że zabłysły.
- Ough... Nic ci nie jest?- zapytał podnosząc się, podniósł telefon i podszedł do mnie wyciągając do mnie dłoń aby mi pomóc wstać. Patrzyłam to na jego zabandażowaną dłoń to na niego nie wiedząc jak mam się zachować, aż obejrzałam się przestraszona gdy usłyszałam krzyk.
- Hej!- spojrzałam na biegnącego w moją stronę sprzedawcę i odruchowo wręcz wstałam i z rozbiegu wskoczyłam na ścianę budynku odbijając się uprzednio od śmietnika. Zwinnie chwyciłam się metalowej poręczy, która była przymocowana do budynku i zręcznie wykonałam salto lądując na dachu budynku, nie spojrzałam w dół tylko pognałam do domu, w którym mam nadzieję, że już czekał na mnie mój mały braciszek.
Tygrys's P.O.V
Szliśmy wraz Joe przez jedną z uliczek, powiedział, że to najlepszy skrót do jego klubu. W pewnym momencie coś uderzyło we mnie z ogromną siłą w skutek czego upadłem na ziemię odbijając się od tego czegoś.
-Ough...-Syknąłem z bólu i dopiero po chwili spojrzałem na to coś. To była dziewczyna, mogłem zobaczyć właściwie jedynie jej długie czarne falowane włosy, oraz jej oczy. Miały niesamowity kolor, taką głęboką zieleń niczym trawa wiosną, a gdy nasze spojrzenia spotkały się poczułem dziwny dreszcz przechodzący przez moje ciało, a jej szmaragdowe wręcz oczy zdały się przez ułamek sekundy lśnić. Dlaczego nosi tą białą maskę z dwoma błękitnymi paskami po jednej stronie? Po krótkiej chwili ciszy podniosłem się, wtedy zobaczyłem leżący obok mnie telefon. Pomyślałem, że jest jej więc podniosłem go podchodząc do niej i wyciągnąłem do niej dłoń aby pomóc jej wstać.- Nic ci nie jest?
Nie odpowiedziała, wpatrywała się to w moją rękę to we mnie, jakby nie wiedziała co ma zrobić. O co jej chodzi?
- Hej!- ktoś krzyknął na co odwróciła się gwałtownie i nawet na mnie nie patrząc zerwała się na równe nogi i wskoczyła na ścianę odbijając się od okolicznego śmietnika. Niczym zawodowiec zrobiła salto lądując na nogach na dachu budynku i nie patrząc w dół pognała przed siebie. Była niezwykle zwinna i szybka. Dopiero teraz zdałem też sobie sprawę z tego co nosiła, starą wybrudzoną od kurzu i błota białą bluzę oraz podarte, brudne i widocznie znoszone czarne jeansy. Podbiegł do nas w końcu jakiś mężczyzna, zatrzymał się i zaczął ciężko dyszeć.- Czemu jej nie zatrzymaliście?!
- A dlaczego mielibyśmy?- zapytał zdezorientowany Joe, mężczyzna spojrzał na niego jak na idiotę.
- To cholerna złodziejka! Ukradła mi przed chwilą telefon ze stoiska, jeszcze specjalnie dała się przyłapać. - powiedział z złością i splunął na ziemię, podałem mu telefon, spojrzał na mnie zdziwiony.
- Upuściła go jak na mnie wpadła.
- Oh, dzięki. Wielkie dzięki! Mam już i tak wystarczającą zaległość w banku. Trzymajcie się... Um, kimkolwiek jesteście!- krzyknął przez ramię znikając za zakrętem, spojrzałem w górę bez najmniejszych uczuć gdzie jeszcze wcześniej widziałem dziewczynę w masce.
- Ej, czy tylko mi się tak zdaje, czy ta mała nie wyglądała jak bezdomna?- zapytał El Matador.
- Aha... I jeszcze stwierdzam, że po jej budowie ciała pewnie była nastolatką.- stwierdził Rasta podążając za moim wzrokiem, pokręciłem głową odrzucając dziwne uczucie w środku.
- Dobra, co było to było chłopaki! Teraz czas na imprezę!- powiedział z uśmiechem Luźny idąc przed siebie, nie powiedziałem nic idąc za chłopakami w kierunku klubu.
CZYTASZ
Zamaskowana złodziejka ZAKOŃCZONE
FanfictionW życiu nie wszystko jest idealnie i nie każdy dostaje po równo. Nikt nie wie o tym lepiej od pewnej złodziejki... Shea jest 17 letnią sierotą, która wie, że nie może polegać na nikim poza jej bratem Charlie'm. Pewnego dnia jednak podczas ucieczki w...