Rozdział 7: No ty żelkowaty leniu!

606 32 13
                                    


Tygrys's P.O.V

  Od dawna nie zdarzyło mi się zasnąć na kanapie, bardzo możliwe, że to przez to, że zazwyczaj nie oglądam filmów do późna. Mam to do siebie, że nie lubię samotnie oglądać, wolę to robić w towarzystwie najczęściej filmy oglądałem do późna z Mico jeszcze za nim zaczęliśmy grać w znanej drużynie... Pamiętam jak zawsze moi rodzice się na nas złościli jak następnego dnia zawsze się spóźnialiśmy do szkoły. Spojrzałem na anielicę wciąż śpiącą w moich ramionach, była tak urocza, że nie miałem serca tak po prostu ją obudzić.

   Co za cudo... Uśmiechnąłem się sam do siebie, podnosząc ją delikatnie w stylu na pannę młodą i zaniosłem do sypialni. Delikatnie położyłem ją na pościeli mojego łóżka i przebrałem w moją koszulkę zostawiając ją tylko w majtkach... Spodziewałem się, że dziewczyna jak ona pewnie nosi stringi czy coś bardziej seksownego, ale ona jest całkiem inna. Czy ja właśnie myślę o jej majtkach? Mój mózg zdecydowanie wziął sobie urlop. Walcząc z moim umysłem rozebrałem się zostawiając tylko moje czerwone bokserki.

- Jesteś taka piękna...- wyszeptałem sam do siebie kładąc się za nią, objąłem ją delikatnie przyciągając do siebie podczas gdy drugą dłonią najdelikatniej jak potrafię zgarnąłem czarny lok jej włosów, który wymknął się na jej spokojną śpiącą twarz, za jej ucho. - Śpij dobrze, księżniczko...- wyszeptałem całując jej ramię i wtulając się zauważyłem srebrny zegarek z pękniętą szybką nim oddałem się objęciom słodkich snów, w których na pewno ona już jest i czeka na mnie... Czy ja się zakochałem?


 Shea's P.O.V

  Obudziłam się czując ciepło jakiego było mi brak przez pięć długich lat... Czy ja jestem w...?

  Otworzyłam oczy, odruchowo odpowiadając sobie na pytanie- tak. Leżę w łóżku, z kimś wtulonym we mnie. Na tyle ile mogłam obróciłam moją głowę by móc tylko zobaczyć kępę czerwonych włosów, na które poczułam się wzruszona... Pierwszy raz w życiu czuję tak zwane motyle w brzuchu na myśl o nim... Kto by pomyślał, że można się zakochać znając się tylko jedną randkę?

  Jak najdelikatniej obróciłam się do niego przodem i zaczęłam przeczesywać te jego ogniste kłaki. Po chwili chyba się obudził bo zaczął coś mruczeć pod nosem bardziej wtulając się w mój brzuch, zaśmiałam się na to jaki jest uroczy. Spojrzał do góry patrząc na mnie przez chwilę zaskoczony po chwili jednak się uśmiechając do mnie szeroko.

- Jak się spało śpiochu?- zapytałam gdy położył się tak, że jego głowa była powyżej mojej, którą bez skrupułów ukryłam w jego piersi...

- Mhm....- tylko tyle mi odpowiedział swoim sennym głosem. Niech zgadnę, już zamknął oczy, a zaraz zacznie bawić się moimi włosami... Bingo! Uśmiechnęłam się sama do siebie, czując jego palce wplatające się w moje czarne włosy, które jak znam życie są teraz jednym wielkim stosem siana.

Zaraz... Czy on..?

  O K*rwa! On nie ma koszulki!!! Delikatnie przejechałam dłonią od góry do jego brzucha by się upewnić, zaśmiał się na moje zachowanie, ja jednak bardziej zaskoczona spojrzałam na niego akurat gdy moja ręka zatrzymała się na jego... um... chyba ośmiopaku. Onieśmielona spróbowałam się odsunąć na co mi nie pozwolił przyciągając mocniej do siebie. Typowy facet.

-Jak się spało, królewno?- zapytał całując mnie lekko w usta, odsunął się ale tylko na tyle by móc mieć swoje czoło przyklejone do mojego. Bardziej typowy facet.

- Jak w niebie. A tobie?

- Nigdy tak dobrze w życiu nie spałem.- powiedział z rozmarzonym uśmiechem, znów zamykając oczy. Uśmiechnęłam się na to, usiadłam z zamiarem wyjścia z łóżka, lecz powstrzymało mnie coś przyklejającego się do moich pleców.

 Jeszcze bardziej typowy facet!

- Tygrys. Puść mnie!- zaśmiałam się próbując wyrwać, skutkiem przegrywając walkę.

- Nie! Chcę się jeszcze przytulić!- jęknął tak uroczo smutnym i zdesperowanym głosem, że nie potrafiłam powstrzymać śmiechu. Spojrzał na mnie przez ramię mrużąc oczy, próbował wyglądać groźnie ale mu trochę to nie wyszło skutkiem czego zaczęłam jeszcze bardziej się śmiać.- Co cię tak rozbawiło?

- Ty żelkowaty leniu! Jakim cudem mogłeś dostać się do Supa Strikas.- powiedziałam trudem powstrzymując się od śmiechu, spojrzał na mnie z uniesioną brwią i udał ciężkie westchnienie.

- Cóż... Jak widać, nawet sławni Supa Strikas potrzebują swojego żelkowatego lenia.- powiedział to tak poważnym tonem, że nie mogłam już dłużej wytrzymać i wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Zaśmiał się sam, po chwili jednak wstając z łóżka.- Eh, wygrałaś. Jestem głodny.

- To co robimy na śniadanko?- zapytałam idąc za nim do kuchni, dopiero teraz zauważyłam, że mam na sobie tylko moje majtki i prawdopodobnie jego białą koszulkę. Uśmiechnęłam się do niego już chyba setny raz do czerwonowłosego.

- Nie wiem, może tosty?- zapytał, pokiwałam głową biorąc się za gotowanie, podczas gdy on zaczął nam robić herbatę. Chwilę jednak to trwało gdy kątem oka spojrzałam na czerwonowłosego, który bez skrupułów obserwował mój tyłek podczas czekania, aż herbata się zaparzy.

- Nie gap się, piłkarzyku.- powiedziałam uśmiechając się pod nosem, nie musiałam na niego spojrzeć by być pewna, że teraz się zarumienił. Skończyłam robić tosty, zaniosłam je do jadalni i posłałam mu uśmiech.- Podano do stołu!

- Nareszcie. Tak pięknie pachnie, że już nie mogłem się doczekać.- powiedział siadając, zaczęliśmy jeść ale niespodziewanie mój wzrok padł na wciąż jego nagą pierś. Pokręciłam głową wracając do śniadania jednak nie potrafiłam się powstrzymać i zerkałam ukradkiem na niego.

- Nie gap się, piosenkarko.- powiedział powtarzając mój ton głosu bezbłędnie, uśmiechnął się pod nosem w ten sam sposób co ja i puścił mi oczko. Zarumieniłam się strasznie. Odwróciłam natychmiast wzrok, nie wiedząc co odpowiedzieć tylko dokończyłam jedzenie. Odstawiłam naczynia do zlewu i zamknęłam się w jego sypialni by szybko przebrać się w moje ubranie z wczoraj. Gdy weszłam do salonu, Tygrys siedział sobie na kanapie okryty czerwonym kocem i oglądał wiadomości.- Już gotowa?

- Tak. Jak widzę ty jeszcze nie...- powiedziałam z lekkim uśmiechem siadając obok niego, objął mnie ramieniem i pocałował w policzek.

- W takim razie idę wziąć prysznic.- powiedziawszy to wyszedł, a kilka minut później usłyszałam dźwięk wody. Wtedy to we mnie uderzyło. Będzie chciał mnie odwieźć do domu! Ale ja go nie mam!!! Co jak pozna prawdę? Co o mnie wtedy pomyśli? Szybko zerwałam się z kanapy, napisałam na szybko na kartce papieru krótki list i wyszłam z jego domu jak najszybciej kierując się w stronę swojego. Gdzie zapewne będzie mnie czekać masa pytań od mojego braciszka, boże... Pewnie musi się strasznie martwić!!!


~ HEJCIA!!! Sorka, że tak długo trwało pisanie ale nie miałam czasu pisać i teraz mam na tydzień w domu moją koleżankę no i wiecie nie wypada spędzać całego dnia na kompie.

                                                       ~ Wasza Amitia <3



Zamaskowana złodziejka ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz