18.

5 0 0
                                    

- Jesteśmy na miejscu - słyszę głos chłopaka, który budzi mnie ze snu

Nie pamiętam, kiedy zasnęłam. Powoli otwieram oczy i spoglądam przez szybę samochodu. Znajdujemy się w tym samym miejscu, gdzie byliśmy dwa miesiące temu. Znowu to samo pole, z którym są wspaniałe wspomnienia...

- Znowu na tym samym polu? - droczę się z nim

- Tak, znowu na tym samym polu - uśmiecha się do mnie i łapie mnie za rękę

- Dlaczego tutaj przyjechaliśmy?

- Bo o takiej porze wrzosy kwitną jeszcze piękniej

Idziemy tą samą wąską ścieżką, jak byśmy szli tam pierwszy raz. Wszystkie wspomnienia wracają. To od tego miejsca się zaczęło. To tutaj chciał mnie zapytać o związek, jednak mu przerwałam. Zaśmiałam się na myśl o tym.

- Z czego się śmiejesz? - pyta

- Przypomniałam sobie ten dzień, kiedy przyjechaliśmy tu pierwszy raz

- Niby minęły od tego czasu dwa miesiące, ale czuję się jakby to było wieki temu

- Ja tak samo

Powoli zbliżamy się do szczytu wzgórza. Robin miał rację - wrzosy tak późną porą kwitną jeszcze piękniej. Zupełnie jakby całe to wrzosowisko było fioletowym morzem.

- Wiesz, jesteś jak to wrzosowisko - pokazuje na morze kwiatów przed nami - Na pierwszy rzut oka jesteś piękna i nie chce się od Ciebie odrywać wzroku. Jednak jeśli pozna się Ciebie dłużej - patrzy na mnie - rozkwitasz i wydajesz się jeszcze piękniejsza. Nie jesteś już taka tajemnicza, tylko się otwierasz i można dostrzec twoje piękno nie tylko w wyglądzie, ale i w twojej duszy. Znamy się zaledwie kilka miesięcy, nie poznałem całej twojej duszy, jednak chciałbym to zrobić. Dlatego klękam dzisiaj przed tobą i pragnę Ciebie zapytać: Czy możesz pozwolić mi poznać całą twoją duszę zostając moją żoną?

Nie mogę uwierzyć w jego słowa. Czy to się dzieje naprawdę? To jest zbyt piękne żeby było prawdziwe. Ciągle patrzę z niedowierzaniem na szatyna klęczącego ze srebrnym pierścionkiem w ręce oczekując mojej odpowiedzi.

- Tak, zostanę Twoją żoną - mówię wciąż niedowierzając

Robin wstaje i zakłada pierścionek na mój palec serdeczny, po czym całuje mnie.

- Kocham cię

- Ja ciebie też

Powoli słońce zaczyna ustępować miejsca księżycowi. Siadam na trawie i patrzę na niebo. Mój narzeczony stoi zamyślony i zawiesza swój wzrok na widoku.

- O czym myślisz? - pytam, ciągnąc go żeby usiadł na trawie

- Zamyśliłem się - siada obok i obejmuje mnie ramieniem

- Chciałabym żeby już każdy dzień był taki jak dzisiaj

- Ja też

- Czy mogłabym się do Ciebie wprowadzić w piątek?

- Jeszcze pytasz? Oczywiście, że tak - przyciąga mnie do siebie i całuje w czoło

Nagle dostrzegamy grupkę ludzi idących w oddali. Robin podnosi się i podaje mi rękę, żebym wstała.

- Chodźmy już - mówi i ruszamy w dół wzgórza do samochodu

Podczas drogi powrotnej prawie wcale nie rozmawiamy. Patrzę na ulicę, gdzie co jakiś czas przejeżdża samochód. Po kilku godzinach dojeżdżamy pod mój dom.

- Czyli będziesz ze mną mieszkać od piątku?

- Tak

- Przyjadę do południa po Ciebie i twoje rzeczy - mówiąc to przytula mnie i całuje w czoło

- To pa

- Do zobaczenia w piątek - uśmiecham się do niego, po czym wysiadam i idę do domu


From love of artOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz