8.

6 0 0
                                    

Podchodzę do drzwi i dzwonię dzwonkiem. Po chwili otwiera mi Robin.

- Wejdź - gestem zaprasza mnie do środka, jak co dzień

Idę do łazienki przebrać się w robocze ubrania.

- Wybacz za wczoraj, ale naprawdę musiałem jechać do tego muzeum

- Nic się nie stało

- Głupio się przez to czuję

- To naprawdę nic takiego

Zostawiam go w korytarzu i idę w kierunku schodów. Tam stoją dwie duże kolumny w porządku doryckim, które już nie potrzebują zbyt dużo naprawy. Idę po drabinę i zabieram się do pracy.

* * *

- Zrobiłem obiad - z pracy wyciąga mnie chłopak

Schodzę z drabiny i idę do kuchni, gdzie leżą dwa talerze z makaronem w sosie śmietanowym. Zjadamy obiad w ciszy, po czym idę do schodów. Niespodziewanie, tuż przed wejściem na drabinę, chłopak łapie mnie za rękę.

- Mogę ci pomóc?

- W sumie czemu nie - odpowiadam, a on dziękuje mi ciepłym uśmiechem


Wchodzi na drabinę, a za nim ja. Bierze do ręki mój szpachelek, a ja instruuję go, jak ma nałożyć gips. Pokazuję mu poszczególne miejsca, jednak nie idzie mu to dość sprawnie. Łapię go za rękę i prowadzę tam, gdzie ma upaćkać kolumnę. Robin spogląda na mnie i przez przypadek wyjeżdża szpachelkiem z gipsem po za wzór. Oboje zaczynamy się śmiać. Stoimy tak póki kolumna nie jest w połowie skończona.

- Starczy na dziś. Może jutro zrobisz sam resztę tej kolumny

- Naprawdę? - jego trawiaste tęczówki rozjaśniły się na moje słowa

- Czemu nie? W końcu nauczyłeś się dziś wiele

Chłopak niespodziewanie mnie przytula. Odwzajemniam uścisk.

- To do jutra - idę w kierunku drzwi wyjściowych

- Poczekaj, odwiozę cię

- Naprawdę nie musisz

- Ale chcę

Wychodzimy z domu i wsiadamy do samochodu. Robin odwozi mnie pod dom jak przedwczoraj.

- To do jutra

- Do jutra - wysiadam i idę do domu

From love of artOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz