Nareszcie nadszedł dzień, na który tak długo czekałam. Nasze rodziny siedzą już na miejscach w kościele. Ja ubrana w białą sukienkę, Robin w czarny garnitur... Ten dzień piękniejszy być nie może.
- Jesteś gotowa? - z zamyślenia wyciąga mnie Grace, poprawiając falbanki mojej sukienki
- Sama nie wiem. A co jeśli coś pójdzie nie tak?
- Dasz radę, wierzę w Ciebie
Nic nie mówię, tylko przytulam ją. Spoglądam na drzewa, które są wokół nas, poruszające przez wiatr, po czym rzucam
- Chodźmy już
Powoli idę do środka kościoła, a za mną Grace. Dostrzegam go. Stoi na boku i czeka na mnie. Obok niego, na środku, stoi pastor. Idę coraz bliżej. Mijam ostatnie rzędy ławek, aż zostawiam w tyle i pierwsze ławki, które zajmują nasze bliskie rodziny. Staję na przeciw Robina i czekam na pierwsze słowa pastora.
- Zebraliśmy się tutaj, aby złączyć węzłem małżeńskim tego oto Robina i Caitlin. Na początku chcę zapytać, czy ktoś jest przeciwny temu małżeństwu
Nastaje głucha cisza, więc ksiądz kontynuuje.
- Dobrze. Czy ty, Robinie, bierzesz sobie za żonę tę oto Caitlin, ślubujesz jej miłość i uczciwość małżeńską oraz że nie opuścisz jej aż do śmierci?
- Biorę - mówi i patrzy na mnie z uśmiechem
- A czy ty, Caitlin, bierzesz sobie za męża tego oto Robina, ślubujesz mu miłość i uczciwość małżeńską oraz że nie opuścisz go do śmierci?
Czuję, że mam suchość w gardle. Czy ja go biorę? Sama nie wiem, czego chcę. Ale go kocham. Tak, biorę go.
- Caitlin, stój! - słyszę znajomy głos
Odwracam się i widzę na końcu kościoła Olly'ego. Jednak nie jest on sam. Obok niego stoi jakaś dziewczyna.
- Robin?! Co ty tu robisz?! - krzyczy dziewczyna na końcu kościoła, po czym podchodzi do nas
Patrzę ze zdziwieniem na Robina.
- Robin, kto to jest? - pytam spokojnie, chociaż mam ochotę ją rozszarpać za przerwanie nam ceremoni
- Kim ja jestem? Miałam brać z nim ślub za miesiąc! - odzywa się szatynka stojąca pomiędzy nami
Że co proszę?! O co tu chodzi?
- Caitlin, proszę, daj mi to wytłumaczyć - chłopak patrzy na mnie
Nie wiem, co powiedzieć. To miał być mój najpiękniejszy dzień w życiu, a nie dzień, kiedy dowiaduję się, że mój narzeczony ma jeszcze jedną narzeczoną.
- Nie masz co tłumaczyć - mówię z wymuszanym uśmiechem, po czym biegiem wychodzę z kościoła
Słyszę za sobą wołania wielu osób, jednak ignoruję je. Znikam w mniejszej uliczce, żeby nikt mnie nie znalazł. Po pewnym czasie zbliżam się do "mojego" domu. Biorę zapasowy klucz i otwieram drzwi. Szybko pakuję w walizkę moje najważniejsze rzeczy, po czym wychodzę.
CZYTASZ
From love of art
Romance- Wiesz, jesteś jak to wrzosowisko - pokazuje na morze kwiatów przed nami - Na pierwszy rzut oka jesteś piękna i nie chce się od ciebie odrywać wzroku. Jednak jeśli pozna się ciebie dłużej - patrzy na mnie - rozkwitasz i wydajesz się jeszcze pięknie...