- Część wnusiu! - babcia macha do mnie po przeciwnej stronie ekranu. Dzisiejsza technologia trochę ją przerasta jednak patrząc na to ile ma lat i jak posługuje się telefonem dotykowym bądź laptopem nie jest aż tak źle jak mogłoby się wydawać. Noah przeszkolił babcie z podstaw obsługi tego typu urządzeń. Kobieta z początku była sceptycznie nastawiona ale gdy zobaczyła z jaką zawziętością i zaangażowaniem jej tłumaczył nie miała serca mu odmówić. I dobrze. W końcu na coś się to przyda.
- Część babciu. - również macham do ekranu.
- Opowiadaj kochana, co tam u was? Dawno nie rozmawiałyśmy. Mam wrażenie, że minęły wieki odkąd widziałam Cię ostatni raz.
W tle słyszałam grający telewizor, więc pewnie dziadek również był w domu. Oczami wyobraźni widziałam jak siedzi w swoim ogromnym fotelu z filiżanką herbaty stojącą na oparciu fotela. Popija ją poprawiając przy tym okulary, które tak często mu się zsuwały doprowadzając go tym do szału.
- Niewiele się dzieje. - wzruszam ramionami poprawiając się na łóżku, opierając plecy o ścianę. - Rodzice jak zwykle w pracy. Wcześniej miałam wrażenie, że prawie wcale ich nie ma w domu, dopiero teraz widzę, że się myliłam. - wzdycham.
- A jak mój drugi ulubiony wnuczek? - przerwy na chwile intensywnie się we mnie wpatrując. - W szkole już lepiej? Rozmawiałam z Grace jakoś tydzień temu i z tego co słyszałam to nie było za ciekawie.
- Zakolegował się z Mattem. Ostatnio nawet zaprosił go do nas. Wydaje się w porządku.
- Napewno wszystko dobrze? Po twojej minie widzę, że coś jest jednak na rzeczy. - jak ta kobieta dobrze mnie zna. Czasem mam wrażenie, że to ona mnie wychowała. Często przebywała u nas kiedy rodzice byli pochłonięci pracą.
Gdy ja byłam młodsza matka jeszcze nie była aż tak wciągnięta w wir pracy. Po urodzeniu Noah szybko do niej wróciła pozostawiając swoje dzieci samych sobie. Zdawała sobie sprawę, że babcia nas nie zostawi. To ona z dziadkiem praktycznie zawsze zawozili nas do szkoły i z niej odbierali. Często siedzieli u nas i się nami opiekowali albo zabierali nas do siebie na weekendy. W tamtym czasie nie odczuwałam aż takiego braku rodziców bo byli oni. Dziadkowie zastępowali nam rodziców. Byłam im za to ogromnie wdzięczna. Nie wiem co by było gdybyśmy ich nie mieli. Byli złotymi ludźmi.
- Jest okej. - nie wiem kogo próbowałam przekonać do prawdziwości tych słów. Czy kobietę, czy siebie.
- Wiesz że możesz mi wszystko powiedzieć? Pomogę jak tylko będę mogła. - spojrzała na mnie takim wzrokiem od którego poczułam skurcze w żołądku. Niewidzialny supeł zacisnął się powodując uczucie nudności. Nie chciałam kłamać. Nie ją. Źle się z tym czułam.
- Wiem.
- To powiedz co się dzieje.
- Sama nie wiem. Czuję się po prostu zagubiona. - oddech stał się szybszy. - Brakuje mi dawnego życia. Brakuje mi was, brakuje mi Carly, Alessi, nawet tej cholernej sąsiadki, która zawsze robiła porządki na podwórku w sobotę o siódmej rano budząc przy tym całą okolicę. - oczy zaczęły coraz bardziej szczypać, a policzki stały się zaróżowione. Wyglądałam żałośnie i wstyd mi było, że musiała mnie taką oglądać.
- Nie ma w tym nic złego skarbie. - jej głos działał kojąco na negatywne emocje buzujące wewnątrz mnie. W środku cała się trzęsłam. - Rozumiem Cię. Wiem, że ci ciężko. W życiu czasem przychodzi czas na duże zmiany i to jest coś całkiem normalnego. Musisz się z tym oswoić, a do tego jest potrzebny czas. Czas to potężne słowo i z pewnością minie go sporo zanim przyzwyczaisz się do nowego życia. Pamiętaj jednak, że nie tracisz wszystkiego. Masz nas. Z dziadkiem nigdy was nie zostawimy, jesteśmy dla was i zawsze tak będzie choćby nie wiem co. Owszem dzielą nas tysiące kilometrów ale nie ma takiej rzeczy, która powstrzymałaby nas przed tym aby być w waszym życiu. Zapamiętaj moje słowa i nie waż się myśleć inaczej. - pogroziła mi palcem ale widziałam że sama walczyła z łzami. Ja poległam. Cała zapłakana wpatrywałam się w twarz babci.
CZYTASZ
Niebezpieczny [W TRAKCIE POPRAWY]
RomanceSophie Walker od małego miała wpajane wartości, o których powinna pamiętać i przestrzegać przez całe życie. Piękna, ponadprzeciętnie inteligenta ale co z tego jeśli jej życie stanowiła ponura codzienna rutyna. Jeden dzień zlewał się z drugim tworząc...