Na miejsce dojechaliśmy po niespełna piętnastu minutach. Kevin dodatkowo swoim humorem i błyskotliwą osobowością niezmiernie umilił na tą podróż.
Myślałam, że mój dom jest duży, jednak zmieniłam zdanie. Dom w którym miała odbyć się impreza to jakiś pieprzony pałac. Im bliżej tym muzyka była coraz bardziej słyszalna. Przed budynkiem zebrała się całkiem pokaźną grupa imprezowiczów. Jedni trzymali w dłoniach szklane butelki z piwem, inni czerwone plastikowe kubeczki.
We czwórkę przekroczyliśmy próg budynku. Pierwsze co poczułam to mocna woń procentów, i to nie byle jakich. Następnym co otumaniało bym ostry dym papierosowy. W przejściu dosłownie było siwo.
- No nie wierzę, Kevin! Kopę lat stary. - Kevin z nieznajomym chłopakiem zbili piątki, ściskając się po męsku.
- Część stary, a no trochę czasu minęło.
- No wchodźcie, co tak stoicie. - przeszliśmy wzdłuż korytarza docierając do ogromnej przestrzeni, która na dzisiejszy wieczór zamieniła się w parkiet. Patrząc po ruchach innych, większa część była już wstawiona. Tańczyli, skakali i śpiewali.
- Dobra, to co pierwszy rozchodniaczek? - Kevin w jednej dłoni trzymał plastikowe kubeczki, a w drugiej szklaną, przeźroczystą butelkę.
Każdej z nas rozdał po kubeczki i nalał solidnej porcji jak na pierwszego shota, o ile można to tak nazwać.
- Na raz. - krzyczy w naszą, stronę chcąc przebić się przez dudniacą muzykę.
Spojrzałyśmy po sobie i zgodnie sknięłyśmy głowami. W tym samym momencie przechyliłyśmy kubeczki.
O matko, jakie to mocne.
Starałam się nie skrzywić, co przychodziło mi z trudem. Oceniłam reakcje pozostałych i chyba najgorzej zniosła to Alice. Na widok jej miny chciało mi się płakać. Dziewczyna zarumieniona rozglądała się chaotycznie i wygląda jakby czegoś szukała.
- O nie siostra, pierwszego nie popijamy.
- Zgiń, przepadnij zmoro nieczysta.
- Jak nieczysta jak czysta. - zaśmiał się, na co Mia parsknęła śmiechem. Mi udało się powstrzymać ale nie wiele brakowało a podzieliłabym losy dziewczyny.
- I Ty brutusie przeciwko mnie? - Alice zmarszczyła gniewnie brwi, kierując ostre spojrzenie w stronę Mii. Ta w odpowiedzi wyszczerzyła zęby w uśmiechu i wzruszyła ramionami.
- To co, jeszcze po jednym? - chłopak zamachał nam przed twarzami butelką. W sumie, czemu nie.
Mia i ja wysunęłśmy kubeczki w stronę Kevina.
Przechyliłyśmy w tym samym momencie. Tym razem palenie w przełyku było mocniejsze. Omal się nie zachłysnęłam. Udało mi się zapanować nad tym odruchem jednak nie wiele brakowało do tragedii, w której bym się totalnie zblaźniła. Wewnątrz czułam jak się kurczę ze wstydu na samą myśl jak mogłoby to wyglądać.
Do moich uszu dotarły pierwsze dźwięki piosenki. DJ, który stał rozstawiony w kącie puścił kolejną piosenkę, która na tłumie wywołała okrzyk zadowolenia. Osoby, które już tańczyły nabrały większego wigoru, a pozostali podtrzymujący ściany ruszyli by zacząć się bawić. Mnie także nogi same niosły do tańca.
- Idziemy tańczyć! - Mia złapała mnie za jedną rękę, w drugą złapała dłoń Alice, która nie zbyt chętna ruszyła z nami.
come on
Shawty had them apple bottom jeans [jeans]
Boots with the fur [with the fur]
The whole club was lookin at her
She hit the flo [she hit the flo]
Next time you know
Shawty got low low low low low low low low
CZYTASZ
Niebezpieczny [W TRAKCIE POPRAWY]
RomanceSophie Walker od małego miała wpajane wartości, o których powinna pamiętać i przestrzegać przez całe życie. Piękna, ponadprzeciętnie inteligenta ale co z tego jeśli jej życie stanowiła ponura codzienna rutyna. Jeden dzień zlewał się z drugim tworząc...