Dzisiejszego dnia zajęcia rozpoczynałam o ósmej, wyjątkowo wcześnie patrząc na pozostałe dni. Poranek był wyjątkowy trudniejszy od pozostałych. Przez cały weekend żyłam tym co wydarzyło się sobotniej nocy, moje myśli bezustannie błądziły w tamtym kierunku.
Próbowałam od tego uciec, zapomnieć, zająć myśli czymś innym, niestety z marnym skutkiem.
***
W niedzielę od samego rana byłam bombardowana wiadomościami i połączeniami od Mii i Alice. Dopiero gdy na zegarze wybiła dziesiąta na dobre się przebudziłam i opowiedziałam im co się ze mną działo pomijając kilka szczegółów. Nie chciałam ich dodatkowo nakręcać, zdając sobie sprawę, że gdybym powiedziała im wszystko ze szczegółami, pytaniom nie byłoby końca. O ile Alice wystarczyłaby chwila rozmowy i zapewnienia, że wszystko jest w porządku, o tyle Mia rozciągnęłaby rozmowę na cały dzień chcąc dowiedzieć się o każdym najmniejszym szczególe, a najlepiej co się działo klatka po klatce. Poznałam je na tyle na ile mogłam i wiedziałam, że Mia byłaby do tego zdolna.
Niedzielnego popołudnia znalazłam również czas na dłuższą rozmowę z Alessią i Carly, które w dalszym ciągu żyły imprezą z poprzedniego dnia. Opowiadały z takim zaangażowaniem i euforią, a ja poczułam się jakbym była tam wtedy z nimi.
Coraz większe uczucie tęsknoty gościło w moim sercu, a plan, który zagnieździł się w mojej głowie był hmmm, można by rzec dobry. Przynajmniej wtedy tak uważałam.
Minęły prawie dwa miesiące odkąd ostatni raz widziałyśmy się na żywo. Przy najbliższej dłuższej przerwie polecę do dziadków mogąc przy okazji spędzić z przyjaciółkami trochę czasu. Rozmowy z nimi przez wideo chat nie są wystarczające na dłuższą metę i nie oddają tego realnego czasu, który mogłybyśmy spędzić razem na przykład w naszej ulubionej kawiarni.
Znałyśmy się już tak długo, a niespodziewana przeprowadzka rozdzieliła nas na dobre. W dalszym ciągu nie mogłam tego zdzierżyć.
***
- Chyba ktoś tu się nie wyspał? - oceniający wzrok Mii uważnie badał moje powolne, ślamazarne ruchy, pozostając dłużej wpatrzona w moją miznerną twarz.
Tej nocy spałam zaledwie cztery pełne godziny, to zdecydowanie za mało jak na mnie i moje potrzeby. Budziłam się co chwilę ze złym przeczuciem. Nie wiem co się ze mną działo. Miałam dziwne wrażenie, że wkrótce coś się stanie, coś złego.
- Mało spałam. - na potwierdzenie słów ziewam przeciągle, przysłaniając dłonią usta.
- Masz. Napij się. Tobie teraz bardziej się przyda. - wręcza mi parujący kubek z kawą.
- Dzięki. - przyjmuje z wdzięcznością i od razu pociągam solidnego łyka kawy. Przyjemne ciepło rozlewa się w moim brzuchu, a gorzki posmak kawy osiada na podniebieniu.
- Co Ty byś beze mnie zrobiła. - śmieje się perliście i obejmuje mnie jedną ręką, kładąc głowę na moim ramieniu.
- Nie wiem. - mruczę delektując się kolejnym łykiem kawy.
- A co wy takie przymulone? - Alice podchodzi do nas i uważnie nam się przygląda.
- Ja nie! - broni się Mia. - To ona się nie wyspała i chodzi jak zombie. - wskazuje na mnie palcem.
- Ktoś tu chyba wstał dodatkowo lewą nogą.
- Być może. - mówię pod nosem ponownie ziewając.
- Dobra, chodźmy na zajęcia. Nie opłaca się podpadać profesorom już w pierwszym miesiącu. - Mia rusza jako pierwsza, a ja z Alice stoimy i przyglądamy się oddalającej sylwetce.
CZYTASZ
Niebezpieczny [W TRAKCIE POPRAWY]
Roman d'amourSophie Walker od małego miała wpajane wartości, o których powinna pamiętać i przestrzegać przez całe życie. Piękna, ponadprzeciętnie inteligenta ale co z tego jeśli jej życie stanowiła ponura codzienna rutyna. Jeden dzień zlewał się z drugim tworząc...