Histeria [P]

13K 426 7
                                    

Potrzebowałam oczyścić umysł i się napić.
Tak, to był genialny plan.
Dzisiaj był piątek co oznaczało tylko jedno, impreza. Mia od początku tygodnia przybąkiwała coś o imprezie u Michaela ale z początku nie wsłuchiwałam się w jej paplaninę. Jednak im bliżej weekendu tym większe było poruszenie więc mimowolnie przysłuchiwałam się jednym uchem szczegółów dotyczących wydarzenia.

W czwartek już niemal większość studentów żyła imprezą i nie mogli się jej doczekać. O dziwo sama z dnia na dzień niecierpliwiłam się coraz bardziej. Na samą myśl o napiciu się i odcięciu od problemów, które ciążyły mi na barkach dzień dnia byłam niemalże podekscytowana. Dziewczynom również udzielił się mój nastrój i nasze rozmowy kierowały się przeważnie w stronę tego w co się ubierzemy, jak się umalujemy, kogo poderwiemy. Oczywiście tą ostatnią wzmianką najbardziej zainteresowana jest Mia, która liczyła, że w końcu uda jej się wyrwać jakiegoś przystojniaka. Gdy dowiedziała się, że mają zjawić się przedstawiciele szkolnej drużyny futbolowej niemal popłakała się ze szczęścia. Miała na ich punkcie obsesję, przynajmniej tak to wyglądało w moich oczach. Ja za to nigdy nie rozumiałam fascynacji sportowcami, poza górą mięśni przeważnie nie mieli nic więcej do zaoferowania. Ja tak uważałam, każdy mógł mieć przecież odmienne zdanie.

W dzisiejszy piątkowy dzień jak na złość miałam największą ilość zajęć plus godzina dodatkowych wykładów, co oznaczało, że nie wyjdę z uczelni nie wcześniej niż przed siedemnastej. Na samą myśl, że inni będą już dawno w domu mój nastrój uległ pogorszeniu.
Czemu akurat w piątek jest ich tyle? Dlaczego nie może to być no nie wiem, na przykład środek tygodnia? Jestem ciekawa kto układał plan, mogę się jedynie domyślać, że priorytetem tej osoby było uprzykrzenie życia studentom. Czekały mnie jeszcze dwie godziny pod rząd z mikroekonomii, godzina z podstaw finansów i dwie godziny psychologii w biznesie plus dodatkowa godzina z podstaw zarządzania.

Czas mijał zadziwiająco szybko i gdy zostały mi dodatkowe zajęcia przed którymi miałam okienko postanowiłam przejść się do kawiarni przy uniwersytecie. Miałam tyle czasu, że na spokojnie się ze wszystkim wyrobię. Po pożegnaniu się z dziewczynami ruszyłam wolnym krokiem przez dziedziniec chcąc jak najszybciej napić się gorącej karmelowej kawy, którą po prostu kochałam. Jak dla mnie na świecie mogłaby istnieć tylko ona i byłabym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

- Hej. - za moimi plecami rozlega się głos Dannego.

- Cześć. - odwracam się w jego stronę i uśmiecham się na tyle na ile jestem w stanie go z siebie wykrzesać. Zwracam również uwagę na jego ślady zdobiące twarz, będące niezbyt przyjemnym wspomnieniem sprzed kilku dni ale pozostawiam to bez komentarza.

- Mieliśmy się spotkać. - drapie się nerwowo po potylicy.

- Przepraszam, ale nie miałam kiedy. - zmieszana przystępuje z nogi na nogę, poprawiając opadającą torebkę przewieszoną przez ramię. - Akurat szłam do kawiarni za rogiem. - wskazuje kciukiem za siebie. - Więc jeśli chcesz dołączyć to będzie mi miło.

- Nie chce się narzucać.

- No co ty, chodź.

- To chodźmy. - po chwili namysłu odpowiada i gestem ręki zachęca abym szła przodem.

Droga zajęła nam mniej niż pięć minut i gdy tylko weszliśmy do środka od razu dało się wyczuć zapach świeżo mielonej kawy i ciast.

Usiedliśmy przy jednym ze stolików w samym rogu, a po chwili obok nas pojawiła się młoda rudowłosa dziewczyna z zaraźliwym uśmiechem ubrana w koszulkę z logiem kawiarni.

- Dzień dobry, co dla państwa? - spojrzała pierw na mnie, później na Dannego, zatrzymując trochę dłużej wzrok na jego osobie.

Chłopak posłał mi pytające spojrzenie,  a ja po chwili wpatrywania się w kartę oznajmiłam:

Niebezpieczny [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz