Rozdział 3

1.5K 125 4
                                    

25.05.2015

Louis siedział w celi. Bezczynnie. Totalnie. Każdy dobrze wiedział, że powinien siedzieć w celi więziennej, ale do czasu rozprawy może być tylko zamknięty w areszcie. Prawa nie przeskoczysz.

Jedyne co mógł robić, to myśleć. Chyba o to chodzi, co nie? Ale on nie myślał o tym, że jest mordercą. On myślał o tym, jak bardzo ma ochotę na lody czekoladowe. Tomlinsona nie da się zrozumieć.

Siedział tak oparty o ścianę i rozpaczał nad brakiem zimnego przysmaku, kiedy drzwi do celi się otwarły. Wszedł do niej Harry i jakby nigdy nic, zasunął kraty. Stanął przed Louisem z rękami w kieszeniach.

- Cześć, Louis. Jak tam? - szatyn nawet nie drgnął. Nastała cisza.

- Nie boisz się? - dopiero teraz odwrócił głowę w stronę Stylesa.

- Czego? - zielonooki zmarszczył brwi.

- Nie czego, tylko kogo. - uśmiechnął się tajemniczo Louis.

- Jeżeli chodzi ci o to, czy się ciebie boję, to wiedz, że ani trochę. Nie masz żadnej broni, a ja znam każdą sztukę walki Oprócz tego, jesteś w areszcie, gdzie w każdej chwili może wejść zgraja uzbrojonych policjantów. - rzekł brunet, jakby rozmawiał o pogodzie. Cóż, niebieskookiego zaskoczyła pewność siebie u terapeuty. Nie chciał pokazywać po sobie zaskoczenia, więc tylko, żeby je zatuszować, posłał mu złowrogie spojrzenie. Styles w ogóle nie zwrócił na to uwagi.

- Dzisiaj nie masz sesji. Przyszedłem cię... uświadomić i przygotować na rozprawę. Masz ją mieć pojutrze. W więzieniu możesz utkwić od ośmiu lat do, do dożywocia. Radziłbym być grzecznym na rozprawie, może sąd weźmie na to poprawkę. Ale nie oczekuj cudów. - zaprzestał chodzenie tam i spowrotem, żeby spojrzeć uważnie na Tomlinsona. - to co robiłeś, to naprawdę jest niedopuszczalne, więc... zresztą co ja tu będę się produkował, skoro to wszystko wiesz. - przewrócił oczami brunet. Louis z kolei, był zszokowany. Skąd do cholery Harry wie o nim tak wiele? A poza tym, Styles, taki (jak się wydaje) elegancki i przewraca oczyma? Ten człowiek go coraz bardziej zaskakuje.

- Dlaczego jesteś terapeutą więziennym? - Louis skutecznie ignorował każdą wypowiedź Stylesa.

- Serio? Akurat to zadałeś pytanie? Do tego ignorując moje wszystkie słowa? - wydawał się być znudzony i sfrustrowany. - Poza tym, nie powiem ci. A przynajmniej nie teraz. - żachnął się i zbliżył do wyjścia z celi. - Radzę ci naprawdę przemyśleć zachowanie, jakie zamierzasz prezentować na rozprawie. - ostatni raz na niego spojrzał, a potem za pomocą karty, którą miał naprawdę dobrze schowaną, odblokował kraty i wyszedł zostawiając Tomlinsona samego.

6969696969

Cześć!

Jak myślicie, Louis się posłucha rady, czy może zupełnie inaczej?

Do następnego!
LARloveRY

It wasn't a mistake || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz