Część 9

23 4 0
                                    

Młody strzelał do myśliwców z działka
-oo tak!! Żryjcie to!!! - wrzeszczał Młody gdzie trafił w kolejny myśliwiec i spoglądał na niego jak spada a kiedy spojrzał na dół to się przeraził – o kurwa....
-co jest Młody? - zapytał Hex
-skontaktuj się z Sargem i to natychmiast!! Horda nadchodzi!!
-ja Pier... - krzyknął Hex gdzie chwycił za komunikator
-Hex o co chodzi? – zapytał Sarge
-szefie!! Młody zobaczył nadchodzącą hordę i to w waszą stronę lepiej uciekajcie z stamtąd !!!
-rdza..dobra zbieramy się...wracajcie do nas będziemy potrzebować wsparcia przy ewakuacji
-zrozumiałem wracamy do was
====
Sarge wbiegł na pierwsze piętro gdzie zauważył Kairel
-Kai zbieramy się..nadchodzi horda
-dobrze tylko zabierzemy jego – wskazała na naukowca a ten się przeraził
-nie nie bo zła pani mnie znajdzie i ukarze nie nie!!!
-nie ma szans by ta pani znalazła – odpowiedziała Kairel
-ona ona...mi coś dała w szyję..każdemu tu dała..jeden uciekł z nas..tak uciekł ale został znaleziony i go przyprowadzono tu z powrotem ale wylądował w piwnicy i nie wrócił ja chce żyć proszę – powiedział z rozpaczy naukowiec a Kairel pokiwała głową
-dobra zbieraj oddział – powiedział Sarge
Kairel sięgnęła po komunikator
– wszyscy do mnie horda się zbliża
Po chwili zjawił się Zero i Seth
-gdzie Dax? – zapytał Zero
-tu jestem
Oddział się odwrócił i zobaczył Daxa trzymający skrzynię jak i w towarzystwie jakiejś kobiety
-kto to? - zapytał Seth
-to jest Blackraven
-co?!? - wrzasnął Seth wraz z Sarge'm którzy wycelowali w Blackraven a Kai podeszła do nich i skierowała ich blastery w stronę ziemi
-Kai co ty odwalasz?!?
-Blackraven nie jest tą złą panią co ten naukowiec gadał
-oo tak mamy zaufać naukowcowi co się zachowuje jak wariat? -zapytał z niedowierzeniem Seth
-ja nie jestem u wariatem!! Chyba...
-halo czas leci! – krzyknął Sarge
-Blackraven leci z nami czy wam się to podoba czy nie – odpowiedział Dax
-dobra potem pokłócimy się lecimy panowie –stwierdziła Kairel gdzie spojrzała na Blackraven – i panie
Oddział zaczął się zbierać w stronę placu gdzie już na nich czekały gady
-otworzyć ogień! – krzyknęła Kairel gdzie zamieniła dłoń w blaster i strzeliła prosto w głowę zainfekowanego
-Dax nie puszczaj skrzyni jasne? – zapytała Blackraven
-to jak mam się bronić co?!
Na Daxa biegł gad lecz nagle przed Daxem stanęła Blackraven gdzie z przedramienia wyciągnęła jakąś strzykawkę i z całej siły wbiła w optykę gada po czym wpuściła tajemniczą substancję a gad zaczął się skręcać z bólu
-mam dużo tego dalej musimy do statku się dostać! – krzyknęła Blackraven
-od kiedy wykonujemy jej rozkazy?? – zapytał Seth
-zamknij ten jebany ryj!! – odpowiedział Sarge – dalej do kanonierki !!
Powoli się zbliżali do kanonierki lecz gadów było coraz więcej
-gdzie jest twój oddział Sarge?
-zaraz będą pewnie mają ogon bo horda nadchodzi w końcu - odpowiedział Sarge Seth'owi
I jak Sarge powiedział to zjawił się transportowiec
-wybaczcie za spóźnienie mieliśmy objazd – zażartował Hex
-świetnie że jesteście osłaniajcie nas! - krzyknęła Kairel
Oddział powoli wchodził do kanonierki lecz po chwili zjawił się jakiś gad z dziwną wyrzutnią jak i wycelował w wejście do statku gdzie stał Seth który strzelał w gady
Gad się zaśmiał i wystrzelił z wyrzutni a z lufy wyleciało ostrze gdzie na końcu była lina
-co do... - zdziwił się Seth a ostrze wbiło mu się w nogę –auu ty sku......
Nagle Seth stracił równowagę i czuł że to ostrze ciągnie go w stronę gadów
-KAIIREELLL!!!! – wrzeszczał Seth a Kairel chwyciła go za rękę
-pomóżcie!! – wrzeszczała Kairel a Dax Sarge i Zero chwycili za Setha i ciągnęli lecz niestety Gad nacisnął coś na wyrzutni i Setha coraz mocniej ciągnęło w stronę gadów
-AAAA!!!! - wrzeszczał Seth
-ciągnąć go!!! - krzyczała Kairel lecz niestety działo pociągnęło Setha tak że Kairel wyrwała dłoń Setha
-KAIII!!! –wrzeszczał z bólu Seth
-Seth!!!!
Dax zasiadł za sterami kanonierki i polecieli jak najdalej
-rdzaa – szepnął Sarge a Kairel spoglądała przed siebie gdzie była załamana
-powinniśmy go uratować
-Kaiel gadów było za dużo byśmy zginęli albo gorzej musimy wrócić do bazy i obmyślić co dalej – odpowiedział Sarge gdzie zabrał z dłoni Kairel dłoń Setha
=====
Hunter gotował tajemniczą wodę z oceanu. Siedział w ruinach statku i zapomocą dwóch ciał Vehicon'ów wykonał kuchenkę napędzaną energonem
-będę musiał omówić Bullseye'm sprawę że potrafię budować kuchenki..po jaką cholerę mi taka umiejętność?! - krzyknął Hunter po czym spojrzał na łeb insecticona – a ty się nie odzywaj Norm!!
Woda się gotowała a Hunter zakręcił dopływ energonu i nalał wodę do szklanki. Woda mieniłą się na złoty kolor
-hmm oby to było do spożycia bo o dziwo ma skład energonu...no nic raz się żyje chociaż to moja druga próba życia..nieważne – powiedział Hunter jak i delikatnie łyknął wodę
Hunter stał i się rozglądał
„Ha! Mam zastępcze źródło spożycia" pomyślał Hunter lecz nagle poczuł ból w klatce piersiowej
-Auuuaa kurwa!!!!! – wrzasnął Hunter przewracając się na ziemię gdzie trzymał się za klatkę piersiową
-co jest?!?
-TO NAS PALI!!!
Hunter delikatnie się zdziwił jak i przed sobą zacął widzieć siebie który w niektórych miejscach płonął
-ty?!?!?!
-Nie wróżka zębuszka..jasne że to ja twoja druga połowa durniu!! Błagam pozbądź się tego syfu bo mnie to zabija!!
-uhh co ty nie powiesz jak boli to!!!!! – krzyczał Hunter gdzie nie mógł znieść bólu
-zwymiotuj to jakoś czy coś!!! – wrzeszczała druga połowa Huntera
-jak niby?!?
-echh sam muszę mysleć? – zapytała połowa Huntera gdzie podeszła i uderzyła go a on się przeraził jak i zwymiotował od razu na ziemię
-jak ty..mnie uderzyłeś co? Przecież żyjesz we mnie!!!
-echh powiem tak jesteśmy złączeni ze sobą...mogę manipulować naszym...cóż...naszymi przewodami, że tak ujmę
-a więc czemu ciebie widzę? I jak to możliwe że gadasz normalnie a nie o jedzeniu co? – zapytał Hunter a jego druga połowa co widział po cicho się zaśmiała
-wiesz nie problem bym ci się pokazywał w optyce musiałem zareagować jak piłeś to...coś a mowa to powiedzmy że miałem dużo czasu patrzeć na twoją mowę i poziom wiedzy oczywiście wieczny głód czuję
-no tak pasożyt a czy któraś moja córka ciebie zobaczy albo zobaczy jakiegoś twego klona
-nie stary tak Bullseye je wykonał że nie ma szans by widziały mnie
-aa to dobrze przynajmniej koszmarów nie mają
-przecież jestem podobny do ciebie – odpowiedział z zrezygnowaniem druga połowa Huntera
-aa tak...hehe –odpowiedział Hunte gdzie podrapał się po głowie –a masz jakieś imię swoje własne?
-hmm nie myślałem nad tym ale może hmm Jax?
-Jax? Cóż mi tam pasuje – odpowiedział Hunter –oczywiście prawie jak Dax ale łatwiej zapamiętać
-widzisz jednak znam swego żywiciela wiem co wolisz pamiętać..przez co ja muszę zbierać niepotrzebne informację uhhh tyle wyliczeń matko boska
-no wybacz ale....nudne rzeczy to były – odpowiedział Hunter a Jax pokręcił głową i zniknął ze wzroku Huntera
-taa wiem...
Hunter rozejrzał się po czym wylał całą wodę na ziemię
-co za zła rzecz! Dobra poszukajmy jakiegoś życia co nie ? – zapytał Hunter ale nie usłyszał odpowiedzi – aa tak śpij..idziemy nananana
Hunter wyszedł z wraku jak i się rozejrzał i zobaczył za sobą las
-noooo ciekawe - stwierdził Hunter idąc w stronę lasu
=======
Bullseye szedł za Shadowsmile przez dżunglę
-daleko jeszcze? - zapytał Bullseye rozdeptując jakieś zwierze – rdzaa znowu do mycia
-już niedaleko i bądź cicho no - odpowiedziała Shadowsmile – ty za dużo przebywałeś w mieście
-wcale że n...
-parki w mieście nie liczą się jako prawdziwa natura – wtrąciła się Shadowsmile a Bullseye westchnął ponieważ wiedział że ona mówi prawdę
Po dość niedługim spacerze doszli do wzgórza z skąd było widać wysoki budynek gdzie kolory miał czarne jak noc
-to w tym budynku dochodząc krzyki moich poddanych - odpowiedziała Shadowsmile
-od kiedy ona tu jest?
-cóż według Flafika to ta wieża spadła z nieba jakiś miesiąc temu i od tamtej pory znikają moi poddani jak idą na polowania
-są ślady walki? – zapytał Bullseye
-jedynie ślady odnóży moich poddanych tak jakby ci napastnicy zbierali ciała nawet swoich poległych
-mówisz o odnóżach skąd wiesz że tak robią?
-raz natrafiłam na kroplę ner gonu i ona nie należała do moich poddanych
-a czy ktoś wraca do was?
-niestety nie – odpowiedziała Shadowsmile gdzie posmutniała
-rozumiem...wybacz że pytam
-wiesz byłeś ciekawy co mnie trapi i teraz wiesz...dlatego właśnie tutaj w okolicy wieży się nie zapuszczamy
-nie dziwię się – szepnął Bullseye gdzie pokazał placem dół i tam stałi jacyś cybertrończycy którzy mieli pomarańczowy lakier
Shadowsmile rozłożyła swoje odnóża
-zajmę się nimi i przyniosę jedno truchło –odpowiedziała Szpetem Shadowsmie gdzie powoli schodziła na dół
Bullseye chciał powstrzymać Shadowsmile lecz kiedy sobie przypomniał ich miesiąc miodowy i kiedy Shadowsmile chciała iść na skoki spadochronowe a Bullsee odmawiał to siłą go zaciągnęła więc nie chciał ryzykować że poleci na dół z nią by dorwać jednego z tych cybertrończyków
Nie minęły trzy minuty i Shadowsmile powróciła gdzie na plecach niosła martwego cybertrończyka
-żadne wyzwanie - powiedziała Shadowsmil kładąc ciało cybertrończyka
Wyglądał jak zwyczajny decepticoński Vehicon ale miał pomarańczowy lakier jak i jego wizjer był koloru zielonego
-a co z drugim?
-rozpuściłam go kwasem – odpowiedziała z uśmiechem Shadowsmile a Bullseye spojrzał z przerażeniem – no co? Jeden wystarczy Emm tylko po co?
-cóż mogę wyciągnąć dane z jego procesora
-no tak p to go przyniosłam a więc wracamy? – zapytała Shadowsmile a Bullseye zarzucił ciało Vehicona na ramię – dobra wracamy tylko nie grymaś mi w drodze powrotnej
-taa wiem
=====
Abigail siedziała przed telewizorem gdzie przełączała kanały za pomocą swego modułu hakerskiego
-nuda,nuda,widziałam to,nuda,syf,nuda
Do hangaru wszedł Ratchet gdzie spojrzał na Abigail a ona na niego
-a gdzie Fowler?
-pojechał do domu spać jest 23
-aa tak teraz wiem czemu dzieciaki zniknęły o 20
-a ty czemu nie śpisz? - zapytał Ratchet
-bo się nudzę i nie chce mi się spać teraz
-a co ty przeważnie robisz w domu?
-a od kiedy ty taki miły?? –zadrwiła Abigail a Ratchet pokręcił głową –dobra dobra nie smutaj się powiem...
Abigail wyciągnęła z uda niewielki notesik
-spanie, polowanie, śniadanie, obijanie się, polowanie , obiad, telewizja z tatą, kolacja, impreza na mieście, spanie w domu albo u kogoś znajomego taty a co?
-nie masz żadnych obowiązków rządzenia? - zapytał Ratchet a Abigail wybuchła śmiechem – co w tym śmieszngo
-według rodziców nie nadaję się na takie rzeczy i prędzej dadzą mi władzę jak będzie katastrofa galaktyczna hahaha
-czyli żyjesz tylko polowaniem?
-jakby ale mam zmysł taktyczny tatusia więc mogę rzecz że jestem takim generałem wojennym ale rezerwowym
-teraz chyba łapię czemu spoglądasz na wojskowych w bazie
-no dyscyplina helom i sprawdzam czy trzymają się grafiku treningu
-hę??
-no mają grafik i część się obija a część nie
-hmm a wiesz którzy się obijają?
-jasne ale i tak czekam na poważniejszą misję nie myśl Ratchet że ta błahostka mnie jakoś odciągnie – odpowiedziała Abigail
-coś ci się na pewno znajdzie poza tym trochę ludziom pomożesz w treningu
-taa przyda się tym obibokom
-ale skoro ty się nie nadajesz na władzę to kto?
-Sharp a kto myślałeś? – zapytała Abigail gdzie przeciągnęła się na sofie – ona się nadaje na to ciekawe co u nich..mogę jakoś do nich zadzwonić?
-emm no jasne tylko powiem Ultramagnusowi że będę potrzebował transmisji na Legion bo nie ma tu na Ziemi tak potężnego przekaźnika by sygnał przekazał na Legion chociaż gdyby ludzie znali się na energii czarnej materii albo na generatorach energonu to... - Ratchet nie dokończył ponieważ zobaczył że Abigail śpi gdzie przykryła się płaszczem
-no tak... - stwierdził Ratchet – znowu musiałem przynudzać według niej ja nie rozumiem dzieci przecież to przydatne rzeczy echh
Ratchet podszedł do komputera i zaczął skanować ziemię czy nie ma jakiegoś zagrożenia lecz słyszał jakieś szemrania za sobą a kiedy odwrócił się to widział jak Abigail się kręci na sofie
„ma koszmar czy co?" pomyślał Ratchet podchodząc do Abigail lecz przypomniał sobie że Abigail śpi z jakimś misiem
Ratchet podszedł do plecaka Abigail a obok niego leżał miś który miał w miejscach dziury tak jakby służył do wbijania. Wziął misia w dłoń po czym położył obok Abigail a ona czułą dotknięcie gdzie od razu się przytuliła do misia
Ratchet spoglądał i chciał się uśmiechnąć lecz zobaczył że Abigail odruchowo wystawiłą swoje odnóża i wbiła w plecy misia
„echh Abigail" wetschnął Ratchet gdzie podszedł do komputera
-dzięki tatusiu
Ratchet odwrócił się i widział że Abigail śpi
-heh przez sen coś powiedziała...zapewnie tęskni za rodziną – szepnął do siebie Ratchet jak i wrócił do swojej pracy na komputerze

KONIEC CZĘŚCI 9

Transformers ZagubionyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz