Adam wróciwszy do domu odłożył bułki w kuchni i podszedł do zlewu sprawdzić poziom namoczenia papryki. Stwierdził, że da jej jeszcze około 15 minut. W tym czasie zrobił sobie śniadanie z owych bułeczek. W trakcie jedzenia rozmyślał o blondynie napotkanym w piekarni. Nie sadził, źe istnieją jeszcze ludzie, którzy potrafią dostrzec takie detale w pieczywie. Po zjedzeniu śniadania wrócił do kuchni sprawdzić jak tam jego papryka. Stwierdził, że już jej wystarczy moczenia. Wyjął ją ze zlewu i pokroił. Wrzucił razem z innymi składnikami. Gotował wszystkie składniki około 40. Postanowił, że da potrawie jeszcze kilka minut i poszedł do salonu czytać gazetę, którą codziennie znajdował na wycieraczce. Była to zwykła gazeta z reklamami, ale stwierdził, że skoro ją dostaje to może warto korzystać z promocji. Po upływie 15 minut wrócił do kuchni i zajrzał do swojego leczo. Próbując je doznań smakowej euforii. To leczo było doskonale. Wyraziste w smaku i posiadające kuszącą konsystencję. Spojrzawszy na zegarek uświadomił sobie, że ma 2 godziny na posprzątanie mieszkania. Miał nie mały rozgardiasz. Wziął się za sprzątanie. Nie szło mu to łatwo, ale dał radę. Po upływie tego czasu usłyszał dzwonek do drzwi. Od razu poszedł je otworzyć. Tommy stał pod jego drzwiami z calutkim litrem czystej wódeczki i uśmiechem na ustach.
-Cześć puchatku! -przywitał go.
-Witaj kamracie! Zapraszam w moje skromne progi- powiedział z uśmiechem- Tylko zdejmij buty, bo dopiero sprzątałem. Usunął swe obuwie i wszedł do środka. Rozglądał się dookoła. Stwierdził że znalazł sobie faceta idealnego. Żadnego kurzu na półkach, wszystko ładnie poukładane, a do tego aromat pysznego dania. Lambert włożył alkohol do lodówki aby się schłodził.
-To chodź do salonu co tak tu będziemy stali- uśmiechnął się- Opowiadaj co tam u ciebie?
-A u mnie bardzo dobrze. Jestem zaskoczony, że w kilka minut znalazłem kogoś takiego jak ty -usiadł na beżowej kanapie
-Dziękuje kochanie, to bardzo miłe. Zawsze chodzisz do tej piekarni?- usiadł obok niego, pogłaskał jego policzek
-Nie, zazwyczaj chodzę do tej przy kościele. Dzisiaj mnie tak podkusiło aby pójść właśnie do tej. To była dobra decyzja -uśmiechnął się
-Najlepsza. Tam zawsze mają wyśmienite pieczywo. A no właśnie, zaraz wracam- uśmiechnął się do niego i poszedł do kuchni.
Po kilku minutach przyszedł z dwoma porcjami jego popisowego dania, postawił je na stole i ręką wykonał gest zapraszający go do stołu. Tomas zaśmiał się uroczo i przysiadł na idealnie wyszlifowanym miękkim krześle.
-Mam nadzieje, że Ci zasmakuje kotku. Moczyłem tą paprykę dobre 6,5 godziny- puścił mu oczko.
-Mmmmm.. Mój zdolny mężczyzna. Smacznego słońce. -zaczęli konsumpcje
- Oh skarbie to jest takie idealne. Idealnie wymieszane składniki. Moje podniebienie szaleje -uśmiechnął się
--Cieszę się, że ci smakuje moje mistrzowskie danie. Nikt na osiedlu takiego nie robi jak ja ptysiu.
- I na pewno nikt nie wygląda tak oszałamiająco ptysiu słodziutki - pogładził jego dłoń. Zjedli apetyczne leczo.
-Co teraz proponujesz misiaku? -zapytał Adam
-Może zagramy w statki? -podszedł bliżej niego
-Statki? Myślałem o czymś innym- pogładził jego policzek- W ogóle to nie umiem grać w statki cynamonku
-A o czym owocku? -włożył dłonie pod jego starannie wyprasowaną żółtą koszule
--Chodźmy po ten wyśmienity trunek, którym mnie przywitałeś rybko- pociągnął go za koszulkę
Joe pocałował jego soczyste różowe jak maliny które jadł wczoraj na podwieczorek usta.
-Chodźmy..
Poszli do kuchni, Adam wyciągnął z lodówki wódkę i wziął dwie szklanki
-Przepraszam, wszystkie kieliszki mi się stłukły, ale to nie szkodzi- uśmiechnął się i poszli do salonu. Brunet nalał alkoholu do szklanek .- Dobre, takie zimne lepiej wchodzi -napił się.
-Mój znawca kochany- pogłaskał go po głowie- Doskonale się uzupełniamy ptaszynko
- Idealnie fasolko -pogładził jego kolano - Może mi coś o sobie opowiesz puchatku? -dotykał go
-No dobra. Mieszkam tu od kilku lat, zazwyczaj na śniadanie kupuje sobie trzy bagietki, ale dziś poszedłem po bułki, dwa razy w miesiącu jeżdżę na ryby, a na grzyby nie jeżdżę bo nie lubię grzybobrań. Hm, gotuje najlepsze leczo na osiedlu ale to już wiesz, pracuje w OBI. Teraz ty mi coś o sobie opowiedz myszko moja kochana. -uśmiechnął się
-Mmmmmmm imponujesz mi skarbie -uśmiechnął się -Mieszkam w tym mieście odkąd pamiętam. Interesuje się a wręcz pasjonuje uprawą fasoli stąd nazwanie cie fasolką. Jestem hydraulikiem a Tobie Adasiu chyba kran przecieknie niebawem -pogładził jego krocze.
:)
CZYTASZ
Po Prostu Adommy
FanfictionJuż nie jest jak dawniej, to mnie martwi .Gdzie się podziały tamte ustawki? Gdzie są chłopaki z mocą zajawki? Do końca tańczysz, chociaż to smutny bal Dla niektórych karnawał Dla Ciebie nawał kar Adommy.