Dzień Kageyamy zaczynał się zwyczajnie. Jak zwykle wstał bardzo wcześnie, około 4.30. Jak zwykle poszedł pobiegać. Jak zwykle, gdy wrócił do domu po godzinie poszedł się umyć, by następnie zjeść śniadanie. Utrzymywał zdrowy tryb życia od czasów licealnych.
-Hmmm... czyli sąsiad ma dziecko...- zamyślił się Tobio i wziął solidny łyk mleka, które pił do śniadania.- On ma na imię chyba Ko, z tego co słyszałem. Hm... szczęście i pokój...- czarnowłosy zaczął się śmiać cicho pod nosem.- Myślałem, że tylko Hinata jest w stanie wymyślić takie imię.
Sytuacja ta działa się dawno temu. Mimo, że Kageyama o niej nie pamiętał, bo była dla niego mało znacząca, to dla Hinaty to wspomnienie było skarbem, jak każda chwila spędzona z Kageyamą.
-Hej!- rudowłosy nastolatek odwrócił się, by spojrzeć na swojego chłopaka. Nie stanowiło to dla niego większego problemu, pomimo że leżał w łóżku obejmowany przez Tobio.
-Słucham, moja Królewno- brunet spojrzał na niższego chłopaka spod przymrużonych powiek.
-Co ty się w Tsukishimę zamieniłeś?- spytał Hinata z kamienną twarzą. Po chwili jednak roześmiał się, a na jego twarz znowu rozjaśnił uśmiech.- Jeżeli miałbyś dziecko, jakbyś je nazwał?
-Skąd ci się wzięło takie pytanie? Chcesz mieć dziecko?- Kageyama nachylił się nad rudowłosym, choć był nadal zaskoczony pytaniem.
-Ale ja serio pytam! Jeżeli miałbyś syna lub córkę, to jakie imiona byś im nadał?- Hinata zaczął się intensywnie przypatrywać czarnowłosemu, na którego twarzy widać było wyraźnie zamyślenie.
-Hmmm... dla dziewczynki wybrał by imię Hoshi- brunet zatrzymał się na chwilę, dalej się zastanawiając.- A chłopaka nazwałbym... może Ko. Podoba mi się to imię.
-Oooooooo, wiesz, że wybierasz piękne imiona?- wyszeptał Shouyou przytulając się do nagiej klatki piersiowej Tobio.
-Po pierwsze, co to za pytania zadajesz? Po drugie, wiesz, że twoje gołe ciało...- rozgrywający nie zdążył dokończyć pytania, bo przyssał się do ust chłopaka będącego pod nim.
-O matko, czemu ja myślę o nim?- skrzywił się Kageyama i wziął do ust ostatni gryz kanapki. Gdy skończył jeść śniadanie umył naczynia, by nie robić bałaganu.
Kageyama miał cały dzień wolny. Miał tylko jeden problem: nie miał co robić. Pierwsze co przyszło mu do głowy, to pójście do sklepu i kupienie nowych ubrań. Nie żeby lubił chodzić po centrach handlowych i oglądać wystawy sklepowe, wręcz tego nienawidził. Potrzebował jednak nowych ubrań, bo stare były już trochę podniszczone. No cóż... jak trzeba, to trzeba.
Jak zawsze Kageyama kupił sobie kawę na wynos, zanim poszedł chodzić po sklepach. Czas mu się dłużył niemiłosiernie. Po zakupieniu trzech nowych bluzek, pięciu koszul i dwóch par spodni, postanowił usiąść na ławce, by trochę odpocząć. Wtedy też przypomniała mu się pewna sytuacja, gdy jeszcze był w szczęśliwym związku z Hinatą. Wtedy chyba akurat też chodzili po sklepach.
-Boże, Kageyama, nie masz normalnych ubrań? Ja też kocham siatkówkę, ale kupowanie koszulki z napisem "Przed tobą stoi najlepszy rozgrywający!", to już...- nagle Shouyou wybuchł śmiechem. Wkurzała go ta sytuacja, ale jednocześnie też śmieszyła.
-Coś ci się nie podoba?- spytał lekko urażony Tobio.
-Chcę, żebyś wyglądał pięknie!- powiedział rudzielec wsiadając do autobusu. To było aż dziwne, że się nie wywrócił, bo cały czas jego wzrok był skupiony na swoim chłopaku.
CZYTASZ
Love under the opened sky
Fanfiction"Obiecałeś, że będziesz ze mną zawsze, a po tobie zostały mi tylko zdjęcia." 6 lat temu Kageyama zniknął z życia Hinaty, zostawiając mu na wychowaniu małe dziecko. Pomimo samotnego macierzyństwa, Shoyo wspierają przyjaciele, bez których nic by mu...