-Pogodzili się.- Sugawara uśmiechał się lekko patrząc na to, jak Kageyama i Hinata znowu kłócili się podczas treningu.- W końcu!
-Nareszcie- westchnął Daichi z wyraźną ulgą. Widać było gołym okiem, że napięta sytuacja między wybuchową dwójką wpływała na drużynę. Po chwili jednak delikatny uśmiech zastąpił poważny wyraz twarzy i krzyknął na kłócących się pierwszoklasistów, aby ich uspokoić. Hinata i Kageyama natychmiastowo podskoczyli wystraszeni i ucichli.
-Hej...- odezwał się Kageyama gdy przestał czuć na sobie wzrok kapitana.
-Co?- rudowłosy zwinął przed sobą ręce w pięści i stanął w pozycji obronnej.- Bójki chcesz?!
-Nie!- Kageyama uderzył go otwartą dłonią w tył głowy.
-To boooli!- jęknął Hinata. Złapał się za głowę i zaczął masować bolące miejsce.
-Czy...- Kageyama wyraźnie zawstydzony odwrócił wzrok, a na jego policzkach pojawił się delikatny rumieniec.- Czy nie chcesz... jutro przyjść do mnie?
Hinata słysząc propozycję kolegi od razu zapomniał o bólu. Nie sądził, że Kageyama w ogóle będzie chciał kiedykolwiek zaprosić go do siebie.
-Oczywiście, że tak!- Krzyknął Hinata i skoczył przed Kageyamą najwyżej jak umiał.
-Przestań!- Kageyama spojrzał na niego morderczym wzrokiem.
-Nie!- zaśmiał się Hinata i wskoczył brunetowi na plecy. Nic nie było w stanie zepsuć Hinacie humoru. Nawet jak Daichi kazał mu zrobić karne 5 okrążeń, oczywiście stylem nurkowym, ani przez moment uśmiech nie schodził mu z ust.
-Kageyama, szybciej!- Hinata skakał wokół Kageyamy w szatni klubu. Minął cały dzień odkąd Kageyama zaprosił go do siebie do domu, a to miało nastąpić już za chwilę. Cały ten czas dłużył się mu niemiłosiernie. Przez cały czas był tak podekscytowany, że nie był w stanie uważać na lekcjach. Nie żeby robił to zazwyczaj, ale dzisiaj wyjątkowo nie był zdolny do słuchania nauczycieli. Kageyama chciał warknąć na rudowłosego, ale przez to, że ten nie przestawał krzyczeć, to po prostu zaczął się szybciej przebierać.
-Uspokój się.- Kageyama nie wytrzymał i uderzył Hinatę łokciem w brzuch.- Masz za dużo energii, jak na człowieka, który właśnie skończył długi, ciężki trening.
-Przecież idę do ciebie!- Hinata przycisnął ręce do brzucha w miejsce, w które przed chwilą uderzył go brunet. Nawet jeśli odczuwał ból, zignorował go.- Pośpiesz się! Szybciej! Szybciej! Szybciej! Szybciej!
-Czemu Shoyo tak krzyczy?- Nishinoya spytał Tanakę i Sugawarę pokazując palcem na Hinatę.
-On tam coś mówił, że idzie do Kageyamy, chyba...- Tanaka zdjął koszulkę i rzucił ją na swoją torbę. Spojrzał w stronę duetu, który obecnie przekrzykiwał wszystkich w szatni.
-No tak.- Do ich rozmowy wtrącił się Sugawara.- Prawdopodobnie nasz kochany Kageyama zaprosił Hinatę do siebie.
-Pff...!- Tsukishima usłyszał rozmowę, która tak go rozbawiła, że nawet nie próbował powstrzymać śmiechu.- Czyżby Król się zakochał?
-Co powiedziałeś?- jak rozmowę starszych kolegów Kageyama sukcesywnie ignorował, tak wypowiedź okularnika i jego drwiący ton zdecydowanie mu się nie spodobały i spojrzał na niego swoim najgroźniejszym, najwścieklejszym spojrzeniem. Jednocześnie ogromnie żałował, że na Tsukishimę nigdy nie działał jego morderczy wzrok. Blondyn nie dość, że się go nie wystraszył, a nawet zaczął się jeszcze śmiać uważając, że gdyby jego słowa nie były prawdą, brunet by tak nie zareagował.
CZYTASZ
Love under the opened sky
Fanfiction"Obiecałeś, że będziesz ze mną zawsze, a po tobie zostały mi tylko zdjęcia." 6 lat temu Kageyama zniknął z życia Hinaty, zostawiając mu na wychowaniu małe dziecko. Pomimo samotnego macierzyństwa, Shoyo wspierają przyjaciele, bez których nic by mu...