Jestem twój nawet po 10, 20 latach, na całe życie

1.3K 117 28
                                    

-Chcę zrobić to dzisiaj- Kageyama poprawił swoją torbę, która spadła mu z ramienia.

-Stop, chwila...- Hinata nagle zatrzymał się i spojrzał na Tobio.- Co powiedziałeś? Chcesz zrobić to dziś? Teraz? A rod...

-Moich nie ma- szybko przerwał mu Kageyama i odwrócił się do Hinaty patrząc na niego.- A co? Nie chcesz?

-Nie żebym nie chciał, ale wiesz, to... już zostanie na całe życie- Hinata opuścił głowę.

Na dworzu już panowała ciemność. Księżyc był już dawno wysoko na niebie i świecił pełnym blaskiem. Hinata miał czerwone policzki i nos. Za długo stał ma mrozie. Kageyama podszedł do niego.

-No cóż... rozumiem, że nie chcesz- Tobio odwrócił głowę. Cały czas miał nadzieję, że Shoyo zaprzeczy.

-Ale może... nie jestem twoją parą, tym jedynym. Co wtedy zrobisz?- Hinata nadal patrzył na śnieg pod nogami.

-Myślisz, że nie jestem twoją parą? Serio?- Hinata zwrócił wzrok na Kageyamę.

Obraził się...- pomyślał Hinata z lekkim uśmiechem.

-Z czego ty się śmiejesz?- Kageyama popatrzył na niego zaskoczony i odrobinę urażony.

-Hahahahahaha... nie... heh... nic...- Hinata już nie mógł dłużej powstrzymać śmiechu.

-Ach taaak...- na twarzy Kageyamy pojawił się delikatny uśmiech.

-A co?- Hinata nawet nie zauważył, kiedy znalazł się na miękkim śniegu.- Kageyama, co ty...- ich twarze znajdowały się niebezpiecznie blisko siebie, na tyle, że ich nosy się stykały, co było ledwie odczuwalne przez mróz panujący na dworze.- ...robisz?

-Ja?- Kageyama podparł się ręką obok głowy Hinaty, by na niego nie upaść.- Hmmm...- Kageyama uśmiechnął się delikatnie, zastanawiając się krótką chwilę. Hinata zawsze uwielbiał patrzeć na uśmiech Kageyamy. Zdarzał się on tak rzadko, a był według Shoyo przepiękny, mimo że często przypominał grymas którego nie można było określić. Po chwili Kageyama pocałował Hinatę. Rudzielec nie miał drogi ucieczki, gdyż leżał na śniegu. Co prawda nie potrzebował jej. Hinata szybko oddał pocałunek, próbując w nim wyrazić wszystkie emocje, które czuł wobec Kageyamy. Język Tobio był ciepły, miękki i delikatny. Hinata nie zdążył złapać oddechu, zanim Kageyama znowu go pocałował.

Wtedy nie był ważny dla mnie śnieg, który piekł moją skórę, ani silny wiatr, który cały czas rzucał we mnie kolczastymi płatkami śniegu. Tylko on.

Nie patrzyłem na niego. Całkowicie oddałem się jemu i naszemu pocałunkowi. On delikatnie pieścił mój język swoim. Gdy cały czas się ocierały o siebie czułem ogromną przyjemność. Niezmiernie mnie drażnił, gdy się odsuwał, bo ja cały czas chciałem więcej. Był jak narkotyk, który uzależnił mnie od siebie.

Kageyama powoli i delikatnie dotknął policzka Hinaty. Na skórze Shoyo pojawiły się dreszcze spowodowane delikatnym dotykiem Tobio. Kageyama wstał i popatrzył na Hinatę, który był cały czerwony, już nie tylko od mrozu.

-Ty...- Kagayma patrzył na niego z uśmiechem.

-Nie patrz na mnie...- Hinata się skulił pod spojrzeniem bruneta.

-Ty nawet nie wiesz, jak teraz pięknie wyglądasz.

-Proszę, zamknij się...- Hinata był cały czas bardzo zawstydzony.

-To zrobimy to, czy mogę iść do domu?- Kageyama już chciał pójść, lecz rudzielec go powstrzymał.

-Dobrze! Tylko zrób coś z tym!- Hinata spojrzał na swoje spodnie w których można było zobaczyć wybrzuszenie, którego zazwyczaj nie było.

Love under the opened skyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz