Patrząc w lutro widziałam w oczach obłęd i przerażenie. Słowa fotografa wbiły mi się tak do głowy, że nie potrafiłam o niczym innym myśleć tylko o tym, czy mój mąż ma kochankę. Mój mąż do cholery! Każdej nocy cichutko płakałam i błagałam, aby to się nie sprawdziło. Nie chciałam dokonywać śledztwa. Bałam się, że to wszystko może okazać się prawdą. Prawdą, która zrujnowałaby moje życie. Z drugiej strony, wiedziałam, że muszę to zrobić. Nie mogę żyć ciągle w tej niewiedzy. Tym stresie, który pożera mnie od rozmowy z Rileyem. Minęło już pięć dni. Staram się rozmawiać normalnie z Chrisem, być chociaż przy nim sobą. Chociaż, żadne z nas już nie jest tą samą osobą, którą było kiedyś.
Błądziłam po mieszkaniu, szukając sobie tym samym miejsca. Nie mogłam nigdzie usiedzieć pięciu minut. Wszystko mnie drażniło, od tych paru dni miałam melancholijny nastrój, który mnie męczył. Nadomiar złego od dłuższego czasu terroryzują mnie wymioty. Czuję się przez to jak wrak człowieka. Ten tydzień jest koszmarny.
- Wszystko dobrze? Źle wyglądasz. - zapytał Chris siadając obok mnie na kanapie.
Uruchomiła się we mnie jakaś blokada i intuicyjnie odsunęłam się od mężczyzny. Musiało to wyglądać bardzo dziwnie. Zresztą, sama poczułam się tak. Jak mogę tak po prostu odsuwać się od faceta, którego kocham ponad życie? Ach, to wszystko przez słowa Rileya. Jego sugestia pozwala mi teraz myśleć, że może Chris dotykał inną kobietę, całował ją, pieścił... Potrząsnęłam automatycznie głową, aby wyrzucić te nieprzyjemne myśli. Dopóki nie odkryję tego sama, nie uwierzę w to. Nie mogę w to wierzyć bez żadnych dowodów.
- Tak też się czuję. - odpowiedziałam słabo, próbując na niego spojrzeć. Było to cholernie trudne. - Mdli mnie od paru dni. - wyjaśniłam szybko.
- Może zjadłaś coś nieświeżego? Ostatnio jadamy ciągle coś zamawianego. - czułam, że patrzył na mój profil z wyraźną troską. On nie mógł mnie zdradzać!
- Całkiem możliwe. Wychodzisz gdzieś dzisiaj? - spytałam chcąc dowiedzieć się czy będę musiała borykać się sama z moim złym samopoczuciem, czy nie.
- Zostanę z Tobą. - odparł obejmując mnie ramieniem.
Chciałam się do niego przytulić. Chciałam poczuć ten dreszcz, który zawsze mi towarzyszył, gdy mnie dotykał. Chciałam czuć to, co czułam, gdy stałam naprzeciwko niego przed ołtarzem. Nienawidzę Cię Riley za to, że odebrałeś mi resztki przyjemności, które Chris mógł mi dać zwykłym spojrzeniem czy dotykiem. Nienawidzę siebie za to, że przyjęłam informację o rzekomej zdradzie, że pozwoliłam w krótkiej chwili zbudować w sobie mur przeciwko Christopherowi. Miałam ochotę zapytać go o jego wierność, ale wiedziałam, że przecież nie przyzna się do swojej klęski. Nikt by się nie przyznał. To wstyd ofiarować swoje ciało osobie trzeciej, szukać uzupełnienia w kimś innym, będąc z kimś kogo ''kochasz''. Zdrada jest najgorszą rzeczą z jaką można spotkać się w związku. Zostawia głębokie rany na sercu i rozpieprza umysł. Wyobrażenie sobie Chrisa z inną kobietą, sprawia, że czuję nieprzyjemny ucisk w żołądku.
- Do jakich kolegów wychodzisz? - zapytałam z wielkim bólem, który próbowałam maskować.
- Williama i Aarona. Dlaczego pytasz? - zmarszczył brwi świdrując mnie wzrokiem.
- Tak jakoś. - odparłam krótko głosem pozbawionym jakiejkolwiek barwy.
Zmarłam na parę chwil, czując jak cały ciężar przytłoczył mnie jeszcze bardziej. Wlepiłam swoje puste oczy w ciemny korytarz i wsłuchałam się w ciszę, która nastała. William i Aaron od trzech lat mieszkają w Stanie Waszyngton.
CZYTASZ
Lonely
RomanceWmawiałam sobie, że to moja wina. W końcu sama zaczęłam w to wierzyć. Kontynuacja książki pt."Friends"