Stephanie miała racje, jeśli chodzi o ubiór. Kiedy założyła niqab, poczułam się nadwyraz dziwnie. Zupełnie jej nie poznałam, a przecież chwilę wcześniej siedziałyśmy w kawiarni i rozmawiałyśmy jak za dawnych lat. W sumie, jak małabym ją poznać, skoro widać jej jedynie oczy. Jej mąż, Hassan, dzwonił do niej parę razy, gdy byłyśmy w lokalu upewniając się, że dotarła i jest bezpieczna. Nie żebym zazdrościła jej, ale to było bardzo miłe, że tak się o nią martwił. Popatrzyłam raz jeszcze na swoją przyjaciółkę, która miała jedynie odsłonięte oczy. Skoro musi to nosić, muszę się zachowywać wobec niej naturalnie. Jakby tego nie było.
- Powiesz mi w końcu o co chodzi z Christopherem? - zapytała wytrącając mnie tym samym z transu.
- Tak, więc... Może będzie lepiej jak usiądziesz. Tak, napewno będzie lepiej jak to zrobisz. - poradziłam zajmując miejsce na kanapie.
Kiedy przyjaciółka usiadła obok mnie i z wyczekująco patrzyła na mój profil, zastanawiałam się od czego zacząc i jak dobrać słowa, aby wszystko było zwięzłe oraz zrozumiałe. Nie było mi łatwo poraz kolejny o tym mówić. Ciągle boli tak samo. Wzięłam głęboki wdech.
- Od paru dni wychodzi do kolegów. Tak powiedział, ale gdy zapytałam do jakich znajomych tak często wychodzi to odpowiedział, że do Williama i Aarona. Oni mieszkają zupełnie w innym stanie i nie ma możliwości, aby dojeżdżał do nich codziennie w nocy. - wyleciałam zapominając o spójności.
- Nadal nie rozumiem. - odpowiedziała wlepiając swoje jasne tęczówki we mnie.
- Myślę, że ma kochankę. - ujęłam krótko.
Mogłabym przysiąc, że na jej twarzy wymalowało się zdziwienie oraz niedowierzanie. No tak, ciężko w to uwierzyć, w końcu Chris obiecywał mi przed ołtarzem ''miłość, wierność i uczciwość małżeńską'', a taka przysięga jest dość istotna w życiu każdego człowieka. Żeby ją złamać, trzeba być naprawdę okropnym, a ja nie chciałam, aby Christopher taki był.
- Wywnioskowałaś to po tym, że pomylił kolegów? - spytała wpatrując się we mnie intensywnie.
- Gdyby pomylił, to by się poprawił. Poza tym, nie przyjechał na obiad do mojej mamy, bo podobno kolega potrzebował pomocy. Miał wrócić, ale nie było go całą noc. Nie sądzisz, że to nienormalne? - przekrzywiłam głowę na bok, a na moją twarz wpłynął smutek. - Znaczy, ja wiem, że w waszej religii jest związek poligmatyczny i może Ci się to wydawać normalne, że facet znalazł sobie drugą kobietę, zakochał się w niej i różne takie, ale ja... - chciałam dokończyć, jednak moja przyjaciółka mi przerwała.
- Chyba nie sądzisz, że pozwoliłabym Hassanowi wnieść do naszego życia drugą kobietę. - prychnęła. - Musiałabym się na to zgodzić, a tego nigdy nie zrobię. Hassan to musi uszanować, ale wracając do Twojego tematu. Co chcesz z tym zrobić, jak mam Ci pomóc? - zamrugała szybko, jakby to miało przyspieszyć moją odpowiedź.
Zformułowanie tego w spójną całość trochę zajęło. Sama nie wiedziałam jak chcę zorganizować całe te śledzenie. Nie możemy być zauważone, wyglądać jakoś specjalnie podejrzanie czy zachowywać się tak. Ta cała akcja musiała być wykonana perfekcyjnie tak, abym miała dowody lub, abym mogła spokojnie żyć w moim ukochanym, bez obawy, że jestem zdradzana.
Wyjaśniłam krótko co musimy zrobić. Strój Stephanie nadawał się do tego idealnie, w końcu Chris jej nie pozna. Uzna, że jest to zwykła muzułmanka, która po prostu zwiedza miasto. Poraz pierwszy w tym dniu, cieszyłam się, że przyjaciółka musi nosić to ubranie.
- Kiedy zaczynamy? - spytała poważnie. - Jak zobaczę go z inną kobietą to go zabiję. - dodała wbijając swoje jasne oczy w moją zmartwioną twarz.
Właśnie tego się bałam. Że będzie siedział z inną, przytulał ją czy całował. Moje serce rozpadnie się wtedy na miliony kawałeczków, których nie da rady ułożyć. Rana w psychice i w sercu zostanie do końca życia, każdy napotkany mężczyzna będzie kojarzył mi się z wyrządzoną krzywdą, a kobieta przechodząca obok, z ofiarą okrutnego czynu. Choć będę wiedziała, że nie wszyscy tacy są, on zostawi na tyle głęboką ranę oraz bliznę, że będę myślała tak, a nie inaczej. Z rozmyśleń wyrwał mnie zatroskany głos przyjaciółki. Popatrzyłam na nią zmęczona.
- Powiedziałabym, że od zaraz, ale jestem śpiąca. Jutro z samego rana, będę kontrolowała gdzie wychodzi. - uśmiechnęłam się słabo i choć nie widziałam odwzajemnienia, czułam je.
Stephanie wiele poświęciła dla swojej miłości. Zmieniła wiarę, zaczęła stosować się do reguł, które obowiązują na Bliskim Wschodzie, tak naprawdę weszła na nieznany sobie wcześniej teren i wiele ryzykuje. I to wszystko dla faceta, którego kocha. Mam tylko nadzieję, że Hassan potrakuje poważnie Steph i jej nie zrani. Ach, przestań myśleć o krzywdzie Sav...
Zamówiłam przyjaciółce taksówkę, aby bezpiecznie pojechała do hotelu. Niestety nie mogłam jej przenocować, nie miałaby gdzie spać, poza tym Christopher nie może wiedzieć, że przyjechała, bo cały plan się rozsypie. Gdy blondynka opuściła mój dom i odjechała samochodem, wskoczyłam pod prysznic. Po mojej głowie krążyło tysiące myśli dotyczące tego cholernego śledzenia. Jedne były pełne zwątpienia, drugie zaś, determinacji. Cholernie się bałam.
Po szybkim prysznicu, wpadłam pod kołdrę, która od razu idealnie dopasowała się do mojego ciała. Puste miejsce obok wciąż mnie bolało. Od rana go nie widziałam, nie wiem gdzie jest i z kim. Zachowuje się tak, jakbyśmy byli tylko współlokatorami. Prawie jak kilka lat temu. Nie chciałabym do tego wrócić.
Mdłości, które towarzyszyły mi od kilku dni, nie ustąpiły. Chociaż jadam zdrowo, mój żołądek się buntuje. Jestem coraz bardziej zmęczona, spędziłam kilka godzin ze Stephanie w pozycji siedzącej i byłam cholernie śpiąca. Może wszystkie te objawy są wynikiem stresu, który nie opuszcza mnie na krok. Oby...
***
Od rana obserwowałam uważnie swojego męża, który raczył się zjawić w nocy, w domu. Może, aż za uważnie, bo zaczął również mi się przyglądać z wielkim zainteresowaniem.
- Dlaczego tak na mnie patrzysz? Coś zrobiłem? - zapytał plącząc czarny krawat, który dostał jako prezent od mojej matki. - Dobrze się już czujesz?
- Patrzę na Ciebie, ponieważ nigdy niewiadomo, kiedy ostatni raz się widzimy. - wyjaśniłam spokojnie, a widząc jego minę, omal nie parsknęłam. - Nadal mi niedobrze. - odpowiedziałam na kolejne pytanie. - O której wrócisz?
- To było dziwne i z drugiej strony... słodkie? - uniósł brew uśmiechając się ciepło. - Może jesteś w ciąży? - zażartował, a mnie od razu zmroziło. - Pewnie o osiemnastej. Dam znać, jeśli miałbym wrócić później, nie martw się.
Nie wpadło mi do głowy, że mogłabym zajść w ciążę. Racja, spóźniał mi się okres, miałam mdłości, ale takie objawy są również podczas dużego stresu, a ja cholera jasna, mam ogromny stres! Na samą myśl o tym błogosławionym stanie, w którym mogłam być, zrobiło mi się słabo. Tylko nie teraz, nie w tym momencie, kiedy muszę sprawdzić czy mój ukochany ma kogoś innego. Odprowadziłam mojego mężczyznę wzrokiem do drzwi, a następnie chwyciłam za telefon, który tylko czekał, aż go wezmę do ręki i zadzwoniłam do Stephanie. Pominęłam wzmiankę o rzekomej ciąży. Powiedziałam jedynie, że nasz ,,obiekt'' właśnie pojechał do pracy. Od siedemnastej miałyśmy czatować przed jego firmą, dlategoteż zaprosiłam swoją przyjaciółkę do siebie, aby jeszcze raz ustalić plan działania.
Bardzo chciałam skupić się na akcji, jednak temat dziecka, który tak nagle się pojawił, nie pozwalał mi na to. Zbywałam zatroskaną Stephanie, słowami ''wszystko dobrze, nie wyspałam się, poza tym bardzo się stresuje'', aby jeszcze bardziej jej nie denerowawać oraz martwić. Gdyby dowiedziała się, że mogę być w ciąży i jeszcze w ten sam dzień odkryła kochankę Chrisa... Nie chcę o tym myśleć. Wypad z mojej głowy!
Punktualnie o piątej, pojawiłyśmy się niedaleko firmy mojego męża. Zaczynamy nasze śledztwo.
CZYTASZ
Lonely
RomanceWmawiałam sobie, że to moja wina. W końcu sama zaczęłam w to wierzyć. Kontynuacja książki pt."Friends"