XIX

99 10 2
                                    

Siedziałyśmy na przeciwko firmy, uważnie obserwując każdego kto do niej wchodził i z niej wychodził. Czułam się jak w jakimś chorym filmie. Nie podobało mi się to ani trochę, ale za to Stephanie... Gdy tylko spojrzałam na nią, była niczym profesjonalna, arabska aktorka. To nie była już moja przyjaciółka, tylko cholerna gwiazda Hollywood. Z jednej strony mnie to bawiło, pierwszy raz widziałam Steph w takiej wersji. Takiej... uważnej, perfekcyjnie zgranej. Z drugiej strony jednak, w końcu czatujemy przed jego firmą, aby sprawdzić czy ma kogoś na boku. Nie może to być zabawa ani test na to, czy nadajesz się do światowego kina. 
- Boli mnie już tyłek. - jęknęłam kręcąc się na fotelu.
- Ciebie boli tyłek, a mi jest gorąco. Siedzę w czarnym ubraniu, na dodatek w słoneczny dzień. - padła plecami na oparcie. - Niedługo będzie to dla mnie normą. - dodała ciszej.
- Co masz na myśli? W Houston nie jest tak ciepło na codzień. Dziś to jakiś wyjątek. - wywróciłam oczami, również mając dosyć tego upału. A jeszcze kilka dni temu narzekałam na deszczowe poranki. 
- Wyjeżdżam do Dubaju. Nie mówiłam Ci? - odparła przyjaciółka.
Już mnie cholera jasna nic nie zdziwi. Nawet, gdyby wyciągnięto z mojego tyłka gigantycznego robala, grającego na ukulele, nie zrobiłoby to na mnie wrażenia. Tyle się dzieje przez ostatnie dni. Zdrada, przyjaciółka-muzułmanka, fotograf, wszystko spadło tak nagle. 
- Och, nie, ale nie przejmuj się. - machnęłam ręką z lekkością. - Zaczęłam się przyzwyczajać do tych ''niespodzianek''. - uśmiechnęłam się ironicznie, na co blondynka się zaśmiała. 
Moje wahania nastroju nie robią na niej wrażenia, za to na mnie... Jak najbardziej. Mój humor może zmienić się w ciągu pięciu minut, nigdy tak nie miałam. To znaczy, miałam. Gdy wkraczałam w ten ,,buntowniczy'' wiek, ale ile lat temu to było? Od tamtej pory takie huśtawki nie zdarzyły mi się. Nawet przed okresem potrafię zachować się normalnie. Potrząsnęłam głową na boki, aby w ten sposób wyrzucić z siebie zbędne myśli. Akurat rozmyślanie o tym dlaczego tak się zachowuję, jest teraz niepotrzebne.
- A co, jeśli Chris jest niewinny? - spytała Stephanie, a ja spojrzałam na nią jak na idiotkę.
- Serio? - prychnęłam wracając wzrokiem do olbrzymiego budynku. - Wtedy Chris nie dowie się o tym śledztwie, ja zacznę żyć znów normalnie i będziemy szczęśliwym małżeństwem. - odpowiedziałam nie będąc sama pewna swoich słów.
- A, jeśli jednak będzie miał kogoś na boku? Co wtedy zrobisz? - dodała po chwili ciszy, która między nami nastąpiła.
- Nie wiem. - ujęłam krótko, widząc jak mój mąż wychodzi z firmy. - Zobacz, jest! - krzyknęłam.
Mężczyzna stojąc przed autem, wyjął komórkę i przyłożył ją do ucha. W tym samym momencie rozległ się dźwięk mojego dzwonka. Spięłam się wpatrując w dzwoniący telefon.
- Odbierz, może powie, że wraca już do domu. - powiedziała spokojnie Steph.
Skinęłam głową, a następnie chwyciłam za urządzenie i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Miałam nadzieję, że nie wyczuje ode mnie zdenerwowania. Chciałam, aby przyjaciółka miała rację. Niby dlaczego miałby dzwonić? Na pewno chce powiedzieć mi, że się już jedzie do domu. Żebym się nie martwiła.
- Cześć kotku. - przywitał się.
- Hej... - popatrzyłam na blondynkę, która dłonią pokazywała mi, abym również sypnęła jakimś przezwiskiem. - Kochanie.
- Co robisz? - spytał odpalając samochód.
- Co robię? - powtórzyłam zestresowana. - Leżę w łóżku, źle się czuję.
- Jak zawsze muszę zostać dłużej, kiedy coś się dzieje. - wypalił, a ja poczułam jak oblewa mnie zimny pot. - Przecież... - urwałam, jednak chciałam powiedzieć, że widzę, że jedziesz gdzieś, że dwie minuty temu skończyłeś pracę i nie zapowiada się, abyś musiał zostać dłużej. - Przecież mieliśmy spędzić wieczór razem... - wybrnęłam szczerze załamana.
Po drugiej stronie słuchawki usłyszałam głębokie westchnięcie. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Steph chyba też, ponieważ patrzyła zdezorientowana, a to na mnie, a to na samochód mojego męża. Poczułam ukłucie w sercu. Czyli jednak mnie okłamuje. Dlaczego nie powie po prostu, że musi gdzieś jechać tylko wymyśla jakieś nadgodziny?
- Wiem o tym, ale szef jest dzisiaj w kiepskim humorze i mi się oberwało. Obiecuję, że jakoś Ci to wynagrodze. - odparł. - Muszę kończyć. Może wrócę przed 22. Kocham Cię. - zacmokał, a następnie się rozłączył.
Trzymałam jeszcze chwilę komórkę przy uchu, patrząc jak odjeżdża spod firmy. Stephanie natychmiast odpaliła silnik i ruszyła za nim. Była jednak ostrożna, nie jechała szybko, zachowywała odpowiednią odległość. W końcu jedziemy moim autem, musimy uważać, żeby Chris nas nie rozpoznał.

Patrzyłam przed siebie, próbując poukładać myśli, które szalały w mojej głowie. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć, było mi wstyd przed Stephanie, że mój mąż mnie okłamał. Hassan pewnie nie zrobiłby tego. Wzięłam głęboki oddech koncentrując się na tym, jaką drogę wybrał Christopher.

- Cokolwiek się wydarzy, będę przy Tobie. - powiedziała przyjaciółka nie odwracając oczu od ulicy, która była pełna samochodów.

Skinęłam jedynie głową. Nie wiedziałam co miałam powiedzieć. "Dziękuję", ''Wszystko na pewno będzie dobrze''? Miałam ochotę rozpłakać się jak mała dziewczynka, mimo, iż nie wiedziałam co zaraz mogą zobaczyć moje oczy. Miałam przeczucie, że może być to coś złego, ale za wszelką cenę próbowałam odgonić od siebie te myśli. Tak trudno jest myśleć kobiecie pozytywnie w takiej sytuacji. 

Po dziesięciu minutach zaparkowałyśmy pod blokiem. Znajdował się on niedaleko centrum i wyglądał na taki, który był niedawno wybudowany. Zdziwiłam się, bo żaden znajomy tam nie mieszka. Chris wysiadł z auta, oparł się plecami o jego drzwi i czekał cierpliwie na kogoś. Przełknęłam ślinę bojąc się o to co właśnie zobaczę. Co zrobię, jeśli zaraz podejdzie do niego jakaś młoda siksa? Wyskoczę z samochodu i popędzę zapłakana w ich stronę? Wstrzymałam oddech, gdy drzwi klatki zaczęły się otwierać. Zamiast młodej, wyidealizowanej dziewczyny, zobaczyłam faceta w mniej więcej tym samym wieku co Christopher. Zmarszczyłam brwi, widząc, że się witają. Mąż wsiadł na miejsce kierowcy, zaś mężczyzna obok niego.

- Co do... - mruknęła Stephanie opadając zrezygnowana na siedzenie. - To my go śledzimy, Ty psujesz sobie nerwy, ja poświęcam swój czas, wspieram Cię w tym wszystkim, a on po prostu spotyka się z jakimś kolegą, o którym Ty nie masz pojęcia? To jakieś nieporozumienie. - pokręciła głową poirytowana. Po chwili jednak się ożywiła. - Ale to przynajmniej dowód, że Ciebie nie zdradza. - wydaje mi się, że się uśmiechnęła.

- Tak... niby tak. - odpowiedziałam niepewnie. Moje oczy nagle się powiększyły. 

- Co jest? - spytała przyjaciółka bacznie mi się przyglądając.

- A co, jeśli on mnie zdradza z facetem? 


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 18, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

LonelyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz