15

282 20 0
                                    

Kiedy Luk wyszedł postanowiłam się lekko ogarnąć, gdy na wyświetlaczu mojej komórki wyświetliła się twarz Kate.

-Cześć kochana idziemy wieczorem na imprezę tylko ty i ja?

-Na pewno my ?

-Yhy-zaśmiała się dziewczyna.

-Nie wierzę ci i tak ,ale ok możemy-zaśmiałam się.

-To do zobaczenia o 21 pod twoim domem.

-Luz- powiedziałam i rzuciłam telefon na łóżko.

Podeszłam do okna , nie zapowiadało się na ciepły dzień, wyciągnęłam z szafy czarne rurki i za dużą siwą bluzę, a włosy spięłam w luźnego warkocza na bok. Zeszłam po schodach na śniadanie.

-Cześć skarbie, no to może opowiesz nam jak było z tym chłopakiem?

-Po pierwsze nie nazywaj mnie tak, bo nie jestem żadnym skarbem.

-No dobrze,dobrze,ale mamie możesz w końcu powiedzieć czy coś was łączy czy nie ?

-Naprawdę ? Myślisz,że ci cokolwiek powiem po tym jak nazwałaś mnie na moich piętnastych urodzinach puszczalską, bo tak się schlałaś,że nawet nie pamiętałaś tego,że zadawałam się dopiero z Ash'em.

-Oj skarbie przecież wiesz,że byłam wtedy  pod wpływem.

-Wpływem?Chyba żarty sobie robisz tak się schlałaś,że mnie obrzygałaś i mówiłam ci już,że nie masz mnie tak nazywać, bo sama powiedziałaś do taty tydzień temu,że jestem przeklętym bachorem. A może się mylę?

-Co się tu dzieje?- do kuchni wszedł zasapany tata- krzyczycie na cały dom nie da się tu spokojnie spać.

-Och tak? Ciekawe przez kogo.- powiedziała moja mama sarkastycznie- Może przez tą smarkulę,bo przespała się z kolejnym  kolesiem,którego ledwo zna,a mi wypomina moje błędy.

-Olivio czy to prawda?

-Pewnie, bo wy w moim wieku byliście idealni, wspaniali! 

-Nie mów tak!- krzyknął tata.

-Ahh czyli jednak nie- zaśmiałam się - Słysząc wasze historie od cioci i wujka myślałam,że sobie żartują,ale nie nadal pozostaliście buntownikami, nie liczycie się z niczyimi uczuciami poza swoimi.

-Jesteś dokładnie taka jak oni.- usłyszeliśmy w progu.

-Przepraszam,a co pani tu robi?-spytała się mama sprzątaczki.

-Sprzątam i mówię to co pani Fox kazała mi powiedzieć kiedy spotkam waszą córkę w wieku 17 lat. Widząc co tu się dzieje miała zupełną rację jesteś taka jak oni- zaśmiała się kobieta.

-Ciekawie-m zaczął tata.

-Proszę cię tato-powiedziałam- Nawet zapomnieliście o moich urodzinach i pojechaliście sobie na jakieś spotkanie biznesowe- krzyknęłam.

-Ale nie spodobał ci się prezent?

-Jaki prezent?!-zdziwiłam się.

-No przeprowadzka -powiedzieli razem.

-To ma być prezent chyba sobie żartujecie jesteście,aż tacy porąbani,że specjalnie dla mnie się niby tu przeprowadzamy darujcie sobie doskonale wiem,że otwieracie tu nową firmę czy coś tam.- prychnęłam.

-Ale Olivio...

-Olivio, Olivio proszę was nie ufacie mi w moim wieku mama mieszkała z tobą i co ? Nic się nie stało.

-Ale niestety mama nie była do końca taka jak ty.

- Nie do końca to znaczy jaka była ? No proszę zaskocz mnie.

-Matt wystarczy! - wrzasnęła mama- Ja miałam problemy, bo straciłam rodziców tylko dlatego.

-A czyli coś ukrywacie super z was rodzice naprawdę świetni!- z moich oczu zaczęły lecieć łzy.

-To nie tak! 

Wyszłam z kuchni i chciałam wyjść na dwór obojętnie gdzie, kiedy już chwytałam za kalmkę usłyszałam kilka zdań.

-On jest dokładnie taka sama jak wy.

-Wcale nie!- krzyknęli rodzice.

-Proszę was Belle powstrzymało to,że się w tobie zakochała,a tobie, bo się dowiedziałeś,że ma się do ciebie wprowadzić i postanowiłeś z swojego prywatnego klubu,w którym było pełno schlanych ludzi od nowa zrobić apartament proszę was dzieci ja wiem o was wszystko.

-Ciekawe skąd?- spytała oburzono mama.

-Moje drogie dzieci wy wcale nie pamiętacie tego,że nasza kochana pani Fox, babcia czy jak to ją zwał była tajnym agentem, mam wszystkie wasze akta, z którymi kazała mi się zapoznać.

-Naprawdę my nie wierzymy w te bajeczki o babci.

-Przecież to nawet nie była do końca twoja babcia teoretycznie to była twoja ciotka wasza ciotka nie wiem kto wam takich głupot nawciskał,ale dobrze,a teraz pójdę posprzątać.

Z moich oczu nadal płynęły łzy,to co powiedziała ta kobieta o babci,a raczej o cioci nie wiem już co miałam myśleć wiedziałam tylko jedno muszę stąd wyjść. Już bez zastanowienia pociągnęłam za klamkę i wyszłam ostatnie zdanie jakie do mnie dobiegło to :

-Dziecko zmokniesz leje, wróć się!

Nie zamierzałam zawrócić

* Maraton 2/3 mam nadzieję,że się podobało ^^ Miłego czytania ;**

Taka jak oniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz