Rozdział 7

172 11 0
                                    

Scott

Wbiegłem po schodach do góry i skierowałem się na strych. Spojrzałem na okno przy, którym wcześniej stała ,,ona'', ale nikogo tam nie było. Podszedłem w miejsce , w którym ją widziałem. Powietrze było tam bardzo zimne, wręcz ciężkie czułem się nieswojo. Atmosferą była mroczna, nieprzyjemna. Nie zwariowałem, wiem co widziałem. Wanessa miała tak codziennie a ja jej nie wierzyłem co ze mnie za mąż? Pokierowałem się do wyjścia i poszedłem do ogrodu. Usiadłem na ławce i rozmyślałem. W pewnym momencie przeszedł mnie dziwny dreszcz. Odruchowo podniosłem wzrok na okno i znowu tam stała. Miała kpiący i straszny uśmieszek. Zdenerwowałem się. Chwyciłem za szpachelkę (od sadzenia kwiatów) i rzuciłem z całej siły w okno. Usłyszałem głośny trzask tłuczonego szkła, rozbite okno walało się po ziemi. Kolejne kawałki spadały z dużej wysokości. A jej już nie było. Co do cholery?! Rozpłynęła się w powietrzu? Zwariuje zaraz. O ile już tego nie zrobiłem...

Wanessa

Robiłam obiad w kuchni kiedy usłyszałam zgrzyt tłuczonego szkła. Ze strachu aż podskoczyłam, co to mogło być? Wybiegłam na podwórko, zobaczyłam roztrzęsionego Scotta. Na trawie leżały kawałki zbitego szkła. O co chodzi? Spojrzałam w górę i zobaczyłam brak jednego z okien na strychu. Super. Chyba nawet wiem kogo to sprawka.

- co się tutaj stało ?-zapytałam zdezorientowana.

- widziałem jakąś kobietę w oknie. -odpowiedział wskazując palcem na pozostałości okna i jego ramę - teraz ci wierze- posmutniał i spojrzał na mnie.

Miałam ochotę palnąć; a nie mówiłam? Ale wolałam go nie dobijać teraz.

- to dobrze - uśmiechnęłam- ja też dzisiaj ją widziałam, dlatego do ciebie dzwoniłam.

- przepraszam. - rzucił niepewnie.

- nic się nie stało- uśmiechnęłam się do niego lekko, chociaż stało się.

-zadzwonię po szklarza - zaśmiał się.

- przyda się - zażartowałam.

Przygotowałam obiad a Scott pojechał po dziewczynki. Postawiłam pizze na stole, która wszystkim smakowała. Zajadaliśmy się nią kiedy odezwała się Megan.

- mamo dlaczego w nocy moje pianino samo gra? - spytała z zaciekawioną miną.

Wymieniliśmy ze Scottem znaczące spojrzenia.

- pewnie ci się śniło - skłamałam i wymusiłam uśmiech.

- Ariana mi mówiła, że lubi grać na pianinie - wtrąciła się Ellie.

Wtedy mina mi zrzedła podobnie jak Scottowi. Może ,,Ari'' gra na pianinie Megan? Nie będę nie potrzebnie panikować. Muszę opanować sytuację.

- w takim razie jak twoje pianino będzie grało zawołaj mnie albo tatusia ,dobrze?- znowu wymusiłam uśmieszek.

- yhym- przytakneła.

Kilka dni mieliśmy spokój od aktywności paranormalnej jednak sielanka nie trwała długo. Pewnej ciepłej nocy obudziła mnie Megan. Tej nocy wyjątkowo spała z nami.

- mamo, tato! - krzyczała jak opętana.

- co się stało? - podeszłam do niej i pogłaskałam ją uspokajająco po głowie.

- moje pianino znowu gra - oczy jej się zaszkliły.

- Scott! - budziłam mojego na pół przytomnego męża. - wstawiaj! Megan mówi, że słyszałaś jak jej panino gra.

Zerwałam się z łóżka i pociągnęłam go za noge. Wtedy całkowicie się wybudził i pobiegliśmy do pokoju córki..

Paranormal story ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz