niedziela 7my wrzesień

17 0 1
                                    

Pierwsza niedziela... ciekawe czy pójdziemy do kościoła... zawsze w domu chodziłam, może w szkole też???


-czas wstać!- budziła nas jak zawsze, pani Dzwonek i dryndała swoim, hałaśliwym i wkurzającym dzwonkiem, ale i tak Pani Dzwonek, bo tak ją nazywamy, przypadła mi do gustu.- za pół godziny powinniście być w waszych klasach, wiec zbierajcie się!!-

Od 8 nie mogłam zasnąć więc już byłam gotowa i gadałam z przyjaciółmi.

-myślicie ze co będziemy dzisiaj robić?- wypytywałam dziewczyny

-no nie wiem...- stwierdziła Jossie, ale to całkiem niebyła odpowiedz na moje pytanie, ale tym to nie ja się zajmuje.

-nie musisz wiedzieć żeby MYSLEC, a Avery o to właśnie chodziło, czyż nie- pouczyła Jossie, Hope i mrugnęła o mnie, a ja w zamian głupio się spojrzałam i porozumiewawczo uśmiechnęłam. 

-a ja myślę że dowiemy się w swoim czasie- powiedziała mi, jak sądzę na złość Lizzie wiedząc że takich odpowiedzi nie lubię najbardziej- czyli tak za około....- tu na chwile przerwała i spojrzała na zegarek- ...5 minut-

-ja jedynie mam nadzieje że pójdziemy do kościoła- mruknęłam pod nosem i poszłam za dziewczynami do klasy.


nadal zapominam spytać Hope do której z tych klas chodzi :(

 ***w klasie 1a***

-dzisiaj, jest wasza pierwsza niedziela, więc wam wytłumaczę, co i jak: najpierw oczywiście śniadanie, później naszym celem jest kościół, ale nie martwicie się  pójdą tylko Ci którzy chcą, później będziecie pisać listy do rodziców.....- tłumaczyła pani Valeria, ale ktoś jej przerwał.

-a co z tymi którzy nie pójdą do kościoła?- zapytał jakiś uczeń, nie jestem pewna ale chyba miał na imię Franc.

-Dla tych którzy zostają, znajdzie się cos do roboty-odpowiedziała wychowawczyni.

-czyli na przykład co?- znowu Franc zapytał.

-pomoc w ogrodzie, może w kuchni...-tłumaczyła nauczycielka- no wiesz, takie sprawy.-


***po zebraniu, na śniadaniu***


-Cześć Dziewczyny!- przywitała nas Hope, którą chyba dopiero niedawno wypuścili z klasy.

-Cześć- też się przywitałam i zaczęłam jeść moje śniadanie, czyli mleko z płatkami... czy tam płatki z mlekiem...-Tak się zastanawiałam Hope: czym ty w ogóle jesteś?-

-jestem Wiedźmą, Vampirem i Wilkołakiem... w skrócie wybrykiem natury-

-a do której klasy chodzisz?-nadal dopytywałam

-do 1b- odpowiedziała Hope ale widząc że nie do końca wiedziałam która to, westchnęła i dodała jeszcze cos- tej dla małych wiedźm.

Jak Hope to powiedziała, zapadła dziwna, niespokojna cisza, miedzy nami. 

-A wy idziecie do tego kościoła, czy nie?- nagle przerwała tą ciszę, Jossie.

-ja tam mogę pójść, bardzo ciekawi mnie jak tam jest- przyznała się Hope

- Ja idę na pewno-powiedziałam dopiero po chwili trafiło do mnie co Hope powiedziała-To ty jeszcze nigdy w kościele nie byłaś?-

-no nie- powiedziała, utkwiła wzrok w podłogę i się zarumieniła, chyba ze wstydu, no ale przecież tu nie ma się czego się wstydzić?

Szkoła SalvatoreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz