wewnątrz zderzenia

603 53 19
                                    

Hej hej!

No więc nie spodziewałam się, że kiedykolwiek dostanę do tego zaproszenie/wyzwanie/jak to się zwie. A tu proszę. MiszaPL, dziękuję pani bardzo bardzo. ^^ *kłania się*

Okej, dostałam kilka pytań odnośnie Ictusa. Huh. Znając mnie, mogę się albo słabo wypowiedzieć, albo rozpisać. A może nawet pojawią się spoilery. :v Nie przedłużając, zapraszam Was serdecznie, przeżyjmy tę pasjonującą podróż przez szczegóły, znaki, wszystko, co humanistyczne i ten teges. ^^


1. Co zainspirowało Cię, aby napisać to opowiadanie?

Bądźmy szczerzy, całe "Yuri!!! on Ice" jest kopalnią inspiracji. I łyżwiarstwo, i inne tematy świetnie wpasowują się w te klimaty i postaci. A pomysł na "Ictusa" wziął się... w sumie tak znikąd. Po obejrzeniu całego sezonu świerzbiły mnie palce. Chciałam napisać jakieś Victuuri. i to szybko. No ale jak tu pisać bez fabuły i pomysłu?

Przy przeglądaniu niektórych artów zauważyłam, że to Yuuri jest częściej przedstawiany jako ta zła istota. A przecież to jest taka kochana, ciepła postać. Jak możecie robić z niego sadystę lub jakiegoś potwora, ja się kurwa pytam jak? 

Za to Viktor był dla mnie bardziej skomplikowany. I nagle bang, Vitya demonem. Zło, dusza ciemniejsza niż moja przyszłość i niecne zamiary ukryte za maską pięknego człowieka. To musiało wyjść. 

Co dalej? Musiał mieć jakieś zajęcie? Sprowadzanie dobrego człowieka Yuuriego na złą drogę? Eee, nieciekawe, coś innego. Katsuki musiał mu być równy niemal we wszystkim. A inne pomysły... przyszły znikąd.

2. Jaką scenę napisałaś pierwszą?

Prolog. A cóż innego? ^^ Potrzebowałam punktu zaczepienia i nakreślenia najważniejszych linii. Chciałam przy tym zobaczyć, jak mi z tym pójdzie. Uznałam, że ta część wygląda przyzwoicie, więc czas pisać dalej. 

3. Jakie jest twoje ulubione zdanie narracji?

Matko Boska... umm... ale ja nie mam nic takiego...

Nikiforov jedynie roześmiał się głośno w odpowiedzi, pokazując idealnie równe, białe zęby. Często śmiał się w towarzystwie Jurija. I Yuuri musiał powiedzieć sobie jedno: Viktor mógł być kanciarzem i wcielonym diabłem (dosłownie), ale jego aparycja i melodyjny śmiech, bardzo miły dla ucha czyniły z niego anioła dla ludzkich oczu. Nikt nie widział fałszu w jego głosie ani gestach, bo często go zwyczajnie...

Nie było, uświadomił sobie Yuuri. Nie zawsze musiał kłamać. Viktor taki był. Charyzmatyczny. Dusza towarzystwa. Z łatwością zjednywał sobie ludzi. Bez diabła wewnątrz siebie po prostu nie ciągnęłoby go tak do złego. Nie musiałby szukać arcyduszy, lecz mógłby skupić się wyłącznie na karierze. Nie miałby w sobie okrucieństwa. Starannie skrywał je przed światem, jednak oczy Yuuriego dostrzegały więcej niż inni. Wiedział, do czego mógłby być zdolny Viktor. I nie miał najmniejszej ochoty sprawiać, by Nikiforov pokazał swoje zdolności.

No cusz, Viktor tak bardzo charyzmatyczny. Poszłabym do piekła za nim. ^^


Połączenie zakończyło się. Jurij jak w transie odłączył słuchawki i mikrofon, po czym zamknął klapę laptopa. Odłożył rzeczy do torby. Kiedy zapinał zamek, uświadomił sobie, że jego dłonie trzęsły się jak osika. Dlaczego?

Dlaczego na samą myśl o Otabku czuł ciepło w całym ciele? I dlaczego na widok malinki na jego szyi czuł dziką furię? Sama myśl o Altinie w ramionach obcej mu dziewczyny sprawiała, że Jurij miał ochotę coś rozwalić. Albo się rozpłakać. Czuł się zazdrosny i zaborczy. Otabek był osobą, która nie lubiła ufać wszystkim. Jurij czuł się zaszczycony tym, że Altin potrafił się otworzyć przed nim. I to tylko przed nim, jak kiedyś powiedział. A teraz doszła jeszcze jedna osoba, która może mu go zabrać. Chłopak nie chciał się dzielić Otabkiem. Był jego.

✓ ictus • victuuriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz