Prolog

349 31 6
                                    


- Lauren, do cholery, ogarnij się w końcu! - krzyknęła kobieta za barem.

Brunetka siedziała wpatrzona w szkło wypełnione whisky z lodem, z podbrutkiem opartym o dłoń.

- Słuchasz mnie ?!

Przytaknęła leniwie i westchnęła ciężko, unosząc w końcu wzrok na blondynkę.

- Musisz coś ze sobą zrobić, patrz jak ty wyglądasz! Schlana w trzy dupy, włosy tłuste, makijaż rozmazany. Strata pracy nie upoważnia cię do doprowadzania się do takiego stanu, Lauren.

- Dinah, odpuść już, przecież widzisz, że nic z tego.- Obok barmanki pojawiła się czarnoskora kobieta, także zniesmaczona zachowaniem zielonookiej.

- Przecież trzeba jej jakoś pomóc, to nasza przyjaciółka. - Czuła jak w oczach zbierają jej się łzy i zamrugała kilka razy.

 Klientka odeszła od baru i chwiejnym krokiem ruszyła ku wyjściu. Myślała o tym, jak skończyła swoją karierę, przez taką głupotę. Kochała pracę nauczycielki i oddawała temu całe serce. Może trochę za wiele serca.

 Kobiety za ladą zaniepokojone odejściem Lauren, postanowiły do niej pojechać nazajutrz.

 Kiedy dziewczyna szła, szlochając i wyklinając Boga, dlaczego ona musi tak cierpieć, po drugiej stronie spacerowała para młodych zakochanych. Jesienny wiatr rozwiewał włosy nastolatki, a chłopak obejmował ją, jakby chciał ochronić przed złem tego świata. Szturchnęła go łokciem i wskazała palcem na kobietę, która opierała się teraz o latarnię.

 Podeszli do niej śpiesznie i zaproponowali pomoc. Nastolatka ujrzała tylko duże zielone oczy.  Brunetka nawet się nie odezwała, tylko odeszła nie zwracając na nich uwagi.

 Z kieszeni płaszcza wyciągnęła pęk kluczy i zastanawiała się dłuższą chwilę, który jest odpowiedni. Wkładała wszystkie po kolei i w końcu udało się otworzyć.

Trzasnęła drzwiami i zdjęła niechlujnie buty. Do jej nóg podbiegł jej wspaniały przyjaciel, który radośnie merdał ogonem.

- Tylko ty mnie nie oceniasz, hm? - wyszeptała bliska płaczu i ruszyła do łazienki, a jej czworonóg tuż za nią - Nie ma takiej opcji, Leo, prysznic biorę sama. - Spojrzał na nią smutnymi oczami i zapiszczał- Zaczynam wariować. Następnym razem piesku.

  ♡  

Przyjaciółki jak postanowiły tak zrobiły i rano pojawiły się przed wejściem do mieszkania Lauren.

- Sprzątnij tu, ubierz się i ogarnij. Jak ty wyglądasz? Jak wygląda to nieszczęsne mieszkanie? - zapytała czarnoskóra i ruszyła do kuchni, ciągnąc za sobą blondynkę.

 Podczas, gdy dziewczyny parzyły kawę, Lauren szybko ogarnęła salon i ubrała się.

- Możesz pracować u nas w barze. Zwolniło się akurat miejsce i mogłabyś się czymś zająć - tłumaczyły jej kobiety.

- Dzięki laski, ale to nie dla mnie.

- Chcesz całe życie użalać się nad sobą i płakać ?

- Jest już lepiej, nie musicie się martwić - wyjaśniła, układając psa na kolanach.

- Mówisz nam to codziennie przed przyjściem do baru i upiciem się.

 Kobieta wzdycha i przewraca oczami, zbierając myśli.

- Lubię czasem wypić - wyjaśniła i oblizała suche wargi.

Angel Camila \\ camren [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz